24
dwumiesięcznik społeczno - kulturalny AIMÉE I JAGUAR MADONNA ZATOKA OSTÓW DNI RÓWNOŚCI magazyn bezpłatny ISSN 1896-3617 Dancing Queer

Replika 13/08

  • Upload
    teczowo

  • View
    799

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Replika 13/08

dwumiesięcznik społeczno - kulturalny

A I M É E I J A G U A R M A D O N N A Z A T O K A O S T Ó W D N I R Ó W N O Ś C Im

agaz

yn b

ezpł

atny

ISSN

1896

-361

7

Dancing Queer

Page 2: Replika 13/08

KK RR AA JJMauresmo już nie zagra w Warszawie

KK UU LL TT UU RR AASceny z życia paramałżeńskiego...Madonna – ikona gejówKiedy kobieta kocha kobietęCAMPaniaTrzech panów po niemieckuO przyjaźni i śmierci w kiczowatej oprawieRufus w WarszawieQ-perspektywa

CC ZZ AA JJ NN II KKczyli orientacje gwiazd

Lech Kaczyński w „Sali Wstydu“Lewy siermniężnyZła krew lesbijek i gejów

WW YY WW II AA DDPowrót nad Zatokę Ostówwywiad z Tadeuszem OlszewskimDancing Queerwywiad z Renatą DancewiczZakochanie się nie jest aktem politycznymwywiad z Ericą Fischer, autorką książki „Aimée & Jaguar“

HH II SS TT OO RR II AAHomoseksualizm w PRL (2)

2

wstę pn iakTekst: Ewa Tomaszewicz

WW SS TT ĘĘ PP NN II AA KKNie powiem, że (nie) jestem lesbijką

KK UU LL TT UU RR AANormalnie

KK RR AA JJNa początku było StonewallWarszawskie Dni Równości 2008Rynek zdobytyKPH Kraków – reaktywacjaPraca nie dla wszystkichPaweł Małaszyński zagra gejaPierwszy Marsz Równych Szans na ŚląskuJedyna kobieca szkoła sztuk walki

0033

Spis treści

11001199

0044

1166

0022

Wydawca: Stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii, ul. Żelaz-na 68, Warszawa, tel.: 022 423 64 38, [email protected] naczelna: Ewa TomaszewiczZastępca redaktorki naczelnej: Mariusz KurcRedakcja: Anna Piżl, Małgorzata Rawińska, Krzysztof Tomasik,Paweł Fischer-Kotowski, Michał Muskała, Łukasz LaskowskiWspółpraca: Robert Biedroń, Łukasz Maciejewski, Radek OliwaSkład: Agnieszka KraskaWebmastering: Krzysztof ŁośRedakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobieprawo do ich redagowania i skracania. Przedruki po uzyskaniupisemnej zgody wydawcy.

Na początek za-gadka. Skądpochodzi cytat:„Obecność Mo-delek na przed-stawionych fo-tografiach nieświadczy o ichorientacji psy-choseksualnej.

Jak również o orientacji psychoseksualnejAutorek nie świadczy tematyka, jaką zajmowałysię w poszczególnych rozdziałach. O orientacjiWydawczyni także nie świadczy to, że zaintere-sowała się pomysłem na wydanie tej publikacji“?I od razu rozwiązanie – z książki „Kiedy kobietakocha kobietę“. Rok wydania 2008. Wydawczy-ni to otwarta lesbijka i znana działaczka. Szok? Etam, od razu szok. Lekkie zaskoczenie co najwy-żej. Bo w Polsce homofobia jest normą. Równieżta zinternalizowana. Ale mimo że to norma, awłaściwie dlatego, że tak jest, pozwólcie, że sięnad nią na chwilę pochylę.

Otóż mimo lat walki o emancypację, mimo iżteoria queer przynajmniej części z nas nie koja-rzy się już tylko z „bardzo dziwną teorią“, nadalpokutuje w nas przekonanie, że jesteśmywprawdzie różni, ale na pewno nie równi. I na-dal wielu z nas wydaje się, że tę równość za-pewnimy sobie tylko wtedy, gdy będziemyudawać, że jesteśmy „tacy sami“. Za to bardzodaleko nam do stwierdzenia, na które nasi za-chodni koledzy i koleżanki wpadli już dawno

temu, że to społeczeństwo ma się do nas przyz-wyczaić, a nie my dopasować do społeczeńst-wa. I że sympatia lub antypatia wobec nas masię nijak do kwestii przyznania nam równychpraw, które się nam po prostu należą.

Powtarzam się, wiem. Na dodatek nie tylko po so-bie, ale przede wszystkim po innych, mądrzejszychi bardziej zasłużonych umysłach. Ale mam wraże-nie, że jedynie metoda „zdartej płyty“ może pomócw momencie, gdy nie tylko zawodowy homofobredaktor Willma z „Gazety Pomorskiej“ stwierdzana przykład, że z moich słów o konieczności włą-czenia do dyskusji o prawach gejów i lesbijek rów-nież singli czy zwolenników poligamii wynika, żepostuluję legalizację „pozytywnej pedofilii“. Rów-nież osoby homoseksualne uważają, że są podej-rzane rodzaje homoseksualności lub że odmowalesbijkom i gejom niektórych praw nie jest dyskry-minacją. I nie mówię nawet o budzącej oporywielu lesbijek i gejów sprawie adopcji dzieci, naktórą rzekomo jest zbyt wcześnie, lecz o przekona-niu naprawdę potężnej rzeszy osób homoseksual-nych, że to, iż w Polsce można organizować pa-rady i że homoseksualizm został skreślony z listychorób, to najlepszy dowód na to, że dzieje sięnam naprawdę świetnie.

Jak to się ma to przytoczonego na początku tekstucytatu? Ano ma się, i to bardzo. Bo przykład idzie zgóry, proszę państwa. I skoro książka z założenia (ize wstępu) jest i o tym, że homoseksualność abso-lutnie nie jest problemem, wręcz przeciwnie – jestczymś bardzo normalnym, wręcz zwyczajnym – to

po co czynić takie jak zacytowane zastrzeżenia? Nawszelki wypadek, żeby „chronić“ autorki i modelkiprzed „oskarżeniem“ o bycie lesbijkami? Skoro by-cie lesbijką jest normalne, to żadne to oskarżenie. Ijak się wydaje taką książkę, to chyba jest się osobąna tyle otwartą, żeby to wiedzieć. A tak przez nie-mądre zastrzeżenie podważa się mądrą ideę, którąsię przez następne 407 stron forsuje. Bo jeżeli na-wet osoba firmująca to wydawnictwo nie jest prze-konana do tego, co jest w nim napisane, to kto mabyć? Redaktor Willma?

NNiiee ppoowwiieemm,, żżee ((nniiee)) jjeesstteemm lleessbbiijjkkąą

wwww

ww..rree

pplliikkaa

..kkaamm

ppaannii

aa..oorr

gg..ppll

OOkkłłaaddkkaa:: Monika Rakowska

Jeśli chcesz otrzymywać „Replikę“ na bieżąco ido domu – wpisz się na listę dystrybucyjną!Aby pokryć koszty przesyłki (jeden rok, przesył-ka krajowa), konieczna jest wpłata 48 zł tytu-łem darowizny. Co dwa miesiące otrzymaszReplikę prosto do domu. Wpłat należy dokony-wać na: Kampania Przeciw Homofobii, numerkonta: 35 2130 0004 2001 0344 2274 0001,z dopiskiem: Replika – prenumerata (darowiz-na) oraz podaniem dokładnego adresu doprzesyłania magazynu.

Prenumerata

foto

: Oiko

2233

1188

Page 3: Replika 13/08

3

Kiedy oglądaliśmy w re-dakcji „Krytyki Politycznej“okładkę książki Krzysztofa

Tomasika „Homobiografie“, zastanowiła nastworząca ją litera G. Skąd się tam mogła wziąć?Nie wiązała się dla nas ani z autorem, ani ztytułem. Może chodzi o gender? A może o punktG Marii Konopnickiej? – zgadywaliśmy. Późniejzagadka ta znalazła swoje rozwiązanie: chodziłoo pierwotny tytuł książki – „Głosy z szafy“. Wkażdym razie bardzo późno przyszło nam dogłowy słowo „gej“, również artyści, projektującokładkę, nie o tym myśleli. Na pewno nie dla-tego, że jest to dla nas słowo tabu. Po prostubyło oczywiste, że dla autora tej wciągającejksiążki świat nie dzieli się na heteryków ihomoseksualistów – chociaż dla jednych i dladrugich jest w nim równoprawne miejsce.

Szesnaście biografii znanych postaci z kręgu lite-ratury i kultury polskiej XIX i XX wieku - od MariiKonopnickiej, po Andrzejewskiego, Mycielskiego,Hertza – pokazuje nam, jak mogłaby wyglądaćopowieść o polskiej kulturze, gdyby jejbohaterowie i ich biografowie nie żyli w zaklętymkręgu heteronormatywności. Dla tropicieli skan-dali „Homobiografie“ może staną się donosem,dla środowisk gejowskich kolejnym zaciągiem nalistę „naszych“, dla mnie natomiast ta książka tomanifest prawdziwej normalności. Takiej, doktórej wszyscy powinniśmy dążyć. Na pytanie,czy Maria Konopnicka była lesbijką, odpowiadasię tu: miała męża, z którym się rozwiodła, kupędzieciaków i kłopotów z nimi, odrzuciła zalotydużo młodszego mężczyzny i spędziła ostatniedwadzieścia lat swojego życia z kobietą. Co z niąrobiła? Nie wiadomo. W wypadku innych postacipytanie o orientację seksualną znajduje bardziejjednoznaczne odpowiedzi, ale zawsze najważ-niejsza jest indywidualna historia i wrażliwość.Na pierwszym miejscu stoi prawda o życiu, a nieszufladka z napisem: lesbijka, homoseksualista,bi. Jednocześnie dowiadujemy się, jak he-teronorma kastruje naszą kulturę, przykrawawszystko do jednego wzoru i upycha w szafie to,co do niego nie pasuje. Jak ją zubaża. Poznajemytakże rozmaite strategie radzenia sobie ze swojąodmiennością – od ostentacji Gombrowicza po

kamuflaż Lechonia, który uczynił z niego homo-foba, rasistę i seksistę.

Pojawiły się już głosy, że opresja ta zaowoco-wała wspaniałą literaturą, wypowiadającą w

artystycznym przebraniu to, czego nie wolnobyło powiedzieć. Książka Krzysztofa jest jednakdowodem na tezę zgoła przeciwną – napraw-dę ciekawie robi się dopiero wtedy, kiedy mo-żemy mówić pełnym głosem.

NNoorrmmaallnniieeSpecjalnie dla „Repliki“: Kinga Dunin

Z „Homobiografii“ dowiadujemy się, jak heteronorma kastruje naszą kulturę, przykrawa wszystko do jednego wzoru i upycha

w szafie to, co do niego nie pasuje

kult

ura

Gratulujemy „Homobiografii“ Krzysztofowi Tomasikowi, naszemu redakcyjnemu koledze – Redakcja.

Page 4: Replika 13/08

4

W latach 60. naloty policyjne na kluby LGBT wUSA polegały na tymczasowych aresztowa-niach bywalców i archiwizowaniu ich danychosobowych, którymi policja mogła łatwo szan-tażować. Często podawano je do prasy, conieuchronnie prowadziło do ostracyzmuspołecznego i łamało kariery zawodowe. Pokażdym nalocie nagłówki brukowców krzyczały

tytułami o rozbiciu kolejnego gniazda degene-racji i odkryciu kolejnych zboczeńców (tu pada-ły nazwiska). Ponadto, często zaraz po zdoby-ciu epitetu przybytku „dla zboczeńców“, klubygejowskie dziwnym „zrządzeniem“ losu traciłylicencję na sprzedaż alkoholu, który jednakpotajemnie serwowano. Dawało to dodatkowydoskonały pretekst do policyjnych „wizyt“.Naloty, strach przed identyfikacją, utrata pracyczy zerwanie więzi rodzinnych były stałym ele-mentem życia osób LGBT. Nie było innego wy-boru, jak godzić się na taką sytuację. Do czasu.

29 czerwca 1969 r. policja przybyła do klubuStonewall w dzielnicy Greenwich Village o1.20 w nocy. Było to miejsce szczególne na-

wet jak na gejowski klub – wśród jego stałychbywalców było wielu Afroamerykanów i Laty-nosów, wiele osób transgenderowych i dragqueens. Stonewall był więc bardzo łatwym ce-lem. Gdy rozpoczęto rutynowe aresztowania iwyprowadzano ludzi, nagle stała się rzecz dlapolicji nie do wyobrażenia – wybuchł bunt.Zszokowani oporem policjanci natychmiast po-prosili o posiłki.

Wkrótce naprzeciw 400 „stróżów władzy“stanęło około 2000 osób LGBT, a za brońposłużyło im wszystko, co mieli pod ręką: ka-mienie, butelki, monety i odpadki, potem wyr-wano licznik parkingowy, który posłużył jakotaran. Czterech funkcjonariuszy zostało ran-nych. Starcia z policją, które rozlały się na całądzielnicę, trwały z przerwami kilka dni. Był topierwszy otwarty bunt osób LGBT wobec opre-sji homofobicznych władz.

W lipcu 1969 r. na jego bazie powstała orga-nizacja Gay Liberation Front, w krótkim czasiepodobne powołano do życia w Kanadzie,

Francji, Belgii, Niemczech, Wielkiej Brytanii,Holandii, Australii i Nowej Zelandii. Emancy-pacja środowisk LGBT rozpoczęła się na dobre.

W pierwszą rocznicę wydarzeń w Stonewalldziałacze GLF zorganizowali marsz pamięci, któ-

rego trasa wiodła z Greenwich Village do Cen-tral Parku. Wzięło w nim udział 10000 osób.Tak narodziła się idea parad równości, któredziś rokrocznie odbywają się w kilkudziesięciumiastach na całym świecie; w przypadku niek-tórych (np. w Sao Paulo) frekwencję liczy się niew tysiącach, ale w milionach uczestników.

Co sprawiło, że 29 czerwca 1969 r. bywalcyStonewall – od lat przyzwyczajeni do bycia nę-kanymi przez policję – stawili spontanicznyzbrojny opór? Trudno powiedzieć. Jedna z tzw.

urban legends głosi, że to śmierć Judy Garland– wielkiej gejowskiej divy – pobudziła osobyLGBT do działania. Pogrzeb zmarłej 21 czerwca1969 r. w Londynie gwiazdy odbył się 28czerwca 1969 r. w Nowym Jorku (a więc jedendzień przed nalotem policji na Stonewall). Wzię-ło w nim udział ok. 100000 osób, wśród nichwielu gejów, lesbijek, bi- i transseksualistów.

Wybierając się na tegoroczną Paradę Równoś-ci w Warszawie (7 czerwca), pamiętajmy o bo-haterach i bohaterkach ze Stonewall sprzedprawie 40 lat. To dzięki temu anonimowemutłumowi składającemu się między innymi zpuertorykańskich transwestytów, robotników,emigrantów, młodych gejów i lesbijek butchwszystko zaczęło się zmieniać.

kraj

NNaa ppoocczząąttkkuubbyyłłoo SSttoonneewwaallll

Pierwsza parada równości, zwana „paradą gejowskiejdumy“, miała miejsce 29 czerwca 1970 r.

w Nowym Jorku. Jej bezpośrednią przyczyną była chęć upamiętnienia dramatycznych wydarzeń

z gejowskiego klubu Stonewall sprzed roku

Tekst: Mariusz Kurc

Stonewall Inn, 2005 r.

Wkrótce naprzeciw 400 „stróżów władzy“ stanęło około

2000 osób LGBT, a za brońposłużyło im wszystko,

co mieli pod ręką: kamienie,butelki, monety i odpadki.

Często zaraz po zdobyciu epitetuprzybytku „dla zboczeńców“,

kluby gejowskie traciły licencję na sprzedaż alkoholu.Był to pierwszy otwarty

bunt osób LGBT wobec opresjihomofobicznych władz.

Godzina S.

Pierwsze organizacje LGBT

Judy Garland pomaga zza grobu

Teraz nasza kolej

Page 5: Replika 13/08

5

Dziesięciodniowa iimmpprreezzaa rroozzppoocczznniiee ssiięę ii zzaa--kkoońńcczzyy ww kklluubbiiee MM2255: 27 maja gościć będziepremierę sztuki teatralnej zainscenizowanejprzez Przestrzeń Wymiany Działań Arteria „Oprzyjacielu, który nie uratował mi życia“, a w so-botę, 7 czerwca po Paradzie Równości tamwłaśnie odbędzie się oficjalne after party przysetach Nicka Höppnera, dj Orbita, Leona da Vin-ci, Fajfera oraz koncercie duetu Skinny Patrini.

Festiwal Filmowy rroozzppoocczznniiee ssiięę ww nniieeddzziieellęę,, 11cczzeerrwwccaa ww kkiinniiee LLuunnaa, gdzie już od wczesnegopopołudnia odbywać się będą pierwsze seanse,m.in. fabularnych filmów krótkometrażowychoraz „Boy Culture“, postmodernistycznegoromansu na miarę słynnego „Queer As Folk“. Ogodz. 20.00 nastąpi oficjalna inauguracja.Będzie też drobny poczęstunek dla widzówprzybyłych na wieczorne pokazy. Obok komedii„Nina’s Heavenly Delights“ czeka nas pre-mierowy pokaz hiszpańskiego filmu „Spinnin“,ciepłej opowieści o poszukiwaniu bliskości ipragnieniu rodziny, choćby i alternatywnej.Poniedziałek poświecony zostanie dokumen-towi: UFA zaprasza na pokaz polskiego filmu

„Trans-misja“ kra-kowskiej grupy Miłośćbez Granic o kwestiitransseksualności,natomiast gość Ambasady Luksemburga, dyrek-tor Centrum Tańca Bernard Baumgartenzaprezentuje filmowe zapisy choreograficznychinscenizacji różnych artystów, których tematemjest homoerotyzm i piękno męskiego ciała.

W kolejnych dniach publiczność będzie miała oka-zję wziąć udział w premierowych pokazach naj-ciekawszych filmów obecnych w ostatnich mie-siącach na światowych festiwalach i przeglądachLGBT, reprezentujących różne kinematografie (odskandynawskiej, przez argentyńską, aż po Koreę), atakże zróżnicowaną tematykę. Poruszone zostanąproblemy dorastania („Glue“) i coming outu, takżew wieku późniejszym („Keillers Park“), niezabraknie tematów kontrowersyjnych, jak męskaprostytucja („Good Boys“), alternatywne modelerodziny i macierzyństwo („Was am Eden zählt“) czydylematy związków budowanych mimo wszelkichróżnic, w tym społecznych („Riparo“, „No Regret“).Po raz pierwszy w repertuarze festiwalu uwzględ-nione zostały produkcje czysto telewizyjne (serialMTV „Rick & Steve“), jak również internetowe czy zinternetu wyrosłe („Mr. Gisby’s Totally Gay Shop“czy „Queer Duck“). Drugi, ambitny nurt twórczościpozakinowej reprezentuje przepiękny wizualnie iwzruszający „Un jour d’ete“ z Francji, pierwotnieprzeznaczony na ekran telewizyjny.

W wieczór finałowy, poprzedzający sobotę i Pa-radę Równości, wręczone zostaną nagrodyHiacynt 2008, które w tym roku otrzymają:

SStteeffaanniiaa GGrrooddzziieeńńsskkaa,, RReennii JJuussiiss,, PPiioottrr PPaacceewwiicczz((„„GGaazzeettaa WWyybboorrcczzaa““)),, MMaarrzzaannnnaa PPooggoorrzzeellsskkaa,,DDoorroottaa WWeellllmmaann ii MMaarrcciinn PPrrookkoopp ((TTVVNN)). W częś-ci artystycznej nie zabraknie występów muzy-cznych i – jak na festiwal filmowy przystało –filmów. Pokazane zostaną obrazy z dwóchróżnych epok: najpierw odważny „Un chantd’amour“ z 1950 roku, niemy eksperyment JeanaGeneta, ilustrowany muzyką na żywo; a pozakończeniu gali – obsypany kilkudziesięciomanagrodami efektowny wizualnie romans lesbijski„The Gymnast“, o odkrywaniu siebie i poszuki-waniu własnego miejsca w życiu.

Przez cały tydzień w ramach festiwalu odby-wać się będą inne imprezy: wystawy grafiki ikomiksu, premiery książkowe – wśród nichgejowskiego komiksu humorystycznego„„KKoonnrraadd ii PPaauull““ RRaallffaa KKoonniiggaa oraz najnow-szej propozycji wydawnictwa Latarnik Toma-sza Raczka – „„ZZaattookkii oossttóóww““ TTaaddeeuusszzaa OOll--sszzeewwsskkiieeggoo, konferencje prasowe i paneledyskusyjne. Planowane jest także spotkaniez przedstawicielami sztokholmskiej GayPride. Główne wydarzenia imprezy odbędąsię w foyer kina Luna, przekształconego naten czas w centrum festiwalowe, ale także wInstytucie Teatralnym, klubie M25 oraz sie-dzibie Fundacji Równości.

SSzzcczzeeggóółłoowwyy pprrooggrraamm zznnaalleeźźćć mmoożżnnaa nnaa::wwwwww..ffeessttiiwwaallrroowwnnoossccii..ppll

kraj

WWaarrsszzaawwsskkiiee DDnniiRRóówwnnoośśccii 22000088

Opracował: Mariusz Kurc

Najważniejszym wydarzeniem warszawskich Dni Równości (27 maja

– 7 czerwca) będzie oczywiście ParadaRówności, która ruszy spod Sejmu

7 czerwca (sobota) o godz. 15.00, aleorganizatorzy przygotowali też szereg

innych atrakcji

Festiwal Filmowy

Hiacynty 2008

Inne wydarzenia

Page 6: Replika 13/08

6

Tegoroczny krakowski festiwal „Kultura dla Tole-rancji“ stał przede wszystkim kulturą. Ale, jakpodkreślali sami organizatorzy, tym razem ichcelem nie było przekonywanie nieprzekonanych,czy zgoła wrogów. Dostaliśmy więc solidną por-cję kultury LGBT i to w jej niekoniecznie najbar-dziej przystępnym wydaniu. Organizatorzy wy-raźnie w tym roku postawili na dzieła transgre-syjne, awangardowe, niszowe i często trudne.

Za niezłą ilustrację charakteru tegorocznegofestiwalu służyć może choćby pokazany nanim najnowszy film BBrruuccee’’aa LLaaBBrruucc’’aa – „Otto;or, Up with Dead People“. Projekcja, choć po-przedzona wprowadzeniem krakowskiej filmo-znawczyni, ddrr AAnnnnyy TTaasszzyycckkiieejj, mogła zdezor-ientować widza nieoswojonego z poetyką ge-jowskiego kina offowego. Wtajemniczona pu-bliczność natomiast z rozkoszą odkrywałasmakołyki, jakie przygotował dla niej kultowyw środowisku reżyser (porno-gwiazda, pio-senki CocoRosie i Antony’ego).

Ważna (nie tylko dla lesbijskiej czy gejowskiejkultury) była też ciesząca się wielkim powo-dzeniem dyskusja wokół książki „„HHoommoobbiiooggrraa--ffiiee““ KKrrzzyysszzttooffaa TToommaassiikkaa. Ci, których przerażała

wizja wysłuchania jejz ciasnego korytarza(o wejściu do zatło-czonej sali nie możnabyło nawet marzyć),odchodzili spodBunkra Sztuki z kwit-kiem. Uczestnicy pa-nelu, m.in. KKiinnggaa DDuu--nniinn,, AAnnnnaa BBuurrzzyyńńsskkaa,,PPiioottrr MMaarreecckkii, zgod-nie podkreślili nowa-torstwo książki, któ-rej autor jako pierw-szy zebrał biografiehomoseksualnych pi-sarzy, artykułując to,co dotychczas funk-cjonowało jako bran-żowa plotka.

Prócz tego każdy mógłznaleźć coś dla siebie:wystawy (EEccccee HHoommoo,,CCuummffaacceess), warsztaty(kreatywnego pisania, tożsamości biseksualne),dyskusje (wokół książki CCAAMMPPaanniiaa, QueerCafe).

Jednak najważniej-szym punktem festi-walu był jak co rokuMMaarrsszz TToolleerraannccjjii. Wsamo południe naplacu Matejki zgro-madził się tęczowytłum. Obowiązkowekolorowe stroje, ba-loniki, transparenty,gwizdki, ale przedewszystkim ludzie:młodzi, ci nieco starsii dzieci. Do tegoszczelny kordon poli-cji i – już na trasiemarszu – gapie uz-brojeni w aparaty fo-tograficzne. Może to-

warzyszący nam tylko tęsknym spojrzeniemwystraszeni szarzy chłopcy dołączą do nas wprzyszłym roku? Zwłaszcza że nie ma się czegobać. W marszujących (prawie) nie rzucano ka-mieniami, jajkami czy pomidorami. Do tegowśród uczestników marszu panowała jak co ro-ku fantastyczna atmosfera. Szkoda tylko, że,inaczej niż w Warszawie, zabrakło muzyki i roz-tańczonych platform, ale pewnie i na to w kon-serwatywnym Krakowie przyjdzie jeszcze czas.

Tegoroczny Marsz był przełomowy: po raz pierw-szy w jego historii udało się nam bez większychproblemów wejść na Rynek Główny. Tu w niebopofrunęły setki kolorowych baloników. Tymwiększe wrażenie robiło zderzenie kultur, do któ-rego doszło na płycie Rynku. Po jednej stronie tę-czowy tłum – radosny, uśmiechnięty, kolorowy.Po drugiej smętni kibole i ich ponure damy o nie-szczególnie cywilizowanych obliczach, wznoszą-cy w plemiennym tańcu zwierzęce okrzyki. Jed-nak nikt nie miał wątpliwości, kto jest górą.

kraj

RRyynneekk zzddoobbyyttyyTekst: Krzysztof Nowak,

Sebastian Jagielski

Tegoroczny Marsz kończący festiwal„Kultura dla Tolerancji“ był przełomo-

wy: po raz pierwszy udało się nam bezwiększych problemów wejść na Rynek

Foto: Maciej Filipiak

Page 7: Replika 13/08

7

KKPPHH KKrraakkóóww –– rreeaakkttyywwaaccjjaa kr

aj

Kraków jest specyficznym miastem – wydajesię, że wszelkie inicjatywy tak czy inaczej popewnym czasie trafiają tu do czarnej dziury ipozostają bez oddźwięku. Z kwestiami doty-czącymi osób nieheteroseksualnych jest podob-nie – mamy co prawda największy w Polscefestiwal kultury LGBTQ organizowany przezFundację Kultura dla Tolerancji, ale odbywa sięraz do roku, a czas pomiędzy kolejnymi wios-nami pozostaje zazwyczaj niezapełniony...

Dotychczas w Krakowie brakowało inicjatywLGBTQ niezamkniętych środowiskowo, próbu-jących wywierać wpływ na otaczającą przest-rzeń, skłonnych wdzierać się w miejsca zarezer-wowane dotychczas tylko dla tej „normalnej“

ludności. Już po pierwszym, organizacyjnymspotkaniu grupy – jeszcze wtedy – inicjatywnejKPH wyklarował się późniejszy, mocny iniezastąpiony skład zespołu członków/iń i wo-lontariuszy/ek powstałego dwa miesiące póź-niej, podczas Pierwszego OgólnopolskiegoSpotkania Organizacji LGBTQ oddziału.

Wzięliśmy się ostro do pracy i już po kilku ty-godniach powstała nasza nowa strona www –krakow.kampania.org.pl, na której znajdują sięteksty publicystyczne, relacje z akcji, zapowiedzidziałań, newsy i informacje o nas. W lutym zor-ganizowaliśmy Tęczowe Walentynki na RynkuGłównym – chodząc z tęczowym parasolemrozdawaliśmy pocztówki i uściski od koleżanki

Karoliny oraz udzielaliśmy informacji osytuacji osób LGBTQ w Polsce i o dzia-łaniach KPH. W marcu ruszyłycodwutygodniowe dyskusyjne spotkaniafilmowe, a w kwietniu – oprócz zaan-gażowania się w przygotowania doMarszu Tolerancji – zorganizowaliśmypierwszy krakowski Dzień Milczenia. Napoczątku maja wzięliśmy udział w DniuOrganizacji Pozarządowych, prezentującna imprezie organizowanej przez UrządMiasta krakowski oddział KPH.

W czerwcu czeka nas debata „Homoseksualizmw PRL-u“ organizowana wspólnie z „KrytykąPolityczną“, „wewnętrzny okrągły stół“ – czylispotkanie, na które mamy zamiar zaprosić orga-nizacje pozarządowe zajmujące się w Krakowieprawami człowieka, a w szczególności prawamimniejszości seksualnych. W takim mieście jak toniezwykle istotna jest współpraca i wypra-cowywanie wspólnych strategii działania – cojest naszym zamiarem. W dalszej perspektywie– warsztaty nt. seksualności kobiet w ramachakcji „Przyjazny Ginekolog“.

Zachęcamy do działania!

KKoonnttaakktt ddoo kkoooorrddyynnaattoorrkkii::+48 502 366 [email protected]ęęcceejj iinnffoorrmmaaccjjii nnaa nnaasszzeejj ssttrroonniiee::http://krakow.kampania.org.pl

Ponad pół roku temu, po kilkunastomiesięcznej przerwie w działalności, reaktywowaliśmy

krakowski oddział Kampanii Przeciw Homofobii

Tekst: Aleksandra Sowa

KPH Kraków. Od góry: Karolina Golimowska,Emilia, Piotr Wojtowicz, Michał Fabrycy, Mirek Us-trzycki, Koralina Zięba, Aleksandra Sowa, Klaudia

Bałazy, Ania Piotrowska.

PPrraaccaa nniiee ddllaa wwsszzyyssttkkiicchhCo piąty polski pracodawca nie zatrudniłby osobyhomoseksualnej – wynika z raportu portaluPraca.pl. Według Marty Abramowicz, wice-prezeski KPH, to efekt niewiedzy i stereotypówutrwalanych przez media oraz polityków.Tymczasem z badań KPH wynika, że aż 86 proc.gejów i lesbijek nie mówi w pracy o swojej orien-tacji. – Pracując w biurze nie zdajemy sobie nawetsprawy, że nasz kolega, czy koleżanka z biurkaobok jest gejem lub lesbijką – mówi Abramowicz.

– Nasza otwartość i akceptacja w życiu codzien-nym nie przekłada się na pracę – ocenia JoannaPiec-Gajewska, ekspertka Praca.pl. Pracodawca,słysząc, że ktoś jest osobą homoseksualną, wy-

obraża sobie stereotypową, przerysowaną pos-tać. – Pokazuje to, jak wiele jest do zrobienia wkwestii zmiany światopoglądów na temat osóbhomoseksualnych – mówi Piec-Gajewska.

Orientacja psychoseksualna, podobnie jak stancywilny, ilość dzieci, czy inne aspekty naszego ży-cia rodzinnego i osobistego, są prywatną sprawąi pracodawca nie ma prawa dyskwalifikować nasze względu na orientację, tak samo jak nie maprawa dyskwalifikować kandydata, czy pracown-ika ze względu na płeć i pochodzenie etniczne. –Liczą się umiejętności przyszłego pracownika,jego charakter czy predyspozycje, a nie prefer-encje seksualne – czytamy na Praca.pl. (PFK)

PPaawweełłMMaałłaasszzyyńńsskkiizzaaggrraa ggeejjaaZnany między innymi z seriali „Magda M.“,„Oficerowie“ i „Tajemnica twierdzy szyfrów“aktor Paweł Małaszyński zagra geja w naj-nowszym spektaklu warszawskiego TeatruKwadrat. Sztuka będzie oparta na powieści„Berek“ Marcina Szczygielskiego, życiowegopartnera Tomasza Raczka.

Projekt wyreżyseruje Ewa Kasprzyk, która wys-tąpi również w jednej z głównych ról. Twór-com sztuki życzymy powodzenia. (MK)

Page 8: Replika 13/08

8

Klub działający pod nazwą EEWTO.PL jest je-dynym takim klubem w Polsce. Uroczystejinauguracji dokonała prowadząca klub – in-struktorka Simei Anna Wolska. Wydarzeniu to-warzyszyły również media w osobie JoannyPiotrowskiej (TOK FM, Feminoteka).

Wing Tsun Kung Fu to system walki (samo-obrony) wymyślony 300 lat temu w Chinachmiędzy innymi przez kobiety (Ng Moi, YimWing Tsun). Mimo upływu lat nie stracił nawartości, zaś jego skuteczne techniki są wyko-rzystywane np. przez angielski wywiad (MI6).Wing Tsun praktykował osławiony aktor Bruce

Lee, który, choć w filmach bardzo rzadkosięgał po techniki tego stylu, to sam był byłgorącym orędownikiem. Wing Tsun możepraktykować każda osoba, bez względu nawiek, której stan zdrowia tylko na to pozwala.W klubie mile widziane są kobiety homo- ibiseksualne.

Szkoła mieści się aktualnie w siedzibie PSF przyulicy Mokotowskiej 55/37, w Warszawie.Zajęcia odbywają się regularnie dwa razy w ty-godniu (wtorek, czwartek) w godzinach18.20-20.20. Jeśli chcesz dołączyć, a masz py-tania, wyślij maila do prowadzacej zajęcia

Simei Anny ([email protected]). Więcej infor-macji na stronie wwwwww..eeeewwttoo..ppll.

Jeśli chcesz spróbować – po prosu przyjdź.Pierwszy trening jest zawsze gratis! (ET)

Teksty: Ewa Tomaszewicz Mariusz KurcPaweł Fischer-Kotowski

kraj

LLeecchh KKaacczzyyńńsskkii ww „„SSaallii WWssttyydduu““

Wraz z prezydentem Ugandy Yoweri Musewe-nim i brytyjskim Home Office (ministerstwemspraw wewnętrznych) prezydent RP został wy-różniony wprowadzeniem do tzw. Sali Wsty-du (ang. Hall of Shame, co jest trawestacjąHall of Fame, czyli Sali Sławy).

Organizacja wyjaśniła, że chodzi tu o znanąsprawę orędzia przeciwko ratyfikacji traktatu oreformie Unii Europejskiej, w którym prezydentwykorzystał zdjęcie ze ślubu amerykańskichgejów: Brendana Faya i Thomasa Moultona doostrzeżenia o niebezpieczeństwie legalizacji

małżeństw homoseksualnych. „Kaczyński ijego sojusznicy – w tym jego brat, były premier– od lat prowadzą kampanię odmawianiapodstawowych praw lesbijkom, gejom, bisek-sualistom i transseksualistom w Polsce“ – czy-tamy w komunikacie HRW. Prezydent Ugandyzostał skrytykowany za to, że policja tym krajuprześladuje homoseksualistów, a jeden z min-istrów powiedział, że homoseksualizm „jestnienaturalny“. Brytyjski Home Office na-piętnowano za odmowę przyznawania azyluimigrantom, którzy twierdzą, że w swych kra-jach są prześladowani za homoseksualizm.

„Prezydent Kaczyński nie jest homofobem,lecz człowiekiem tolerancyjnym. To obrażaprezydenta i Polaków, obniża też wiary-godność raportu“ – powiedział w Radiu Zetminister w Kancelarii Prezydenta MichałKamiński.

Sam Kamiński parę lat temu mówił dziennikar-zowi TVN tak: „Pedalskie stowarzyszeniawyrażają poparcie“, dziennikarz: „Czy nieuważa pan, że to jest obraźliwe określenie?“,Kamiński: „No wie pan, tak ludzie mówią. A jakmam mówić? Przecież to są pedały!“. (MK)

Najhuczniej obchodzono 17 maja, Międzynaro-dowy Dzień przeciw Homofobii, w Katowicach.Kilkudziesięcioosobowy przemarsz – pierwszy te-go rodzaju na Śląsku – zakończył tam TydzieńRównych Szans – cykl wykładów, wystaw, war-sztatów, pokazów filmowych i debat. Organiza-torem marszu był Rafał Janowski, koordynatorśląskiego oddziału KPH. Pomimo prób zakłóceniamarszu przez nacjonalistów-homofobów z trans-

JJeeddyynnaa kkoobbiieeccaa sszzkkoołłaa sszzttuukk wwaallkkii

PPiieerrwwsszzyy MMaarrsszz RRóówwnnyycchh SSzzaannss nnaa ŚŚlląąsskkuu

Pokaz w UFie, Simei Anna demonstruje zasadęuderzenia „pod mostem“.

13 maja 2008 otworzona została pierwsza szkołaWing Tsun Kung Fu wyłącznie dla kobiet

Nowojorska organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch skrytyko-wała prezydenta Lecha Kaczyńskiego za wypowiedzi i działania homofobiczne

parentami „Zakaz pedałowania“, było spokojniea policja stanęła na wysokości zadania.

Międzynarodowy Dzień przeciw Homofobiiuczczono również warsztatami w Bydgoszczy,panelem dyskusyjnym w Toruniu, happenin-giem równościowym w Warszawie oraz ha-ppeningiem Poradni Antyhomofobicznej wTrójmieście. (PFT)

foto

: Dag

i

foto

: Ark

adiu

sz T

omas

Page 9: Replika 13/08

9

Miała być Hiszpania, a najprawdopodobniejbędzie to, co zawsze... czyli Polska. Przyznam,że podobała mi się bardzo wizja liberalnej inowoczesnej polskiej lewicy, którą na począt-ku roku Sławomir Sierakowski zaprezentowałna łamach tygodnika „Newsweek“. Tekst na-czelnego „Krytyki Politycznej“ niestety już sięzdezaktualizował. LiD rozpadł się na kawałki, atzw. lewica znów przez długi czas nie będziepotrafiła się pozbierać. Szkoda, bo zaprzepasz-czono kolejną szansę na stworzenie politykidla ludzi „myślących inaczej“. W tej chwili sce-na polityczna należy prawie w całości do ludziutożsamiających Polaków z katolikami i z kato-licką obyczajowością, gdyż tzw. lewica robi to,co potrafi najlepiej: zajmuje się sama sobą.

Wymiana kadr w szeregach SLD miała byćprzełomem i rozpoczęciem nowoczesnej i od-ważnej polityki lewicowej. Olejniczak miał staćsię polskim Zapatero, lecz póki co ma z nim ty-le wspólnego co Gdynia z Barceloną. Mniej-szości seksualne, aborcja, eutanazja i innesprawy obyczajowe wywołują w społeczeńst-wie nadal ogromne kontrowersje. Prawicoweformacje potrafiły wykorzystać emocje, którebudzą tematy ze sfery obyczajowości. Także le-wica chciałaby jakoś na tym skorzystać... chcia-łaby, ale się boi. Jeszcze dwa lata temu prze-wodniczący SLD twierdził, że „homoseksualiściw Polsce nie zgłaszają potrzeb uznania swoichpraw, a więc problem nie istnieje“. Dwa latapóźniej problemy udało się jednak dostrzec ioto Wojciech Olejniczak ogłasza, że SLD zajmie

się przygotowaniem projektu ustawy ozwiązkach partnerskich. Tymczasem cywilizacjanam ucieka i w wielu krajach UE pary ho-moseksualne uzyskują prawo do adopcji dzieci.W polskiej polityce to temat tabu. Poroz-mawiamy o tym za 10 lat... Dlaczego nie teraz?Bo polskie społeczeństwo nie zaakceptuje takdaleko idących propozycji, a ustawa nie uzyskakoniecznej większości – usłyszymy wodpowiedzi. I tak nie uzyska, a przygotowanieprojektu pozostanie pustym gestem i czystąkosmetyką. Tymczasem lewicy potrzebna jestrewolucja i to od zaraz - jak pisał Sierakowski.Oczywiście zaostrzenie liberalnego kursuodstraszyłoby część wyborców, ale byłaby toinwestycja na przyszłość. Wyborcy konserwaty-wni są doskonale obsługiwani przez pozostałeugrupowania polityczne, natomiast wyborca onowoczesnych poglądach obyczajowych niezostał jeszcze w Polsce odkryty. Jestem przeko-nany, że już teraz istnieje spora grupa ludzi, dlaktórych Kościół katolicki nie jest jedynąwykładnią moralności. Właśnie w sprawachobyczajowych istnieje ogromny potencjał,którym nikt nie jest obecnie zainteresowany.

Problem polega na tym, że nie sposób być tyl-ko trochę w ciąży. Nie da się forsować ustaw,które nie są zgodne z linią Kościoła, nie zadzie-rając z tą instytucją. Konflikt z Kościołem kato-lickim, a co za tym idzie – z dużą częścią spo-łeczeństwa jest nieunikniony. Oczywiście niesam konflikt jest celem. Celem jest budowaspołeczeństwa, które uznaje różne światopo-

glądy, oraz państwa, które każdemu obywate-lowi daje równe szanse i jak najwięcej możli-wości dokonywania własnych wyborów.

Proces, który mógłby dokonać się na lewicy,nie byłby eksperymentem. W bardzo podobnejsytuacji rozpoczął swoją karierę wspominanyjuż premier Hiszpanii. Hiszpania zmieniła sięnie do poznania. Kraj, którym bezsprzecznieoprócz rządu władał także Kościół katolicki,należy dziś do najbardziej liberalnych obycza-jowo państw na świecie. A u nas? U nas roz-poczyna się kolejna walka o stołki i kolejnarunda wyborów Mistera i Miss tzw. lewicy.

LLeewwyy ssiieerrmmiięężżnnyyTekst: Radek Oliwa

ZZłłaa kkrreeww lleessbbiijjeekk ii ggeejjóówwNa początku maja „Dziennik“ podał, że Naro-dowe Centrum Krwi domaga się wprowadze-nia zakazu oddawania krwi przez homoseksu-alistów, biseksualistów i mężczyzn korzystają-cych z usług agencji towarzyskich. AgnieszkaBeniuk-Patoła, szefowa Narodowego Cen-trum Krwi, wyjaśniła, że NCK rzeczywiście za-proponowało uszczegółowienie kwestionariu-sza dla kandydatów na krwiodawców. Dodat-kowe pytanie dotyczyłyby m.in. orientacji sek-sualnej. – Odpowiedź na nie w żadnym wy-padku nie powinna być jedyną podstawą au-

tomatycznego wykluczenia z możliwości od-dawania krwi – podkreśliła.

Czy osoba homoseksualna może bez proble-mu oddać krew, sprawdził Robert Biedroń,szef Kampanii Przeciw Homofobii. Zaprosiłdziennikarzy na pokazowe oddanie krwi w Re-gionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwio-lecznictwa w Warszawie. Wypełnił ankietę, apotem oświadczył, że dyskryminacja osób ho-moseksualnych jeśli chodzi o oddawanie krwijest niedopuszczalna.

Zgodziła się z tym Beata Zawada z KrajowegoCentrum ds. AIDS. – To wszystko zabobony –powiedziała. Dla wirusa nie ma żadnego zna-czenia, czy ktoś jest homoseksulany. Dowo-dem są statystyki: w zeszłym roku do naszychstacji zgłosiło się 216 osób u których wykrytoobecność wirusa. Połowa to były osoby homo-seksualne. Prawdopodobnie wynika to z faktu,że w Polsce geje mają większą świadomość iczęściej się badają. Szacujemy, że większośćosób heteroseksualnych nie dopuszcza do sie-bie myśli, że mogli zostać zarażeni. (ET)

kraj

Page 10: Replika 13/08

10

WW ppoołłoowwiiee llaatt 8800.. nnaappiissaałł ppaann ggeejjoowwsskkii rroo--mmaannss „„ZZaattookkaa OOssttóóww““.. HHiissttoorriiaa mmiiłłoośśccii PPiioottrraa iiJJeeffffaa,, kkttóórrzzyy ppoozznnaajjąą ssiięę ww cczzaassiiee ppooddrróóżżyy ddooGGrreeccjjii,, mmiiaałłaa zzoossttaaćć wwyyddaannaa ww 11999900 rrookkuu,, aalleeuukkaazzuujjee ssiięę ddooppiieerroo tteerraazz.. CCzzyymm jjeesstt ddzziissiiaajj ddllaappaannaa ttaa ppoowwiieeśśćć??Miałem pewne wątpliwości, czy tę książkę wy-dawać, bałem się, że dzisiaj może wydać sięanachroniczna. Przekonała mnie dopiero reak-cja młodych ludzi zainteresowanych literaturą,

w efekcie zmieniłem do niej stosunek i stwier-dziłem, że jednak nadal ma rację bytu. Dlamnie jest to przede wszystkim powieść o miłoś-ci, która rewiduje dość rozpowszechniony po-gląd, że homoseksualizm to tylko pożądanie,namiętność, seks. W moim pokoleniu ten mitfunkcjonował powszechnie, ja sam byłem dłu-go przekonany, że homoseksualizm ograniczasię wyłącznie do cielesności. Odkrycie emocjibyło dla mnie momentem przełomowym.

I ta książka jest właśnie o odkrywaniu emocji,pokonywaniu pewnych barier, bo przecież bo-hater książki też traktował seks z mężczyznamiinstrumentalnie. Z jednej strony chodziło mi oto, w jaki sposób dochodzi do rewizji tego mi-tu i to chyba się udało pokazać, a potem jestjuż analiza czystych emocji, „Zatoka Ostów“

rozgrywa się przede wszystkim na planie emo-cjonalnym. Wiadomo, że fizyczność też ma tumiejsce, bo musi mieć, ale ona jest jakby natu-ralną konsekwencją emocji, a nie odwrotnie.

PPoowwiieeddzziiaałł ppaann oo sswwooiicchh oobbeeccnnyycchh wwąąttpplliiwwoośś--cciiaacchh.. AA jjaakkiiee wwąąttpplliiwwoośśccii mmiiaałł ppaann ww 11999900 rroo--kkuu,, kkiieeddyy kkssiiąążżkkaa mmiiaałłaa ssiięę uukkaazzaaćć?? Wtedy nie miałem żadnych wątpliwości! Bar-dzo chciałem ją wydać, bo byłem przekonany,że spowoduje ogromny ferment. Nawet tefragmenty publikowane w prasie wzbudzałybardzo różne opinie, kontrowersje. Poświęco-ny młodej literaturze miesięcznik „Okolice“,gdzie pracowałem, w pierwszej chwili odmó-wił opublikowania fragmentów „ZatokiOstów“, argumentując, że sprowadzę młodychchłopców na drogę pederastii. Dopiero kiedypowtórzyłem tę argumentację w wywiadziedla „Nurtu“, zgodzono się na publikację. Re-daktor naczelny powiedział: „To daj, daj,opublikujemy, żeby nikt się już nie czepiał“.

RRoozzuummiieemm,, żżee ooppuubblliikkoowwaannee ffrraaggmmeennttyy wwyy--wwoołłyywwaałłyy kkoonnttrroowweerrssjjee wwśśrróódd hheetteerryykkóóww.. AAjjaakk rreeaaggoowwaallii ssaammii hhoommoosseekkssuuaalliiśśccii??Odzew był pozytywny, ale wówczas ruch ge-jowsko-lesbijski dopiero się rodził, powoli pow-stawała Lambda, pierwsze pisma. Gdyby książ-ka wyszła, tak jak planowano, w 1990 roku,dobrze by się wpisała w te trendy ząbkowaniaruchu. Bardzo długo trwały dyskusje w obrębieMłodzieżowej Agencji Wydawniczej, byłyogromne spory, wreszcie przeważyły opinie„za“, ale przy okazji zmiany ustrojowej wydaw-nictwo padło. Trzy lata później książkę chciałwydać w swojej oficynie Włodzimierz Antos, też

nic z tego nie wyszło, podobnie jak z pomysłusfilmowania „Zatoki Ostów“. W efekcie odłoży-łem maszynopis do szafy i tak by pewnie zosta-ło, gdyby rok temu nie pojawił się Tomasz Ka-liściak, młody polonista, doktorant z Uniwersy-tetu Śląskiego, zajmujący się m.in. literaturą ge-jowską, który zainteresował się moją twórczoś-cią. Myślę, że znakomite posłowie, jakie napisałdo „Zatoki Ostów“, w istotny sposób przybliżytę powieść współczesnemu czytelnikowi.

AA sskkąądd wwzziiąąłł ssiięę ppoommyyssłł nnaappiissaanniiaa tteejj ppoowwiieeśśccii??SSzzcczzeeggóóllnniiee uu ppaannaa,, kkttóórryy wwcczzeeśśnniieejj ppiissaałł ppooeezzjjęę..Prawdopodobnie wynikało to z potrzeby co-ming outu. W poezji nie da się tak jednozna-cznie określić tego, co chciałem przekazać; for-ma powieściowa wydała mi się o tyle właściw-sza, że dzięki niej można dotrzeć do bardziejmasowego czytelnika. Powiedzmy sobie szcze-rze, poezję czyta się w bardzo wąskim gronie,a powieść popularna, napisana w sposóbprzystępny, miała szansę na rzeczywisty rezo-

nans i obalenie tego mitu, o którym mówiłemna początku. Chodziło mi o przełamanie tabu ipowiedzenie, że geje potrafią kochać, że ist-nieje coś takiego jak miłość homoseksualna,która się niczym jakościowo nie różni od miłoś-ci heteroseksualnej, jest tyle samo warta, głę-boko przeżywana, tak samo niezbędna. Dziśwydaje się to oczywistością, ale dwadzieścialat temu to była teza bardzo dyskusyjna.

CCzzyyllii ttaakk nnaapprraawwddęę ppiissaałł ppaann ppoowwiieeśśćć nniiee ddllaaggeejjóóww,, ttyyllkkoo ddllaa oossóóbb hheetteerroosseekkssuuaallnnyycchh,, żżeebbyyjjee pprrzzeekkoonnaaćć??Tak, ale nie myślałem o tym w ten sposób, bojednocześnie wielu gejów też żyło wówczas wprzekonaniu, że homoseksualizm to jest tylkoseks, tylko sprawy łóżkowe. Nawet bohaterpowieści nie wiedział, nie zdawał sobie spra-wy, że to może mieć ten inny wymiar.

wyw

iad PPoowwrróótt nnaadd

ZZaattookkęę OOssttóówwFoto: Rafał Zarzecki

wywiad z Tadeuszem Olszewsk im

TTaaddeeuusszz OOllsszzeewwsskkii (ur. 1941 w Małej Wsi) – poeta, krytyk literacki, podróżnik.Jako poeta debiutował w 1961 roku w tygodniku „Nowa Kultura“. Autor siedmiutomików wierszy, z których pierwszy „Łagodność“ ukazał się w 1968 roku, aostatni „Jesień z Audenem“ (1992) i wcześniejszy „Ciemna pamięć“ (1990) byłyotwarcie gejowskie. Publikował na łamach „Tygodnika Kulturalnego“, „ŻyciaLiterackiego“, „Nowych Książek“, „Poezji“, a także gejowsko-lesbijskich pism„Kabaret“ i „Okay“ (którego był pierwszym redaktorem naczelnym). W latach1985-86 napisał powieść „Zatoka ostów“, wpisaną do planu wydawniczegoMAW-u na 1990 rok, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Latarnik.

Jego portret przedstawiliśmy w 10 numerze „Repliki“ (11/12-2007).

Rozmawiał: Krzysztof Tomasik

Chodziło mi o przełamanie tabu i powiedzenie, że geje potrafią

kochać, że istnieje coś takiego jakmiłość homoseksualna.

„Zatoka Ostów“ była powieściąprekursorską, gdyby wówczas

zaistniała, miałaby szansę stać się wręcz obrazoburcza,

mówiła głośno i wprost o tym, o czym się powszechnie milczało.

Page 11: Replika 13/08

11

AA sskkąądd ppoommyyssłł,, żżeebbyy pprrzzeenniieeśśćć aakkccjjęę ddoo GGrreeccjjii??CCzzyy ww tteenn ssppoossóóbb nniiee ppookkaazzuujjee ppaann,, żżee ttoo „„ccoośśwwiięęcceejj““ nniiżż pprrzzyyppaaddkkoowwyy sseekkss bbyyłłoo ww PPRRLL--oowwsskkiieejj PPoollssccee nniieemmoożżlliiwwee??To nie był świadomy zabieg. Jakoś ta Grecjapojawiła mi się z własnego doświadczenia,choć nie przeżyłem tam tego typu historii, tosię zdarzyło później. I w Polsce. Jeff miał swójpolski pierwowzór i odpowiednik.

NNoo wwłłaaśśnniiee,, mmuusszzęę zzaappyyttaaćć oo aauuttoobbiiooggrraaffiicczz--nnoośśćć tteejj ppoowwiieeśśccii.. CCzzyy PPiioottrr ttoo ppaann?? W pewnym sensie tak, choć to jest bardzomocno przefiltrowane. Sama struktura emocji,narodziny miłości, była autobiograficzna. Całahistoria małżeństwa traktowanego jako pew-nego rodzaju proteza, rozpadu tego małżeńst-wa też ma korzenie w mojej biografii. Przeko-nanie, że homoseksualizm to tylko seks – też.Dopiero musiałem się zakochać w chłopaku,żeby sobie uświadomić, że jest inaczej.

CCzzyy ppiisszząącc „„ZZaattookkęę OOssttóóww““,, nnaa kkiimmśś ssiięę ppaannwwzzoorroowwaałł?? Nie, choć pewne znaczenie miał „Inny kraj“Baldwina, bo to była pierwsza książka, w któ-rej zobaczyłem otwarte pisanie o związku ge-jowskim. Trochę inspirujący był też dla mnieGrzegorz Musiał, w jego „Stanie płynnym“ teemocje są pokazane, ale jako jeden z licznychwątków powieści. Ja pokazałem je w szerszym

kontekście i potraktowałem jako temat wiodą-cy. Dlatego „Zatoka Ostów“ była, jak być możenieskromnie sądzę, powieścią prekursorską,gdyby wówczas zaistniała, miałaby szansęstać się wręcz obrazoburcza, mówiła głośno iwprost o tym, o czym się powszechnie milcza-

ło. Trzeba pamiętać, że nawet przekłady „Nieoglądaj się w stronę Sodomy“ Vidala czy „MójGiovanni“ Baldwina pojawiły się później.

PPaannaa ddeebbiiuutt ppooeettyycckkii ttoo ttoommiikk „„ŁŁaaggooddnnoośśćć““ zz11996688 rr..,, aa „„ZZaattookkaa OOssttóóww““ ppoowwssttaałłaa ww ppoołłoo--wwiiee llaatt 8800.. –– ttoo jjeesstt pprraawwiiee ddwwaaddzziieeśścciiaa llaattppóóźźnniieejj.. KKiieeddyy zzaacczzęęłłaa ddoojjrrzzeewwaaćć ww ppaannuu mmyyśśll,,żżee ttrrzzeebbaa zzaacczząąćć ppoorruusszzaaćć tteemmaatt hhoommoosseekkssuuaa--lliizzmmuu ww ttwwóórrcczzoośśccii??Gdzieś tak w połowie lat 70. To wynikało zmojego własnego doświadczenia, uświado-mienia sobie, kim naprawdę jestem. Najpierwzaczęło się objawiać w wierszach, pewne ele-menty są już widoczne w tomiku „Nocny wa-riant“ z 1986 r., podsumowałem tam mój pier-wszy związek. Potem się rozwijało, właśnie la-

ta 80. były czasem mojego dojrzewania emo-cjonalnego i literackiego, poczułem przymusnapisania powieści i to się skończyło na„Zatoce Ostów“.

MMóówwiilliiśśmmyy ttyyllkkoo oo rroommaannssoowwoośśccii „„ZZaattookkii ooss--ttóóww““,, aallee ddrruuggiimm wwąąttkkiieemm kkssiiąążżkkii jjeesstt ppoolliittyykkaa,,kkttóórraa ddoośśćć zznnaacczznniiee ooddcciisskkaa ppiięęttnnoo nnaa żżyycciiuubboohhaatteerróóww,, aakkccjjaa kkoońńcczzyy ssiięę wwpprroowwaaddzzeenniieemmssttaannuu wwoojjeennnneeggoo.. Polityka była bardzo ważna ze względu na swąopresyjność. W czasie, gdy pisałem „ZatokęOstów“, stan wojenny był przeszłością zbytmało odległą, by można ją było traktować wkategoriach historycznych. Umieszczenie akcjiw okresie solidarnościowego fermentu, po-przedzającego datę 13 grudnia 1981, miało nacelu pokazanie okoliczności, które stanowiłydodatkowe obciążenie dla psychiki bohatera.

Wobec wszelkiej polityki Piotr jest nieufny, nieangażuje się po żadnej stronie, wprawdziebuntuje się przeciw władzy, ale jest to buntbierny. Jednocześnie drażni go solidarnościowypatos, nagłe przemiany światopoglądowe lu-dzi, którzy jeszcze przed chwilą byli PZPR-ows-kimi apologetami. W tej sytuacji znacznie waż-niejszy jest przełom w życiu osobistym. Miłośćdo Jeffa to nie tylko stan emocjonalny, ale takżewyzwolenie z lęków związanych z własną sek-sualnością i wreszcie pełna samoakceptacja.

Miesięcznik „Okolice“ odmówiłopublikowania fragmentów

„Zatoki Ostów“, argumentując, że sprowadzę młodych chłopców

na drogę pederastii.

Page 12: Replika 13/08

12

DDaanncciinngg QQuueeeerrWW lluuttyymm ww mmeeddiiaacchh ppoojjaawwiiaałłaa ssiięę iinnffoorrmmaaccjjaa,,żżee ((bbyyćć mmoożżee)) ppoopprroowwaaddzziisszz ww MMTTVV pprrooggrraamm,,ww kkttóórryymm nnaassttoolleettnnii ggeejjee bbęęddąą ssiięę pprrzzyyzznnaawwaaććnnaa aanntteenniiee ddoo sswwoojjeejj oorriieennttaaccjjii sseekkssuuaallnneejj.. Taki news pojawił się o wiele za wcześnie. Nie by-ło żadnych konkretów. Na początku roku zapytanomnie, czy byłabym zainteresowana prowadze-niem programu TV, w którym geje dokonywalibycoming outu. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą,że pomysł jest w porządku, ale wcześniej musia-łabym poznać i zaakceptować wszystkie szczegóły.

PPoozznnaałłaaśś jjee??Nie, przeczytałem za to w Internecie, że będę –w „MTV“ (!) – prowadziła program, w którymkamera pojawia się u mamusi i tatusia w mo-mencie, w którym ich syn chce zakomunikować,że jest gejem. A ja akurat uważam, że kamerajest ostatnią rzeczą, która powinna towarzyszyćtemu trudnemu i niezwykle intymnemu mo-mentowi. Bo co miałabym wtedy robić – zacho-wywać się jak Andrea Caracortada, czyli Victo-ria Abril w „Kice“ Almodóvara? Nonsens.

AA jjaakk ssąąddzziisszz,, ddllaacczzeeggoo ppoommyyssłłooddaawwccyy tteeggoo pprroo--ggrraammuu ppoommyyśślleellii aakkuurraatt oo ttoobbiiee jjaakkoo pprroowwaaddzząącceejj??Pewnie czytają wywiady w prasie kolorowej(śmiech). Ja nigdy nie ściemniam. Otwarcie mó-wię, że jestem feministką, mam lewicowe po-glądy, chodzę na manifestacje i angażuję się wróżne akcje. Ostatnio o prawo do aborcji.

CChhooddzziisszz nnaa PPaarraaddyy RRóówwnnoośśccii??Oczywiście. Wydaje mi się, że gdybym mieszkałana przykład w Berlinie, tamtejsze parady mogłybyspokojnie obyć się beze mnie (śmiech). To nieko-niecznie moje klimaty, moja estetyka. Ale miesz-kamy w Polsce – i Parada oznacza u nas coś zu-pełnie innego. Uczestnictwo w niej jest dla mnieempatycznym obowiązkiem człowieka, który chceczuć się wolny. Przecież geje i lesbijki nadal są wPolsce dyskryminowni, podobnie zresztą jak ko-biety. W sumie jedziemy na tym samym wózku. Aja chciałabym mieszkać w państwie, w którymwszyscy byliby traktowani jak równi obywatele.Aby Polska nie była państwem wyznaniowym,ale świeckim, bo mamy to zapisane w konstytucji.

MMaasszz zznnaajjoommyycchh ggeejjóóww,, lleessbbiijjkkii??Raczej gejów, nie lesbijki. W tym bliskiegoprzyjaciela. To długa historia, opowiedzieć?

PPrroosszzęę……Miałam szesnaście albo siedemnaście lat, kiedy się

zaprzyjaźniliśmy. Od razu wiedziałam, intuicyjniewyczułam, że jest gejem. Ale potem miał dziewczy-ny, więc myślałam, że się pomyliłam: dzisiaj wiem,że jednak nie. Tak, jest gejem. Nie udaje już hetery-ka. Najdziwniejsze, że nigdy mi się do tego nie przy-znał. Mój przyjaciel od dawna mieszka za granicą,nie widujemy się zbyt często. Zastanawiam się, czymi kiedyś o tym opowie, bardzo bym tego chciała.

JJaakk wwiiddzziisszz,, ccoommiinngg oouuttyy ssąą ttrruuddnnee:: nniiee ttyyllkkoo pprrzzeeddrrooddzziiccaammii.. TTaakkżżee pprrzzeedd pprrzzyyjjaacciióółłmmii,, zznnaajjoommyymmii……Coming outy są w ogóle ciężkie. A towarzysząnam ciągle. Raz musimy się przyznać że kocha-my „inaczej“, innym razem, że ponieśliśmyklęskę, nie udała nam się miłość. Albo życie.Najtrudniej przyznać się do tego wszystkiegoprzed sobą. Potem zawsze jest trochę prościej.

MMóówwiiłłaaśś,, żżee bbęęddąącc nnaassttoollaattkkąą ooddkkrryyłłaaśś ww sswwooiimmkkuummpplluu ggeejjaa.. AAllee sskkąądd mmooggłłaaśś ttoo wwiieeddzziieećć?? WW kkoońń--ccuu ddoorraassttaałłaaśś ww cczzaassaacchh,, kkiieeddyy hhoommoosseekkssuuaalliizzmm bbyyłłcciiąąggllee śścciiśśllee ssttrrzzeeżżoonnąą ttaajjeemmnniiccąą ppaańńssttwwoowwąą..Dla mnie to nie była żadna tajemnica. Stupro-centowej tolerancji dla różnych odmian sek-sualności nauczyła mnie literatura. Bardzowcześnie przeczytałam „Dziennik złodzieja“ Ge-neta, a potem zachwyciłam się „Trans-Atlan-tykiem“ Gombrowicza, a zwłaszcza pewnymmężczyzną „co mężczyzną będąc, mężczyznąbyć nie chce, a za mężczyznami się ugania“.

TTyyppoowwaa ppoollsskkaa rrooddzziinnaa jjeesstt zz rreegguułłyy hhoommooffoo--bbiicczznnaa.. WW tteenn ssppoossóóbb wwyycchhoowwaallii nnaasszzyycchh rroo--ddzziiccóóww nnaassii ddzziiaaddkkoowwiiee iittdd..Byłam szczęściarą, bo miałam normalny, otwartydom. Nie było w nim polityki ani pogardy. Nie pa-miętam, żeby ojciec albo matka skomentowali złoś-liwie jakąś sytuację z udziałem gejów, albo mówili o„tych pedałach“. Pamiętam, że kiedy brat przypro-wadzał do nas swoich gejowskich kumpli, mamazawsze się cieszyła. I nie było w tych gestach rodzi-ców żadnych wyuczonych, poprawnych politycznietricków. Oni tak to naprawdę czuli. Homoseksualizmbył dla nich po prostu równoległą formą ekspresjiseksualnej. Ani lepszą, ani gorszą. Znamienne, że zhomofobicznymi żartami po raz pierwszy zetknęłamsię dopiero na studiach w Łódzkiej Szkole Filmowej.

NNaa cczzyymm ttoo ppoolleeggaałłoo??Na mało znaczących duperelach, nie ma sensu onich rozmawiać. Zresztą do żadnych homofobicz-nych ekscesów nigdy bym nie dopuściła. Lubię lu-dzi, jestem ufna, ale potrafię być bezkompromiso-wa. Jeżeli ktoś w moim towarzystwie zafunduje

jakiś szowinistyczny, faszystowski lub homofobicz-ny tekst, odwracam się na pięcie i rezygnuję ze zna-jomości. Pod tym względem jestem asertywna. Ty-le że niektóre niefajne przyzwyczajenia kolegów z„Filmówki“ przejęłam: np. paląc cienkie papierosy,mówię czasami, że jaram „pedalskie fajki“.

EEeeee,, ttoo nniicc ttaakkiieeggoo..No tak, wiem przecież, że (niektórzy) gejeuwielbiają mówić o sobie: pedały. To jest fajne.

WWssppoommiinnaałłaaśś oo GGeenneecciiee ii GGoommbbrroowwiicczzuu,, aalleeTTwwoojjąą uulluubbiioonnąą kkssiiąążżkkąą jjeesstt „„ŚŚnniiaaddaanniiee uu TTiiff--ffaannyy’’eeggoo““ TTrruummaannaa CCaappoottee’’aa.. TTeeżż ggoośścciiaa zzbbrraannżżyy –– jjaakkbbyy nniiee bbyyłłoo..Nie da się ukryć. Zresztą, choćby nie wiem jaksię starał, akurat Trumanowi nie udałoby siętajniaczyć. Zrobił zatem ze swojego gejostwasztandar – i był w tym wspaniały.

JJeesstteeśś aakkttoorrkkąą.. ZZaaggrraałłaabbyyśś ww ffiillmmiiee zzee sscceennaammiilleessbbiijjsskkiimmii??Myślę, że jeżeli scenariusz byłby w porządku, niemiałabym większych oporów. Lubię takie filmy.W ogóle uważam, że film, w którym nie ma ko-biet, przestaje być interesujący. W każdym razieja zawsze zwracam w kinie uwagę na kobiety.

WW kkiinniiee??Żałuję, ale nie będziesz miał skandalu (śmiech). Nie,nigdy nie miałam przygody erotycznej z kobietą, alegdybym się w jakiejś dziewczynie zauroczyła, przy-puszczam, że nie miałabym nic przeciwko takiemuromansowi. Na przykład gdybym spotkała Marięde Medeiros grającą Anais Nin w „Henry i June“Kaufmana, nie wiadomo, jak by się to skończyło…

AA bbęęddzziiee wwąątteekk ggeejjoowwsskkii zz TTwwooiimm uuddzziiaałłeemm ww„„NNaa WWssppóóllnneejj““??Aktualnie mam w serialu romans z mężczyzną, aleon właśnie mnie zdradził z inną, a zatem – ktowie… A propos serialu: niedawno bawiłam się wKrakowie, w bardzo fajnej knajpie gejowskiej iokazało się, że prawie wszyscy geje oglądają „NaWspólnej“! Trochę mnie zamurowało.

AAllee nniiee pprrzzeesszzkkooddzziiłłoo ww bbaallaannddzzee??Nie, było super, tylko bardzo się zdziwiłam, żenie było nagrań ABBY. W gejowskim lokalu!

MMyyśślliisszz sstteerreeoottyyppaammii..Wszystko jedno, czym myślę, ale ABBA musibyć. Bo przy czym mają tańczyć DancingQueer, jeśli nie przy „Dancing Queen“?

wyw

iad

Rozmawiał: Łukasz Maciejewski

wywiad z Renatą Dancewicz

Foto: Monika Rakowska

Page 13: Replika 13/08

13

zdję

cie i

styli

zacja

: Mon

ika R

akow

ska,

asy

sten

ci: D

anie

l Rac

zyńs

ki, K

arol

Wój

cicki,

wiza

ż: M

agda

Kos

sako

wsk

a, fr

yzur

a: T

omek

Boż

ek, p

odzię

kow

ania

dla

Ann

y Dą

brow

skie

j i W

ojcie

cha

Andr

asza

(Tea

tr Bu

ffo) o

raz B

eaty

Wys

zyńs

kiej (

Foto

bajt)

.

Page 14: Replika 13/08

JJaakk ttrraaffiiłłaa ppaannii nnaa hhiissttoorriięę AAiimmééee ii JJaagguuaarraa??Lilly Wust opowiadała historię Felice dziennika-rzom już w latach 50., z tym że bardzo długomówiła o niej jako o swojej przyjaciółce. Prawdęo ich relacji wyznała po raz pierwszy amerykańs-kiemu dziennikarzowi w 1985 roku pod wpły-wem swojego syna Eberhardta (geja, który przy-jął tożsamość żydowską i mieszka w Izraelu). Po-wiedział jej, że albo powinna mówić prawdę, al-bo w ogóle nie opowiadać o tym nikomu. Dla-czego pragnęła, by ktoś opisał tę historię? Bo„chciała postawić Felice pomnik“. Nigdy nieudzieliła mi innej odpowiedzi na to pytanie.

W każdym razie zaproponowano tę opo-wieść mojemu wydawcy Kiepenheuer &Witsch, a on zapytał, czy chciałabym ją spi-sać. Od razu wiedziałam, że jest to historiadla mnie – dlatego, że jestem Żydówką, i dla-tego, że w latach siedemdziesiątych i osiem-dziesiątych byłam zaangażowana w ruch fe-ministyczny. To sprawiło, że byłam zaintere-sowana opowieścią o miłości dwóch kobiet,a zarazem historią prześladowania Żydów.

Gdy pracowałam nad książką, na nowo odkryłamswoje żydowskie korzenie. Rodzina mojej mamy(która mieszkała na ulicy Chłodnej, w Warszawie)była prawdopodobnie bardzo podobna do rodzi-ny Felice: zasymilowana, liberalna, lewicowa, in-telektualna. I tak samo jak oni chcieli żyć jako Ży-dzi w stolicy kraju, który uważali za swój.

JJaakk kkssiiąążżkkaa zzoossttaałłaa pprrzzyyjjęęttaa ww NNiieemmcczzeecchh iiiinnnnyycchh kkrraajjaacchh??W Niemczech natychmiast spotkała się z ogrom-nym zainteresowaniem i wręcz entuzjastycznymprzyjęciem, nawet jeszcze zanim została zekrani-zowana w 1999 roku. Pomogła zrozumieć Niem-com, szczególnie młodym kobietom (wiele z nichbyło lesbijkami), w jak strasznej sytuacji byli wtamtych czasach Żydzi. Czytały książkę, ponieważbyły zafascynowane historią miłości Felice i Lilly, adzięki temu mogły też poznać współczesną histo-rię Niemiec. A czytelnicy literatury głównego nur-tu, którzy raczej nie kupiliby pozycji o lesbijkach isięgali po nią ze względu na jej wartość historycz-ną, uczyli się akceptacji wobec osób homoseksu-alnych. Po wydaniu książki przygotowałam wys-tawę „Krótkie życie Żydówki Felice Schragen-heim“ („Das kurze Leben der Jüdin Felice Schra-genheim“), która została pokazana w ponadsześćdziesięciu niemieckich miastach. Nauczycie-le zabierali tam całe klasy i dyskutowali z ucznia-mi zarówno o sytuacji Żydów w Niemczech po1933, jak i o kwestii homoseksualizmu.

Niestety nie wiem za wiele o tym, jak moja książ-ka została odebrana w innych krajach. Zaproszo-no mnie do Budapesztu, gdzie wystawiono opar-tą na niej sztukę, udzieliłam tam wywiadu ge-jowsko-lesbijskiej stacji radiowej. Dziennikarz tejstacji opowiedział mi, jak bardzo historia Felice iLilly była ważna dla ich ruchu gejów i lesbijek.Bardzo mnie to ucieszyło. Z innych krajów, takichjak na przykład Turcja, Japonia, Korea czy Estonia,nie mam żadnych informacji. W sumie „Aimée &Jaguar“ została przetłumaczona na 20 języków.Bardzo bym się chciała dowiedzieć, dlaczego takdługo trwało znalezienie polskiego wydawcy...

MMyyśśllii ppaannii,, żżee mmaa sszzaannssęę ppoommóócc rróówwnniieeżż ppoollss--kkiimm ggeejjoomm ii lleessbbiijjkkoomm ww wwaallccee oo nnaasszzee pprraawwaa??Zdecydowanie wierzę, że wydanie książki, taksamo jak emisja filmu, przynajmniej wspierawaszą walkę o emancypację – w kraju takhomofobicznym, jakim wydaje się być Polska.

AA jjaakk ttoo ssiięę ssttaałłoo,, żżee ww kkoońńccuu zzoossttaałłaa pprrzzee--łłoożżoonnaa rróówwnniieeżż nnaa jjęęzzyykk ppoollsskkii??Przypuszczam, że był to zbieg różnych okolicz-ności. Film został pokazany w polskich kinachoraz telewizji jesienią 2006 roku. W tym cza-sie byłam w Krakowie, jako pisarka-rezydentkamieszkałam w Willi Decjusza. I jeden z pisarzywspomniał o mnie Monice Sznajderman z wy-dawnictwa Czarne, która dzięki temu zwróciłana mnie uwagę. Kilka lat wcześniej próbowa-łam porozmawiać z nią o „Aimée & Jaguar“podczas targów książki we Frankfurcie, alewtedy nie była zainteresowana.

CCzzyy jjaakkiieeśś iinnnnee ppaannii kkssiiąążżkkii zzoossttaałłyy wwyyddaanneeww PPoollssccee??Kasia Weintraub, która przetłumaczyła „Aimée &Jaguar“ i jest moją dobrą przyjaciółką, pracuje te-raz nad przełożeniem „Himmelstrasse“ – historiimojej polsko(żydowsko)-austriackiej rodziny. Alepóki co „Aimée & Jaguar“ jest jedyną moją książ-ką, którą można przeczytać po polsku.

JJaakk ooddcczzyyttyywwaannoo hhiissttoorriięę LLiillllyy ii FFeelliiccee??Na pewno była czytana jako książka polityczna.Szczególnie odkąd w przedmowie do niej napi-sałam o moim krytycznym stosunku do LillyWust, co było szeroko dyskutowane w ruchu ko-biecym. Irytowała mnie tendencja do robieniabohaterki z kobiety, która, jak by nie patrzeć, byłacałkiem przekonaną do tego, co robi, zwolen-niczką nazizmu, i jedyne, co zrobiła, to zakochałasię w Żydówce. Poza tym zachowywała się raczejgłupio po tym, jak Felice została aresztowana.

DDllaacczzeeggoo ggłłuuppiioo??Kiedy Felice została przewieziona do Terezina(obozu przejściowego – przyp. red.), przyjacieleLilly próbowali odwieść ją od pomysłu pojecha-nia tam i zobaczenia się z ukochaną. Ale ona itak to zrobiła, poszła do komendanta obozu inalegała na spotkanie z przyjaciółką. To ściąg-nęło jego uwagę na Felice i być może przyczy-niło się do jej śmierci. Kilka dni później została

14

ZZaakkoocchhaanniiee ssiięęnniiee jjeesstt aakktteemm

ppoolliittyycczznnyymmRozmawiała: Ewa Tomaszewicz

wyw

iad

wywiad z E r i cą F i scher , autorką ks iążk i „A imée & Jaguar“

EErriiccaa FFiisscchheerr urodziła sięw 1943 roku w Anglii, do-kąd z Wiednia wyemigro-wali jej rodzice. W roku1948 przyjechała do Au-strii. Od 1988 roku miesz-ka w Berlinie, gdzie pracu-je jako niezależna dzienni-karka, pisarka i tłumaczka.Ostatnio opublikowała„Himmelstrasse“ (2007;polskie wydanie pod

tytułem „Droga do nieba“ ukaże się w 2009 roku).foto: Ruda

Page 15: Replika 13/08

deportowana do Auschwitz, a potem do Gross-Rosen. Oczywiście nie wiadomo, czy i tak niezostałaby wywieziona, ale to, co zrobiła Lilly,było bardzo ryzykowne – dla niej, dla jej dzieci,ale przede wszystkim dla jej ukochanej Felice.

KKssiiąążżkkaa jjeesstt ooppaarrttaa mmiięęddzzyy iinnnnyymmii nnaa ppaannii rroozz--mmoowwaacchh zz LLiillllyy WWuusstt.. MMuussiiaałłaa jjąą ppaannii bbaarrddzzooddoobbrrzzee ppoozznnaaćć.. CCzzyy nniiee uuwwaażżaa ppaannii,, żżee rróóww--nniieeżż oonnaa bbyyłłaa ooffiiaarrąą ssyysstteemmuu ttoottaalliittaarrnneeggoo?? ŻŻeettoo jjeejj oottoocczzeenniiee,, cczzaassyy,, ww kkttóórryycchh żżyyłłaa,, sspprraawwii--łłyy,, żżee ppooppiieerraałłaa ffaasszzyyzzmm??Oczywiście, że można ją uz-nać za ofiarę systemu totali-tarnego, jeżeli się wierzy, żeludzie są niezdolni do samo-dzielnego myślenia. Wyszłaza nazistę i całkowicie zaak-ceptowała jego poglądy iotoczenie. Miała zresztą ztego całkiem realne korzyści,jak niskooprocentowane po-życzki czy odznaczenie Krzy-żem Matki po tym, jak uro-dziła czwarte dziecko. Ioczywiście zakochanie się wŻydówce całkowicie zmieni-ło zarówno jej życie, jak ipoglądy polityczne. Ale comam jej do zarzucenia, toto, że nigdy – nawet w la-tach 90.! – nie przyznała siędo swoich błędów i nie pró-bowała wyjaśnić mi, jak tosię stało, że popierała na-zizm i zgodziła się na propo-nowany przezeń model ży-cia. Przeciwnie – udawała,że zawsze była antyfaszyst-ką. Zresztą tak zachowywałasię większość Niemców powojnie i – moim zdaniem –Lilly nie miała do tego prawa i nie miała teżprawa wierzyć, że jest inna niż oni. W końcuzakochanie się nie jest czynem politycznym.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz – jej rodzice niebyli nazistami, jej ojciec i przyrodni brat (który,według Lilly, miał żydowskiego ojca) byli na-wet komunistami. Więc nie dorastała w fa-szystowskim otoczeniu. Podjęła świadomą de-cyzję o odrzuceniu ideałów rodziców, co byłozresztą dość powszechne w tamtych czasach.Ruch faszystowski był ruchem młodych ludzi.

AAllee zz ddrruuggiieejj ssttrroonnyy nnaapprraawwddęę zzmmiieenniiłłaa ssiięęppoodd wwppłłyywweemm mmiiłłoośśccii ddoo FFeelliiccee,, rroozzwwiiooddłłaassiięę ddllaa nniieejj zz mmęężżeemm,, ppoo jjeejj aarreesszzttoowwaanniiuuuukkrryywwaałłaa iinnnnee ŻŻyyddóówwkkii......Niektórzy czytelnicy oceniają ją jeszcze ostrzej niżja – uważają, że była winna śmierci Felice. Ja je-dynie uważam, że było to prawdopodobne.

PPoollaaccyy ii PPoollkkii mmiieellii ddoottąądd sszzaannssęę ppoozznnaaćć ttęę hhiiss--ttoorriięę zzaa ppoośśrreeddnniiccttwweemm jjeejj ffiillmmoowweejj aaddaappttaaccjjii..JJaakk ssiięę ppaannii ppooddoobbaa wwiizzjjaa MMaaxxaa FFäärrbbeerrbbööcckkaa??Film jest całkiem dobrze zrobiony, jak na la-ta dziewięćdziesiąte. Od tego czasu nie-miecki przemysł filmowy trochę się poprawiłi teraz robimy znacznie bardziej profesjonal-ne rzeczy. Aktorki i aktorzy zostali dobrzedobrani (poza Marią Schrader grającą Felice,która w rzeczywistości była dużo młodsza),ale próba imitowania hollywoodzkich pro-

dukcji bez umiejętności zrobienia tego pro-fesjonalnie była moim zdaniem pomyłką.Nie podoba mi się też rama, w którą zamk-nięto całą historię – według mnie komplet-nie niepotrzebna. Na dodatek podtrzymujestereotyp o samotnym starzeniu się lesbijek,podczas gdy w rzeczywistości Ilse, którą fil-mowa Lilly spotyka w domu spokojnej sta-rości, zestarzała się i zmarła u boku swojejpartnerki. Ja napisałabym inny scenariusz.Ale nie narzekam, bo film podniósł sprzedażksiążki. I prawdopodobnie przyczynił się dokilku kolejnych przekładów.

CCzzęęssttoo bbyywwaa ppaannii ww PPoollssccee.. WWzzggllęęddyy rroo--ddzziinnnnee cczzyy rróówwnniieeżż ssyymmppaattiiaa??Rzeczywiście byłam tu parę razy. Jako młoda

dziewczyna spędziłam kilka dni w Warszawiez moją mamą, a niedawno byłam w na wy-cieczce zorganizowanej przez Kasię Wein-traub dla dziennikarek. Odwiedziłyśmy różnemiejsca, zapoznawałyśmy się z sytuacją Polek.

II wwyysszzłłoo wwaamm,, żżee aauussttrriiaacckkii rruucchh ffeemmiinniiss--ttyycczznnyy rróóżżnnii ssiięę oodd ppoollsskkiieeggoo??Obecnie ruch feministyczny w Niemczech iAustrii praktycznie nie istnieje. Wszystko, comamy, to sporo różnorodnych feministycz-

nych projektów i rezultaty na-szej walki w latach 70. i 80.,która znacząco zmieniła społe-czeństwo. Zbyt mało wiem opolskich kobietach, aby poz-wolić sobie na jakieś porówna-nia. Myślę, że w ogóle kobiety,które żyły w socjalizmie, sąbardziej wyemancypowaneniż kobiety z Zachodu, ponie-waż ich prawo (i obowiązek)do pracy nigdy nie było podda-wane w wątpliwość. Jakkol-wiek wydaje mi się, że polskiekobiety nie zastanawiają sięnad tym, czy opieka nad dzieć-mi i prowadzenie domu po-winno być jedynie ich zada-niem. I, oczywiście, wpływKościoła katolickiego i narzuca-ne przezeń role płciowe sątrudne do przezwyciężenia.Choć spotkałam w Polsce bar-dzo silne i niezależne kobiety.Niemcy, pomimo iż mają ko-bietę Kanclerza i niezaprzeczal-ne osiągnięcia ruchu feminis-tycznego, są całkowicie patriar-chalnym społeczeństwem.

WWrróóććmmyy ddoo ppaannii ppoollsskkiicchhddoośśwwiiaaddcczzeeńń......W 2005 roku spędziłam dwatygodnie w Krakowie na kursie

języka polskiego. Jesienią 2006 wróciłam doKrakowa na trzy miesiące, a w czerwcu 2007Kasia Weintraub i ja wzięłyśmy udział wDniach Kultury Żydowskiej w Chmielniku.Wrócimy tam w tym roku. Od kilku latzmagam się z ogromnym zadaniem naucze-nia się polskiego. Kocham go i nie przepuści-łabym żadnej możliwości odwiedzeniawaszego kraju i spróbowania powiedzeniakliku słów w tym bardzo trudnym języku.

DDzziięękkuujjęę bbaarrddzzoo zzaa rroozzmmoowwęę..

Dziękuję Katarzynie Weintraub za pomoc wzorganizowaniu wywiadu, Christel Becker-Rau za zdjęcia Felice i Lilly oraz TomaszowiBasiukowi – sprawcy całego zamieszania.

15

Felice Schragenheim i Lilly Wust, zdjęcie zrobiona za pomocąsamowyzwalacza, 21 sierpnia 1944 nad Hawelą, (c) Christel Becker-Rau

Page 16: Replika 13/08

16

HHoommoosseekkssuuaalliizzmmww PPRRLL ((22))

Tekst: Mirosław Jedliński

Mam wrażenie, że wówczas znajomości byłybardziej trwałe, bardziej się je szanowało,było o nie trudniej, w efekcie ceniło się każdą,a dzisiaj pierwsza lepsza kłótnia, sprzeczka izrywasz. Poza tym trzeba się było bardziejstarać, nie było telefonów, do kogoś się szło,pukało, każdy miał znajomych, znajomy miałznajomych, a ci znowu mieli znajomych,naprawdę świetne były te spotkania, wys-tarczył byle pretekst, sałatka... było wesoło.Poznawano się też przez ogłoszenia, np. byłopismo młodzieżowe „Razem“ i tam pojawiła

się rubryka „szukam przyjaciela“, i jak się zna-lazło coś w stylu: „interesuję się teatrem, ki-nem, muzyką, szukam przyjaciela“ – na 80proc. wiadomo było, o co chodzi.

Były też takie specjalistyczne biura, oczywiścienie gejowskie, tylko agencje, trochę jakby ma-trymonialne, tam się płaciło przekazem poczto-wym, określało kryteria, jaki region Polski i przy-syłano oferty, tzn. podawano ileś tam adresówdo korespondencji, nie domowych oczywiście,tylko skrytki pocztowe. Tak gdzieś w 1982 rokuto było już oficjalnie, wiadomo było, że są takieosoby, mówiło się o nich „homoseksualiści“ –po prostu określona kategoria ofert.

Kiedy studiowałem w Warszawie w latach1981-87, poznałem ścieżkę operową. W holugłównym Teatru Wielkiego podczas przerw, wszczególności na premierach, spacerowali geje

i można było się wypatrzyć wzajemnie. W ogó-le zawsze geje bardziej interesowali się operą,muzyką poważną, w filharmonii, na koncertachłatwiej można było się spotkać, wpaść komuśw oko. Ja tę ścieżkę sam zaobserwowałem, apo jakimś czasie dowiedziałem się o niej też odkogoś jako o czymś oczywistym, normalnym.

Najsłynniejsze huczne imprezy urządzał Włodzi-mierz Antos, a także attache kulturalny amba-sady Francji, który organizował je na Saskiej Kę-pie, ale chyba przesadzał i dlatego go wywalili.W Polsce miał kochanka, którego znałem, po-tem ściągnął go do Francji, nadal tam mieszka.

Właściwie normą było poznawanie facetów naulicy. Dzisiaj już się spojrzeń nie wyłapuje, bonigdy nie masz pewności, czy dobrze wyczu-jesz, nigdy nie wiadomo do końca, a kiedyśchwytało się każdą okazję, wystarczyło, że ktośspojrzał, zatrzymał się jakoś sztucznie... Dok-ładnie tak poznałem Marka. Spojrzeliśmy nasiebie, zatrzymał się tak jakoś dziwnie przedprzejściem, patrzę, światło zielone, a on nieidzie, no to podszedłem do niego i zapytałem,czy nie miałby ochoty pójść ze mną do kina. Aon „tak, bardzo chętnie“. I było wiadomo, o cochodzi. W ten sposób poznałem chyba trzyosoby, bardzo fajne zresztą, do tej pory utrzy-mujemy znajomość. Nie było tego dużo, niepoznawało się ludzi „hurtowo“, więc się sza-nowało te znajomości.

Trochę inaczej było w Lublinie – tam przedewszystkim był Plac Litewski. To było miejscespotkań, które funkcjonowało aż do czasu, kie-dy zrobili deptak. Poza tym Park Ludowy, któryjest do tej pory, ale to jest już wypaczona wer-sja, ponieważ o ile kiedyś było to miejsce kon-

taktów, to w tym momencie przychodzą tamludzie około 60-tki, 70-tki żeby, powiedzmy,„zwalić“. Młodsi poznają się w internecie. Ja-kieś 10 lat temu była akcja, podczas której za-trzymywano i spisywano ludzi z Parku Ludo-wego, były jakieś protesty, zarzuty o dyskrymi-nację i obraźliwe traktowanie przez policję,sprawę opisywała „Wyborcza“. Rzecznik policjitłumaczył potem, że zatrzymywano tylko ludziw krzakach z zsuniętymi spodniami, w nied-wuznacznych sytuacjach.

Trzecie miejsce spotkań było na podzamczu.Ja, szczerze mówiąc, nigdy pod Zamkiem niebyłem, to było miejsce, które funkcjonowałodawno temu, w latach 70-tych, ale chyba tak-że wcześniej. Była jeszcze taka kafejka „Orion“,tam chodzili młodzi ludzie, niby zwykła, aleprzychodziło bardzo dużo gejów i oczywiścienajpierw było wypatrywanie się wzrokiem, po-tem wychodzisz, patrzysz się na tego kogoś, ijeżeli on szedł za tobą, to znaczy, że... No i res-tauracja „Simon“, tam gdzie teraz jest HotelLublinianka, ona była na dole, też na tej samej

zasadzie co „Orion“ – wypatrywano się. „Si-mon“ to była jedna z nielicznych knajp noc-nych, w tamtym znaczeniu, czyli czynnych po22-giej, do dwunastej, góra pierwszej w nocy. Pierwszą osobę homoseksualną poznałem wWarszawie podczas studiów. W Lublinie, w li-ceum nawet nie myślałem o tym, toczyło się ży-

hist

oria

Normą było poznawanie facetów na ulicy. Dzisiaj już się spojrzeń nie wyłapuje,bo nigdy nie masz pewności, czy dobrze wyczujesz, a kiedyś chwytało

się każdą okazję, wystarczyło, że ktoś spojrzał, zatrzymał się jakoś sztucznie...Dokładnie tak poznałem Marka

Dwa osobne światy – wspomnien ie

Jak się znalazło coś w stylu: „in-teresuję się teatrem, kinem, mu-

zyką, szukam przyjaciela“ – na 80proc. wiadomo było, o co chodzi.

„Simon“ to była jedna z nielicz-nych knajp nocnych, znaczy

w tamtym znaczeniu, czyli czyn-nych po 22-giej, do dwunastej,pierwsza w nocy to była góra.

Kolaż: Łukasz Laskowski

Page 17: Replika 13/08

17

cie, miałem znajomych, piłka, tenis, jakieś im-prezy, wtedy wydawało się, że powinno sięmieć żonę, dzieci, taki model był oczywisty i jateż tego chciałem. Nie wiadomo, jak by się mo-je życie potoczyło, gdybym nie wyjechał z Lub-lina. Być może zdecydowałbym się wejść w tenschemat, tak jak w przypadku jednego mojegokolegi, któremu tak wyszło. On wprawdziemówił, że nigdy nie był bi, że najpierw był he-tero, a potem homo – myślę, że gdyby urodziłsię dużo później, nie ożeniłby się i nie miałbydzieci, dziś już dorosłych. Kilka lat temu wy-outował sie przed żoną, potem dziećmi, którzyzaakceptowali sytuację, akceptują nawet jegoobecnego przyjaciela. Ale może to też jestkwestia tego, że on lubi być w towarzystwie, aja jestem z natury samotnikiem, wolę samposiedzieć, książkę poczytać, czegoś posłuchać,zająć się sobą, a on lubi być w centrum, awtedy nie było możliwości związania się zfacetem. Chociaż niektórzy mieszkali ze sobą,nie tylko studenci (mający pretekst – wspólnewynajmowanie), ale też starsi; udawali przedsąsiadami braci lub kuzynów. Mam taką zna-jomą parę gejów, którzy od początku lat 80-tych mieszkają ze sobą. Pamiętam, że od

początku sąsiedzi się trochę domyślali, trochęplotkowali, ale specjalnych złośliwości nie było.

Pod koniec studiów, czyli w 1986 roku, powie-działem o sobie mamie. Nie była zorientowana wtemacie, bo przecież nic się o tym nie pisało, niebyło żadnych książek i tak dalej, więc zrobiła naj-prostszą rzecz – poszła do psychologa. I dowie-działa się, że to nic złego. Poczytała trochę na tentemat i uznała, że jest, jak jest, pogodziła się zewszystkim. No, oczywiście wolałaby, żeby byłoinaczej, chciała mieć wnuki, żebym miał żonę itp.

Jak wyglądały wtedy spotkania prywatne? Tobyło grono zamknięte, tylko geje, teraz to sięwszystko miesza, a wtedy to był jednak takiwyraźny podział, towarzystwo samych gejów(wszyscy trzymali się razem, wspólne wyjazdy,np. w góry), więc i spotkania były, mówiącdzisiejszym językiem, gejowskie... Jak byłemna jakiejś imprezie u znajomego, to nie byłoosób hetero, nie było dziewczyn. Lesbijek wogóle nie było, one były oddzielnie. Nie byłoczegoś takiego, żeby przyprowadzić kolegęhetero, to były dwa zupełnie różne światy. Niemieszały się, jeden drugiego nie przyciągał, to

było nie do pomyślenia. Albo się szło na im-prezę gejowską, albo na heterycką. Ta pierw-sza była dla wtajemniczonych, taka konspirac-ja, ale już w swoim gronie nie było ściemnia-nia, wszystko było dozwolone

Nie było pojęcia drag queen, to znaczy na pry-watnej imprezie, jeśli ktoś miał takie skłonnoś-ci, a często ktoś się taki znalazł, to się przebrał,jakieś buty na szpilkach, sukienka, ale to bar-dziej na zasadzie żartów, wygłupów, żadnegośpiewania czy ostrego makijażu.

Informacje o tym, jak jest na Zachodzie, niedocierały do nas, zmieniło się to dopiero podkoniec PRL-u, kiedy pojawiły się pierwsze pis-ma gejowskie. To był temat tabu, oficjalnie sięo tym nie mówiło, jakby tego nie było. Jedynieplotki wśród znajomych gejów, że Iwaszkie-wicz, Andrzejewski, ten jest homo, tamten jesthomo, że Kopernik był...

Nie było czegoś takiego, żebyprzyprowadzić kolegę hetero, tobyły dwa zupełnie różne światy.

Page 18: Replika 13/08

18

kraj

MMaauurreessmmoo jjuużżnniiee zzaaggrraa

ww WWaarrsszzaawwiiee??Tekst i foto: Anna Piżl

Turniej J&S Cup był największą rozgrywaną na po-czątku maja imprezą kobiecego tenisa na świecie.Na kortach w Warszawie w latach 2002-2007 gra-ły takie gwiazdy jak Amelie Mauresmo, Justine He-nin, Kim Clijsters czy Wenus Williams. Turniej gro-madził tłumy widzów, także gejów i lesbijek, bo zwielu powodów tenis uznawany jest za jeden znajbardziej tęczowych sportów. Tak przyjazną sła-wę dyscyplina zawdzięcza przede wszystkim Mar-tinie Navratilovej, zdobywczyni Wielkiego Szlema,która w latach osiemdziesiątych na łamach „NewYork Timesa“ dokonała coming outu. Przed nią ho-moseksualną orientację ujawniła Billie Jean King.Światowej sławy tenisistka, zdobywająca w latachsześćdziesiątych i siedemdziesiątych wszystkie naj-ważniejsze puchary, jest aktualnie działaczką na

rzecz praw osób homoseksualnych i mieszka wrazze swoją życiową partnerką Ilana Kloss – równieżtenisistką – w Nowym Jorku. W ślad za Navratilovąi King o swojej orientacji powiedziały ConchitaMartinez – zwyciężczyni Wimbledonu w roku1994 – i Amelie Mauresmo – pierwsza rakieta ko-biecego tenisa na świecie w latach 2004 i 2006.

Tęczowa historia nie pisała się sama, a obronawłasnych praw niejednokrotnie wymagała odzawodniczek stalowych nerwów. Po comingoucie Navratilowej wycofanie się z dyscyplinyanalizował główny sponsor kobiecego tenisaw tamtym czasie Avon Cosmetics. Kontraktyreklamowe i sponsorów utraciła także AmelieMauresmo, gdy na konferencji prasowej w

czasie Australian Open przyznała, że jest lesbij-ką. Nieprzyjemności nie zostały wyłącznie zakulisami, ale przeniosły się na kort. MartinaHingis – najmłodsza w historii liderka rankinguWTA – po meczu z Amelie powiedziała prasie,że miała wrażenie, że grała z „pół-facetem“.

Jakkolwiek trudne były reakcje sponsorów i za-wodniczek na ujawnianie swojej orientacji przezkolejne tenisistki, wspaniała forma i zwycięstwaw najlepszym stylu spowodowały, że Navratilovastała się ikoną kobiecego tenisa, nazwisko BillieJean King firmuje puchar rozgrywanego co rokuWTA Tour Championships, a światła reflektorówwciąż zwrócone są na Mauresmo.

Tym bardziej żal, że plejady wybitnych tenisistekzabrakło w tym roku w Warszawie. Pociesze-niem był występ w Suzuki Warsaw MastersSwietłany Kuzniecowej – uwielbianej przez pols-ką publiczność i regularnie oglądanej w finałachwarszawskiego turnieju J&S Cup. Swieta i tymrazem doszła do finału, który wygrała w dwóchsetach 4 maja. Niestety jej rywalka – Maria Kiri-lenko - grając o poziom niżej, nie pozwoliła Kuz-niecowej na stworzenie prawdziwego sporto-wego widowiska. Wielkich emocji zabrakło teżw meczach rozgrywanych w grupach – stawkęPolek (Radwańska, Domachowska) i Rosjanek(Kuzniecowa, Dementiewa, Kirilenko) urozmaicićmiała Lindsay Davenport, która jednak przyje-chała do Warszawy w nie najlepszej formie. Po-zostaje zatem poczekać do przyszłego roku i li-czyć na to, że turniej J&S Cup wróci do kalenda-rza tenisowych rozgrywek, a korty Warszawiankiznów będą gościć najlepsze kobiece rakiety.

Początek maja od wielu lat był w Warszawie świętem miłośników kobiecegotenisa. Na kortach Warszawianki rozgrywany był w tym czasie turniej WTA. W tym roku, po wycofaniu się tytularnego sponsora, turniej J&S Cup został

zawieszony. Na pociechę kibicom sześć tenisistek zagrało w pokazowychrozgrywkach Suzuki Warsaw Masters. Wśród nich Swietłana Kuzniecowa,

która wygrała turniej, pokonując w finale Marię Kirilenko

Page 19: Replika 13/08

19

kult

ura

Page 20: Replika 13/08

20

Nikogo chyba nie zdziwiło, że to Madonna zostałauznana przez gejowski miesięcznik „The Advocate“za największą ikonę gejowską wszech czasów. Tenlaur przypadł jej za cechy, które geje szczególniecenią u swoich div: odgrywanie kobiecościprzekraczające granicę kiczu, silna osobo-wość, brak zahamowań w wyrażaniuswej seksualności oraz świadomość, żepubliczność gejowska stanowi ważną– i wierną – grupę fanów.

Miłość gejów do Madonnyprzeczy stereotypom o niesta-łości ich związków – to jużponad 25 lat, odkąd wlistopadzie 1982 r. poja-wił się singiel „Everybo-dy“, a tzw. środowiskonatychmiast zauważyłopotencjał „gejowskiej wrażli-wości“ u wschodzącej gwiazd-ki. Madonna nie pozostała dłuż-na. Już w 1985 r. publiczniewsparła Rocka Hudsona,gwiazdora Hollywood z lat 50.i 60., który na kilka tygodniprzed śmiercią na AIDS doko-nał publicznego coming ou-tu. Później wszystkim gejow-skim ofiarom wirusa HIV(wśród nich wielu włas-nym przyjaciołom)poświęciła piosen-kę „In this life“ zpłyty „Erotica“ (1992).

Swoich ośmiu tancerzy, z których heterykiembył… jeden, pokazała w filmie „W łóżku z Madon-

ną“ (1991). Dokument ten zawierał takie gejow-skie perełki jak namiętny pocałunek dwóch przys-tojniaków oraz fragmenty nowojorskiej parady ge-

jowskiej ze słynnym hasłem „We’re here,we’re queer, get used it“ („Jesteśmypedałami i jesteśmy tu, przyzwyczaj-cie się!“) oraz samą Madonnę poka-zującą za pomocą butelki, jak świet-

na jest w seksie oralnym.

Wśród swych kochanków Ma-donna „zaliczyła“ m.in.

dwóch znanych biseksów:Tony’ego Warda, którywystąpił w zakazanymprzez MTV clipie do „Jus-tify My Love“ (1990)(również w scenach ho-moerotycznych), orazkoszykarza Dennisa Ro-

dmana, po romansie zktórym Madonna wyraziła

pogląd, że każdy mężczyznachociaż raz powinien poczuć

obcy męski język w ustach. Naliście związków Madonny z ge-jami ważne miejsce zajmuje teżChristopher Ciccione, współ-pracownik gwiazdy przy trasach„Blond Ambition“ (1990) i „Gir-lie Show“ (1993), a prywatnie

brat Madonny i gej, któryprzyznał w jednym z wy-

wiadów, że zdarza musię podrywać „na siostrę“.

Madonna nie tylko jest wzorem, ale i sama czerpieinspirację od środowiska gejowskiego. Najlepszym

tego przykładem był słynny „taniec rąk“ wy-konywany na teledysku do przeboju „Vogue“, pod-patrzony w branżowych klubach. Piosenkarka jest

ich stałą bywalczynią od czasów szkolnych, gdy jejpierwszy nauczyciel baletu Christopher Flynnwprowadził ją do gejowskiego światka Detroit.Potem wśród przyjaciół regularnie pojawiali sięhomoseksualiści, choćby Rupert Everett, z którymwystąpiła w filmie o homorodzicielstwie „Układprawie idealny“ (2000).

Sama Madonna wielokrotnie deklarowała się jakobiseksualistka. Na początku lat 90. sporo mówiłosię o jej romansie z aktorką Sandrą Bernard. Był teżosławiony pocałunek z Britney Spears i ChristinąAquilerą podczas rozdania nagród MTV w 2003 r.– odpowiedź na próby antagonizowania jej zmłodszymi gwiazdami, które często są ogłaszanenastępczyniami królowej. Madonna nie obawiasię jednak konkurencji, pytana o Kylie Minogue,

powiedziała niedawno w wywiadzie dlagejowskiego pisma: „Kylie jest księżniczką, a jakrólową – taki podział ról mi odpowiada“.

Na koniec jeszcze jedna wypowiedź, która komen-tarza nie wymaga, za to świetnie stawia kropkęnad „i“ w temacie „Madonna jako ikona gejów“:„Jestem gejem uwięzionym w ciele kobiety“.

kult

ura MMaaddoonnnnaa

–– iikkoonnaa ggeejjóówwTekst: Mariusz Kurc,

Krzysztof Tomasik

„Hard Candy“ – nowa płyta Madonny, która zadebiutowała na 1 miejscu list przebojów w wielu krajach, to kolejnepotwierdzenie, że wciąż mamy do czynienia z królową.

W oczekiwaniu na jej przyjazd do Polski w ramach „Sticky andSweet Tour 2008“ przypominamy Madonnę z gejowskiej strony

Rys.

Łuka

sz L

asko

wsk

i

Jestem gejem uwięzionym w ciele kobiety.

Madonna nie tylko jest wzorem,ale i sama czerpie inspirację od środowiska gejowskiego.

Page 21: Replika 13/08

21

Tekst: Anna Piżl

Witamy entuzjastycznie tę pozycję na rynku wy-dawniczym przez sam fakt, że obala wiele stereo-typów, zatrzymuje się nad nieheteroseksualnymirelacjami, lesbijskim seksem, kobiecym ciałem,związkami osób transseksualnych i wieloma in-nymi kwestiami związanymi ze środowiskiem LBT.

Mniej entuzjastycznie witamy natomiast fakt, że wksiążce tej każdy znajdzie coś dla siebie – „każda ko-bieta i każdy mężczyzna“ – ale najmniej właśnie les-bijki oraz osoby bi- i transseksualne, które akceptująswoją seksualność, swoją orientację i swój związek.

We wstępie długo oczekiwanego albumu autorkizaznaczają, iż nie jest to kolejny poradnik, dalszestrony sugerują jednak coś innego. Jak rozmawiać zdziećmi, Droga do samoakceptacji, Jeśli obawiaszsię erotycznej bliskości, Nauka miłości do własnego

ciała – książka po brzegi wypełniona jest wskazów-kami. Można tu znaleźć spis zalecanych badań gi-nekologicznych, przegląd chorób przenoszonychdrogą płciową, sposoby na radosne starzenie się,opis fizjologicznych reakcji seksualnych itp. Artys-tyczna strona albumu, na którą nastawia się zapew-ne wielu czytelników (już przez sam fakt, że książkęnazwano „albumem“), niestety nie istnieje. Fotogra-fie, poza kilkoma wyjątkami, stanowią zupełnieprzeciętne uzupełnienie treści, a nieliczne wiersze toprzedruk w większości anonimowych tekstów zportalu Kobiety Kobietom. W błędzie są wreszcietakże i ci, którzy sądzą, że „Kiedy kobieta kochakobietę“ odsłoni przed nimi techniki lesbijskiej sztu-ki miłości erotycznej i na wzór Kamasutry przedstawiszereg pozycji seksualnych. Trening, który proponu-je Alicja Długołęcka, to w rzeczywistości nie arsamandi, a ćwiczenia oparte na pracy z ciałem iemocjami w kilku prostych pozycjach, które mogąpomóc ulepszyć i wzbogacić życie seksualne, odkryćwrażliwsze obszary ciała i zwiększyć doznania.

Dlatego z całym przekonaniem oddać trzebasprawiedliwość, że właśnie jako poradnikksiążka przedstawia się w bardzo dobrymświetle. Rzetelna, odsłaniająca najbardziej ak-tualną wiedzę z zakresu psychologii i seksuolo-gii – stanowi wspaniałe kompendium wiedzydla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się wię-cej o naturze kobiecej seksualności lub poradzićsobie z własnymi problemami, poszukiwaniem,niepewnością, brakiem akceptacji.

„,Kiedy kobieta kocha kobietę’“ powstała po to,jak mówi publicystka Bożena Keff, żeby wspo-móc te, które cierpią bez powodu, szarpią sięsame ze sobą, z rodziną, z otoczeniem, noszą wsobie wewnętrzne lub zewnętrzne piętno…“Pozycji takiej zdecydowanie brakowało na rynkuwydawniczym – szkoda, że nie jest dostępna wksięgarniach: można kupić na Allegro, w Bunk-rze Sztuki w Krakowie i w Szkole Wyższej Psy-chologii Społecznej w Warszawie. (AP)

KKiieeddyy kkoobbiieettaa kkoocchhaa kkoobbiieettęę……

ku l tu ra

CCAAMMPPaanniiaa

…pragnie być przyczyną tego, co wypełni ją nagłą radością,napisałby W.H. Auden. Ale tym razem o miłości między

kobietami piszą Alicja Długołęcka i Agata Engel-Bernatowicz – jest zatem prosto i praktycznieAlicja Długołęcka, Agata Engel-Bernatowicz,

Agnieszka Kramm, Agnieszka Weseli „Kiedy kobieta kocha kobietę. Album relacji“wyd. Anka Zet Studio, Warszawa 2008

Camp to pojęcie, któ-re elektryzuje prawie każdego, kto się z nimspotyka. Oznacza ono świadomy kicz, grętandetą, uwielbienie dla zjawisk uznawanychdotąd za śmietnik oficjalnej kultury. Entuzjaścicampu kochają balet, kino Johna Watersa,pstrokate fotografie duetu Pierre i Gilles.Wspomniane zjawisko od czterdziestu lat jesttematem akademickich debat, popkulturowychinterpretacji – na jego temat powstały setkiksiążek. W 2006 roku w Krakowie odbyła siękonferencja naukowa, której tematem byłcamp. Dwa lata później do rąk czytelnikówtrafia książka będąca zbiorem wygłoszonychreferatów oraz tekstów inspirowanych

wystąpieniami. Bogate obcojęzyczne bib-liografie poszczególnych artykułów zestawionez ubogą polską tradycją pisania o campieudowadniają, jak wiele mamy do nadrobienia.Piotr Oczko zestawił naprawdę interesująceeseje: od teoretycznych wstępów, które nawetnajbardziej opornemu pokażą, czym jest tajem-niczy camp, aż po szczegółowe analizy kon-kretnych dzieł filmowych (np. kina PedroAlmo-dóvara), literackich (np. barokowych „Pamięt-ników“ Jana Chryzostoma Paska) czy ma-larskich (motyw świętego Sebastiana). Po prze-czytaniu „Campanii“ miałem ochotę zakrzyk-nąć: „chcę więcej!“. Niepozorna książka, wy-dana przez Krytykę Polityczną, tylko rozbudzaapetyt, zamiast go zaspokoić. Jej lektura zachę-ca przede wszystkim do własnych poszukiwańoraz przemyśleń, mogących wyjaśnić, dlaczegotak mocno kochamy kiczowatą Dodę czy prze-rysowanego Michała Wiśniewskiego. (za lile-qbox, www.merlin.com.pl)

„CAMPania – zjawisko campuwe współczesnej kulturze“ pod red.Piotra Oczko, wyd.Krytyki Politycznej

W renomowanym niemieckimwydawnictwie DTV ukazałasię 1 czerwca br. powieśćBartosza Żurawieckiego „DreiHerren im Bett, die Katzenicht zu vergessen. Eine pas-sive Romanze“ w tłumaczeniu

Barbary Samborskiej (dostępna w niemiecko-języcznych krajach). Polscy czytelnicy znajądzieło Żurawieckego pod tytułem „Trzech pa-nów w łóżku, nie licząc kota. Romans pasyw-ny“. Niemieckie wydanie reklamuje się sloga-nem „Mężczyzna – przedmiot pożądania:dowcipnie i lekko melancholijnie“. Wydaw-nictwo DTV ma na swym koncie ksiązki np.Gunthera Grassa i niemieckie przekłady ksią-żek Kundery, Sapkowskiego, Singera oraz…Karola Wojtyły. Gratulujemy i życzymy dal-szych sukcesów! (redakcja)

TTrrzzeecchh ppaannóówwppoo nniieemmiieecckkuu

Page 22: Replika 13/08

22

RRuuffuuss wwWWaarrsszzaawwiiee

Teksty: Sebastian JagielskiTomasz Kondrku l tu ra

Ferzan Ozpetek(„On, ona i on“)kocha swoich ak-torów. W „Satur-no contro. Poddobrą gwiazdą“

rzuca się w oczy, jak przygląda się ich twa-rzom w maksymalnych zbliżeniach i jak w sce-nach intymnych nadużywa ujęcia z punktu wi-dzenia postaci filmowej. Kamera jest tu me-dium jego homoerotycznego pożądania. Coistotne, szczególnie upodobał sobie super-przystojnego Lorenza, którego zresztą nieba-wem uśmierci. Jak gdyby miłosno-erotyczneniespełnienie poszukiwało tu ukojenia w des-trukcji obiektu pragnienia.

Jednak „Saturno contro. Pod dobrą gwiazdą“jest o czymś innym: o wspólnocie, przyjaźni,

odchodzeniu, śmierci itd. Mamy tu do czynie-nia z grupą zgranych przyjaciół: zamożną parągejów Davidem i Lorenzo, małżeństwem zdwójką dzieci, zabawną Robertą, którzy bawiąsię świetnie do czasu, gdy na jednej z imprezLorenzo traci przytomność i trafia do szpitala.Świat, dotąd tak pewny i stabilny, traci równo-wagę: Antonio wyznaje swej żonie, że ma ro-mans z kwiaciarką, po czym wyprowadza się zdomu, Davide po śmierci ukochanego uciekaod świata i ludzi. Jednak bohaterowie w końcuzrozumieją, że przyjaźń jest najważniejsza itylko w niej mogą szukać ukojenia i oparcia.

„Saturno contro. Pod dobrą gwiazdą“, jak i in-ne filmy Ozpetka (np. „Okna“), nie unikają wy-sokich tonów. Są nieznośnie melodramatycz-ne, sentymentalne, kiczowate, łzawe. Ozpeteknie ma niestety dość talentu, by z tych ele-

mentów zbudować dzieło wybitne. Więc i filmten przypomina raczej brazylijską telenowelęniż np. „Wszystko o mojej matce“ Almodóva-ra. Choć przyznać trzeba, że jest tu kilka poru-szających swym autentyzmem scen: po śmier-ci Lorenza jego ojciec, od którego syn uciekł potym, jak ten dowiedział się, że jest gejem, za-pytuje Davide’a, które rzeczy w ich wspólnymmieszkaniu należą do syna. Zirytowany Davideodpowiada, że zrobi listę rzeczy należących dojego partnera, by ojciec mógł je zabrać. Ten zaśodpowiada: „Ja chcę tylko zrozumieć“. Możegdyby wcześniej otworzył się na inność syna,jego relacje z nim wyglądałyby inaczej? Alemoże też nikt mu tego nie ułatwił? (SJ)

OO pprrzzyyjjaaźźnnii ii śśmmiieerrccii ww kkiicczzoowwaatteejj oopprraawwiiee

„Saturno Contro. Pod dobrą gwiazdą“Włochy, reż. F. Ozpetek wyk.: P. Favino, M. Buy, S. Accorsi premiera: 13.06.2008 r., dystr. SPinka

Miały być cekinowe garnitury, wielokoloroweświatła i dymy. Miały być przebieranki w ludo-wy strój, a na bis – w czarną damską marynar-kę, pończochy, klipsy i kapelusik. Miał być ka-pryśny wokalista i instrumentalista w jednym.Miał być ośmioosobowy zespół, który – wrównie imponujących strojach – nie tylko fan-tastycznie przygrywa i śpiewa w chórkach, aletakże tańczy. Miał być show.

Choć może to, co widziałem pół roku temu wBerlinie i co tam, w postępowym teatrzeVolksbühne, było czystą celebracją radości inormalności, u nas mogłoby mieć posmakskandalu. Niewykluczone więc, że za sprowa-dzeniem koncertu solowego przemawiały nietyle względy finansowe, ile obyczajowe.

Rufus Wainwright jest już niekwestionowanągwiazdą, a po wielkim zeszłorocznym tournée– replice legendarnego koncertu Judy Garlandz 1961 roku – także divą pop. Warszawskapubliczność zobaczyła Wainwrighta w jegowłasnym repertuarze złożonym głównie z pio-senek z ostatniej płyty „Release The Stars“.Pewnie za pierwszym razem lepiej byłoby po-

kazać wspomniany show niż minimalistycznyrecital, ale trudno mówić o rozczarowaniu – toraczej zaskoczenie. Kiedy dość szybko minęło,pozostało to, co jest tak naprawdę istotą - wir-tuozerski popis Rufusa jako wokalisty, pianis-ty i gitarzysty. I choć zdarzały się wpadki, je-den czy dwa fałszywe dźwięki, to Rufus potra-fił wybrnąć z nich z ogromnym wdziękiem. By-ło też gromkie „No!“ publiczności, kiedy Rufuszapytał, czy gejom w Polsce żyje się łatwo, ana koniec utwór o statusie hymnu dedykowa-ny polskiemu rządowi – „Gay Messiah“ („Ge-jowski Mesjasz“). (TK)Rufus Wainwright Solo, 11.04.2008 r.Palladium, Warszawa

QQ--ppeerrssppeekkttyywwaa

Naukowa refleksja studiówgejowsko-lesbijskich, a po-tem studiów queer zmieniłaspojrzenie humanistyki na sprawy związane zmniejszościami seksualnymi. Przedstawiciele tychspołeczności z obiektów badań stali się narratoramii na ten aspekt współczesnej refleksji naukowejchciałyśmy zwrócić uwagę. Queer oznacza odmień-ca, a queerowa perspektywa jest perspektywą od-mienną od tradycyjnej, ale równie uprawnioną.Studia queer traktujemy tu jako termin-parasol,gdzie z jednej strony jest miejsce na transgresję i re-belię, niejednoznaczność i płynność, destabilizacjęheteronormatywnej matrycy; ale gdzie również jestmiejsce na traktowane w sposób bardziej esencja-listyczny tożsamości, które nawet jeśli są skonstruo-wane, dla poszczególnych ludzi stanowią ważnyaspekt ich osobistego i kolektywnego „bycia wświecie“. Przestrzeń tej książki jest queer przedewszystkim dlatego, że jest przestrzenią wielogłoso-wą. Książka jest podsumowaniem dotychczasowej,siedmioletniej działalności Koła Naukowego QueerStudies „Nic Tak Samo“ działającego przy Uniwer-sytecie Wrocławskim. (materiały prasowe)

„Z odmiennej perspekty-wy. Studia queer wPolsce“, red. M. Baer i M.Lizurej, wyd. Arboretum

Foto

: Ale

x La

ke

Page 23: Replika 13/08

Trwają spekulacje dotyczące orientacji seksual-nej AAnnddrrzzeejjaa PPiiaasseecczznneeggoo. Przy okazji promocjinowej płyty piosenkarz udzielił wywiadu „Vi-vie!“, w którym powiedział m.in.: „Przez pięćlat byłem bardzo mocno związany z kimś, ktowydawał się idealny do tego, byśmy się moglirazem zestarzeć. (...) Rozstanie z tym człowie-kiem wyzwoliło we mnie paniczną niemal po-trzebę znalezienia sobie kogoś. Teraz, natych-miast! To minęło, na szczęście“.

Plotkarski portal Pudelek uznał, że mamy doczynienia z jakimś wyznaniem, a być możenawet coming outem. Nam się wydaje, że fan-fary są jednak przedwczesne, w końcu związek„z człowiekiem“ nie musi jeszcze oznaczaćzwiązku z mężczyzną. Choć może.

Podczas czatu dla Interii jeden z internautów za-pytał Piaska, co sądzi o Marszu Równości, któryakurat tego dnia przeszedł ulicami Krakowa.Piosenkarz odpowiedział: „Jeżeli ja słyszę wy-krzykujących faszystów w kierunku tłumu, to sąto idioci, ale jeśli tacy ludzie wykrzykują, żechcieliby się wiązać z taką samą płcią, to też niejest to na miejscu“. Potem okazało się, że dodrugiej części wypowiedzi wkradł się błąd i mia-ło być: „jeśli z drugiej strony (co przebijało zrelacji radiowych) słyszę dziewczynę wykrzyku-jącą coś o zniewoleniu – to jest to trochę nierozsądne. Ja przepraszam, żyję w tym samymkraju i nie czuję się zniewolony“. No cóż, tak czysiak wyszło idiotycznie. Jakoś nas nie dziwi, żepiosenkarz nie czuje się dyskryminowany jakolesbijka czy kobieta, ciekawsze byłoby raczej coma do powiedzenia o innych rodzajach opresji.

TToommaasszz JJaaccyykkóóww objawił się jako publicysta nałamach tygodnika „Wprost“. Zdziwił nas tendebiut, zdawało nam się, że ktoś, kto zapew-nia, że lata tylko pierwszą klasą albo wcaleoraz „wolałby chodzić boso niż w tanich bu-tach“, a do tego jest wyoutowanym gejem, ra-czej zrezygnuje z podobnej propozycji niż po-jawi się w tym homofobicznym szmatławcu.Nie mamy wątpliwości, że nawet najtańszebuty to mniejszy obciach niż „Wprost“.

Po tym jak w „Magdzie M.“ najlepszym przyja-cielem głównej bohaterki był gej, przyszła porana lesbijkę. W szykowanym na nowy przebójtelewizji TVN serialu „39,5“ Paulę, na którązawsze można liczyć, zagrała SSoonniiaa BBoohhoossiiee--wwiicczz. Doceniając pojawianie się homoseksual-nych postaci na drugim planie, mamy nadzie-ję, że jakaś telewizja zaprezentuje w końcuserial, w którym gej lub lesbijka będzie odgry-wać pierwszoplanową rolę.

FFiilliipp WWaallaa, uczestnik programu „You Can Dance– Po prostu tańcz“ powiedział na wizji, że jestgejem. Przy okazji przyznał też, że o jego homo-seksualizmie wie na razie jedynie mama i brat,tata dowie się z telewizji. Ciesząc się z tego wyz-nania, mamy nadzieję, że pociągnie ono za sobą

kolejne coming outy uczestników popularnychprogramów rozrywkowych. Szczególnie liczymyna tancerzy znanych z „Tańca z gwiazdami“.

WWoojjcciieecchh MMeeddyyńńsskkii udzielił interesującego wywia-du do czasopisma „Na żywo“ pt. Jestem na liściestarych kawalerów. Zapewnił w nim, że nie miałbyproblemu z zagraniem geja, a plotki o jego związkuz Karoliną Nowakowską są wyssane z palca. Dzien-nikarz tygodnika dopytywał się, jak to możliwe, żeatrakcyjny aktor nie ma partnerki życiowej. Medyń-ski zapewnił: „mam nadzieję, że spotkam dziew-czynę, która doceni inne walory niż pełny portfel“.Nie mamy wątpliwości, że chętnych do docenieniainnych walorów aktora nie brakuje, a on spotka wkońcu odpowiednią dziewczynę. Albo chłopaka.

TVN wyprodukuje polską wersję bijącego re-kordy popularności serialu „„BBrrzzyydduullaa BBeettttyy““.Mamy dwie wątpliwości związane z tą pro-dukcją. Po pierwsze podejrzewamy, że silnieobecny w oryginale wątek gejowski zostaniespłycony i okrojony, a po drugie wątpimy, czyznajdzie się aktor, który będzie w stanie zagraćgeja tak przekonująco i autoironicznie jak wamerykańskim pierwowzorze. Za to z pewnoś-cią nie zabraknie chętnych do wystąpienia wroli tytułowej brzyduli.

23

Foto

: (c)

Film

Pol

ski

Zwierzenia Piaska

Jacyków.Boso, ale w ostrogach

Najlepsza przyjaciółkamężczyzny

Dancing gay

Medyński nadal kawalerem

Kto będzie brzydulą?

Page 24: Replika 13/08

[email protected]

PROJEKT PRZYJAZNY GINEKOLOGBAZA ZAUFANYCH LEKARZY,KTÓRĄ T WORZYCIE SAME.