11
2-8 lipca 2010 r. KURIER CHICAGO KURIER 21 MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM Rafa ł Klimuszko KOMU BIJE DZWON? Niniejszy artyku ł zosta ł zamieszczony w uta. miesią cu przez autora w Polsko-Polonijnei Gazecie In- ternetowej "Kworum". Prezentowana poni ż ej wersja jest nieco poszerzona, wersja, "interneto- w ą ". dodany z o s ta ł m.in. fragment o domniemanych aktualnych zadaniach agentury w Chicago w zwi ą zku z "katastrofa" p o d Smole ń skiem. Ta ś my z "czarnej skrzynki" Zgodnie z przewidywaniami po dwóch i pot miesi ącu od "katastrofy" ujawniono zapis jednej z tzw. czarnych skrzynek prezydenckiego Tu-J45M. Oczywi ście, zapisy ujawnione po ta- kim czasie nie maj ą wi ększej wartości. Ciekawe - co Rosjanie tak długo z ty- mi zapisami robili? Oczywi ście, w ża- den sposób nie ujawnili "what took them so long" (co zaj ęło im tak dużo czasu) - jak mawiaj ą Jankesi. Zapewne "strona polska" musiał a dostarczyć "braciom zza Buga" próbki głosów załogi, by odpowiedni "zsyntezować wypowiedzi", które nigdy nie miały miejsca Potem należy wpleść e w ory- ginalne fragmenty taśmy... I tak po- wstaje swoisty misse-mage - i nie do u- nikniecia niezgodnoś ci i sprzeczności. "No to katastrofa, będzie makabra" mówi jeden z członków załogi o pogo- dzie nad lotniskiem. Rzecz w tym, że prawdziwy pilot nigdy tak nie mówi. Choćby dlatego, że wie, iż prezydencki Tupolew ma system radiolokacyjnej mapy - I pilot ogl ąda na ekranie teren nad którym leci i teren przed nim. Ten Tupolew mógł bezpiecznie l ądować nawet przy widocznośc i G/ 0 - co w je- żyku lotniczym znaczy: zero wido- czności i zerowy puł ap chmur (czyli chmury dotykaj ą gruntu). I tak nawet raz było. Dokładnie ten sam samolot wiózł pewnego razu naczelnego wodza U- kładu Warszawskiego, sowieckiego marszałka Dimitra Ustinowa i wyl ądo- wał perfekcyjnie na małym lotnisku wojskowym na Pomorzu przy warun- kach dokładnie właśnie 0/0. Wiec ża- den pilot wojskowy, wiedząc jakie ma wyposażenie w kokpicie, nie mógł ro- bi ć problemu z powodu widoczności 200 metrów, ani wieża kontrolna nie mogła odradz ać l ądowania, równie do- brze wiedząc, że to przecież nie zw yk- ły liniowiec pasażerski, tylko "prezy- dencka maszyna". Bo wszak kontroler wieży lotniczej to też nie amator, tylko wysokiej klasy fachowiec. I jak jest wyposażony amolot, który wozi gło- wę państwa, w dodatku samolot, który już wiele razy na tym lotnisku l ądował - po prostu wie. Ale wypowiedzi "ka- tastrofa, będzie masakra" są dobre medialnie dla gawiedzi - i do zwalania winy na pogodę i polskich pilotów... Ale nawet mimo takich - ewidentnie fałszywych wypowiedzi - musiały po- zostać element autentycznej taśmy. I np. Kontroler z wieży lotniczej mówi: "Horyzont" (co znaczy macie wyso- kość lotu zero) w tej samej chwili, kie- dy drugi pilot odczytuje pomiar wyso- kości: "30" (czyli 30 metrów). Jak to już wspomniałem, system MECON fałszuje dane satelity nawigacyjnego steruj ącego pilotem automatycznym do 30 metrów. Poza tym ścięcie skrzydł em małego drzewka przy pręd - kości ci ężkiej maszyny 23 0 km/godz nie spowoduje ani zmiany linii lotu, ani "położenia samolotu na skrzydło" - czyli silnego przechył u na lewe skrzydło - jak pokazuj ą w szystkie u- beckie telewizomie na animowanych filmikach z ostatnich sekund lotu. Ina- czej, jeżeli stery są zablokowanwe, al- bo ktoś z zewnątrz przej ął kierowenie samolotem. Jak już 11 kwietnia wypo- wiedział si ę najwybitniejszy polski specjalista od katastrof lotniczych, u- rządzenie, które zablokuje stery (i sa- molot będzie cały czas opadał w dół nie reaguj ąc na próby poderwania go do góry) w Tu-154M można zamonto- wa ć tylko w ten sposób, że uruchomi si ę ono dokładnie w momencie otwar- cia klap lub wysuni ęcia podwozia... O- czywi ś cie wypowiedzi pilotów, że u- tracili sterowanie maszyną i ma miej- sce zamach - trzeba na oryginalnej taś- mie zamazać, by był y nieczytelne! Innych sprzeczności i niejasności na tych taśmach co niemiara. Czemu niby główny pilot w ogóle si ę nie odzy- wa w ostatnich minutach lotu? Czemu jeśli pada komenda dugiego pilota: "odchodzimy" (czyli wzbijamy się w powietrze) - samolot nie tylko, że nie podrywa si ę do góry - ale też nikt w kokpicie tego faktu nie komentuje? I tak powstało te coś (z rosyjskim stemplami, że autentyczne): co ś dodali, coś zamazali, trochę autentycznego musieli zostawi ć... A ubeckie telewi- zomie robi ą z polski pilotów, którzy wożą prezydenta i premiera idiotów, którzy nie latali na symulatorach... Cie- kawe, czy ktoś w takie brednie wierzy? Bo wszak symulatory to już w szkole lotniczej niezbędny element szkolenia. Z tym, że od momentu spreparo- wania i dostarczenia tych taśm z czar- nej skrzynki z kabiny pilotów - pań- stwo rosyjskie oficjalnie stało si ę współuczestnikiem zamachu. Współu- czestnikiem, współpracownikiem za- machowców, stroną współodpowie- dzialną. .. Ciekawe, jak spreparuj ą taś- my z "czarnej skrzynki" z nagraniami z kabiny pasażerów? Bo wszak pier- wszy wybuch (jeden z dwóch składo- wych wybuchu bomby izowofumetry- cznej) - ten który powoduje rozprężaj ą- cy si ę gaz uwalniaj ący si ę ze zbiornika , gdzie był w postaci cieczy pod ci śnie- niem setek atmosfer - musi być na ta- kiej taśmie słychać. Osoby najbli ższe lokalizacji bomby będą też ranne - po- winni śmy słyszeć wybu ch, świst, głosy bólu i przerażenia, a potem drugi wiel- ki wybuch - zanim zapadnie cisza... Naprawdę ciekawe - co zajmuje Rosja- nom tyle czasu? Czyżby te skrzynki musieli wyprodukować od nowa i na- nosi ć na nie zarówno element ze skrzy- nek prawdziwych, jak i spreparowane? O skanadalicznej "współpracy" stro- ny "polskiej" nie wspominaj ą c. Wszak jedna z trzech skrzynek była produkcji polskiej i chroniona polskim patentem. Jej Rosjanie nie potrafili od- czytać, wi ęc usłużny i gorliwy pomoc- nik w zacieraniu śladów zbrodni - Do - nald Tusk - zamiast "otworzyć" rze- czoną skrzynkę w Polsce, natychmiast przesłał do Moskwy niezbęd ne progra- my komputerowe... Na jwa ż niejsze pytania Tak dochodzimy do pytania: kto to zrobi ł, dlaczego, i co z tego dla nas wy- nika? - Odpowiedzi na te pytania pozo- stają kluczowymi sprawami dla naszej przyszłości. Bowiem po zamordowa- niu Prezydenta Polski sytuacja naszego kraju bardzo się zmieniła I co wi ęcej - jak najbardziej to nas wszystkich doty- czy, l poni żej na te pytania odpowiemy. Nie postaramy się odpowiedzieć, tylko odpowiemy. Będę bowiem starał si ę wypowiadać jak był y wojskowy. Do- bitnie i konkretnie, i twardo trzymaj ąc sięfaktów i pozbawionej emocji logiki. Poszukuj ąc najlepszych dróg post ępo- wania dla nas. Oceńcie to Państwo Czytelnicy sami. Ale jeszcze jedna mała dygresja. Niewątpliwym dowodem na fałszer- stwo przedstawionych zapisów z "czarnej skrzynki" z kabiny pilotów jest i czas katastrofy. Lomikso wojsko- we Smoleńsk-Siewiemyj (Smoleńsk- łnoc) ma bowiem postać pasa starto - wego długości 2600 m dokładnie w li- nii wschód-zachód. Samolot prezyden- ta Polski podchodził do l ądowania do - kładnie od wschodu, lecąc na zachód. Na wschód od lotniska są tereny space- rowe (bagienny lasek), do którego od południa przylega osiedle mieszkanio- we. Zaopatruje je w prąd linia elektry- czna biegnąca w linii łnoc -południe. Nasz Tu-154M tuż przed "katastrofą" ściął lini ę energetyczną zaopatruj ącą te osiedle. Prąd zgasł w mieszkaniach o- siedla dokładnie o godzinie 10:39:50sek. Od miejsca "katastrofy" do uszkodzonej linii jest dystans, który nawet lecąc z prędkości ą 200 km/h - wymagał czasu lotu najwyżej 4 sekun- dy. St ąd czas "katastrofy" to Ift39:54sek. - dokł adnie taki wylic zyli niezależni eksperci. A na taśmach z Moskwy rozmowy w kokpicie trwaj ą jeszcze dwie minuty dł użej! Swoj ą drogą - nie dziwota, jeżeli do orginal- nych rozmów "trochę" się dodało! (Czas został podany wg czasu lokalne- go, wg czasu środkowo-europejskiego obowi ązuj ącego w Polsce była odpo- wiednio 8:39:54sek - ak o czas "kata- strofy".) Oczywi ście drugim niezależ- nym dowodem prawdziwego czasu ka- tastrofy pozostaje seria zdj ęć satelity a- merykańskiego obserwuj ącego ten re- gion. A na zdj ęciach jest nie tylko do - kł adny czas, ale i "a view to the kill" - fotografia zabójstwa, czyli wspo- mnianego wybuchu bomby izowolu- metrycznej rozrywaj ącej kadłub samo- lotu na strzępy,.. Nie należy bowiem zapominać, że rejon od Smoleńska do Moskwy jest regionem monitorowa- nym satelitamie na mocy podpisanych porozumień rozbrojeniowych Wa- szyngton-Moskwa. Zresztą - ednym z wielu takich regionów w obecnej Ro- sji. Dziwne zamachy przypisywane Putinowi j Boż e - Rosjanie to mnie za- wiedli. Muszę Państwu Czytelnikom powiedzieć, że gdybym tzw. zamachy przypisywane Putinowi miał oceniać jako analityk polit yczny i w ojskowy - był bym bardzo sceptyczny. Kto zabija, jawnie i w biały dzień strzałami z pi- stoletu znaną mi ędzynarodowo dzien- nikarkę Politkowską - i to w dniu uro- dzin (czy imienin) Purina? Ależ trzeba być niespełna rozumu! Albo kto truje w Londynie Litwinienkę, byłego ofice- ra FSB (rosyjskiej Federalnej Służby Bezpie czeństwa), znanego krytyka Pu- tina, radioaktywnym pierwiastkiem zwykle rzadkim i wykorzystywanym wojskowo? Nadto ł atwym do wykry- cia nawet po setce lat? Kto tak nieudol- nie truje kandydata na prezydenta U- krainy - tak. by to łatwe do wykrycia, i by ten nie zginał? Tylko sprawca, który wlaśnie chce, aby pode- jrzenia padły na prezydenta Rosji, na rząd Rosji! Ależ zamachów tak si ę nie robi! Ileż jest lepszych sposobów... Ot, wypadek samochodowy, wy buc h gazu w mieszkaniu - i sto innych, dyskret- nych i trudnych do wykrycia! Raczej broni łbym tezy, że Putin może mieć u siebie groźną opozycj ę, przede wszy- stki m z kr ęgów dawnego G RU, która być może nawet wykonuj ąc jego roz- kazy, stara si ę przy okazji pod nim "ryć", jak tylko może... Car Rosji może się oczywi ście nie przyznać do wł asnej "słabości", może naw et zro- bić zamachowca z Londynu deputowa- nym, ale to nie zmienia faktu, że po- czątkowo mógł nie mieć z różnymi wydarzeniami nic wspólnego. Osobną sprawą jest fakt, że władca Rosji może być częściowo zakładnikiem dawnego GRU, które często robi sobie, co chce, nikogo o zdanie nie pytaj ąc. Jako jedna z sił, które wyniosły Piutina do wł a- dzy... Każdy kraj despotyczny jest bo- wiem zawsze zagdką odnośnie wido- cznych i ukrytych mechanizmów wła- dzy. Hipoteza, że Putin zwaryjował, ma skłonności do akiegoś ekshibicjonisty- cznego sadyzmu, oraz otoczył si ę mier- notami i kompletnymi idiotami - jest mimo wszystko mocno fantazyjna i stoi w dość mocnej sprzecznoś ci z działaniami Putina jako głowy pań- stwa. Hipoteza taka pojawi ła si ę w in- temecie, można j ą dzi ś nazwać "hipo- tezą Gordionowa". Wedł ug autora in- temetowych komentarzy używaj ącego takiego pseudonimu, nowa "zbrodnia katyńska" nosi jakby "podpis Puti- na" - niemal jawne epatowanie się przed całym światem w rodzaju - pa- trzci e, ja to zrobi ł em, i co mi kto zrobi? Rzecz w tym, że jest to niestety hipote- za możliwa, jest możliwe, że tak rze- czywi ś cie jest. A wtedy, s ł owo "brrr..." - jest dobrym komentarzem do tego, jak mogą si ę rozwijać dalsze wydarzenia w Polsce... Pewno będzie- my mieli seri ę politycznych mordów? Ale zauważmy też sprzeczność takich działań z wcześniej ujawnianymi ce- chami osobowości władcy Kremla. W jego działaniach było bowiem widać wiele rozsądku i autentycznej troski o kraj. Dużo przykładów możnaby poda- wać: dyscyplina budżetowa Chodor- kowski, Bieriezowski, polityka wobec Iranu, twarde targi z USA dosłownie o wszystko i z powodu byle pretekstu, etc.. etc... Dlatego Putin i ego ekipa ni- gdy nie byli zbyt ciepło widziani w Waszyngtonie. I to naprawdę nie tylko z powodu embargo na import kurczaka z USA. Swoj ą drogą, sławne zdanie Putina: "Amerykańskie kurczaki za- wieraj ą takie ilości syntetycznych ste- rydów, że z punktu widzenia rosyjskie- Szczątki prezydenckiego same

Kurier Chicago Smolensk 2010

Embed Size (px)

Citation preview

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 1/11

2-8 lipca 2010 r. KURIER C H I C A G O KURIER 21

M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N IE M - M O IM Z D A N IE M - M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N IE M

R a f a ł K l im u s zk o

KOMU BIJE DZWON?Ni n i e j sz y a r t y k u ł z o s t a ł z a m i e s z c z o n y w u t a . m i e s ią c u p r z e z a u t o r a w P o l s k o - P o l o n i j n e i G a z e c i e I n -

t e r n e t o w e j " K w o r u m " . P r e z e n to w a n a p o n i że j w e r s ja j e st n ie c o p o s z e r z o n a , w e r s j a , " i n t e r n e t o -

w ą " . d o d a n y z o s ta ł m . i n . f r a g m e n t o d o m n i e m a n y c h a k t u a l n y c h z a d a n i a c h a g e n t u r y w C h i c a g o

w z w i ą z k u z " k a t a s t r o f a " p o d S m o l e ń s k i e m .

T a ś m yz " c z a r n e j s k r z y n k i "

Zgodnie z przewidywaniami po

dwóch i pot miesiącu od "katastrofy"

ujawniono zapis jednej z tzw. czarnychskrzynek prezydenckiego Tu-J45M.

Oczywiście, zapisy ujawnione po ta-

kim czasie nie mają większej wartości.

Ciekawe - co Rosjanie tak długo z ty-

mi zapisami robili? Oczywiście, w ża-

den sposób nie ujawnili "what tookthem so long" (co zajęło im tak dużo

czasu) - jak mawiają Jankesi. Zapewne

"strona polska" musiała dostarczyć

"braciom zza Buga" próbki głosów

załogi, by odpowiedni "zsyntezowaćwypowiedzi", które nigdy nie miały

miejsca Potem należy wpleść e w ory-

ginalne fragmenty taśmy... I tak po-

wstaje swoisty misse-mage - i nie do u-

nikniecia niezgodności i sprzeczności.

"No to katastrofa, będzie makabra"

mówi jeden z członków załogi o pogo-dzie nad lotniskiem. Rzecz w tym, że

prawdziwy pilot nigdy tak nie mówi.Choćby dlatego, że wie, iż prezydencki

Tupolew ma system radiolokacyjnej

mapy - I pilot ogląda na ekranie teren

nad którym leci i teren przed nim. Ten

Tupolew mógł bezpiecznie lądować

nawet przy widoczności G/ 0 - co w je-żyku lotniczym znaczy: zero wido-

czności i zerowy pułap chmur (czyli

chmury dotykają gruntu). I tak nawet

raz było.

Dokładnie ten sam samolot wiózł

pewnego razu naczelnego wodza U-

kładu Warszawskiego, sowieckiegomarszałka Dimitra Ustinowa i wylądo-wał perfekcyjnie na małym lotnisku

wojskowym na Pomorzu przy warun-

kach dokładnie właśnie 0/0. Wiec ża-

den pilot wojskowy, wiedząc jakie ma

wyposażenie w kokpicie, nie mógł ro-

bić problemu z powodu widoczności200 metrów, ani wieża kontrolna nie

mogła odradzać lądowania, równie do-

brze wiedząc, że to przecież nie zw yk-

ły liniowiec pasażerski, tylko "prezy-dencka maszyna". Bo wszak kontroler

wieży lotniczej to też nie amator, tylko

wysokiej klasy fachowiec. I jak jestwyposażony samolot, który wozi gło-

wę państwa, w dodatku samolot, który

już wiele razy na tym lotnisku lądował

- po prostu wie. Ale wypowiedzi "ka-tastrofa, będzie masakra" są dobre

medialnie dla gawiedzi - i do zwalania

winy na pogodę i polskich pilotów...

Ale nawet mimo takich - ewidentnie

fałszywych wypowiedzi - musiały po-

zostać element autentycznej taśmy. I

np. Kontroler z wieży lotniczej mówi:

"Horyzont" (co znaczy macie wyso-

kość lotu zero) w tej samej chwili, kie-dy drugi pilot odczytuje pomiar wyso-kości: "30" (czyli 30 metrów). Jak tojuż wspomniałem, system MECON

fałszuje dane satelity nawigacyjnego

sterującego pilotem automatycznym

do 30 metrów. Poza tym ścięcieskrzydłem małego drzewka przy pręd-

kości ciężkiej maszyny 230 km/godz

nie spowoduje ani zmiany linii lotu, ani"położenia samolotu na skrzydło" -

czyli silnego przechyłu na leweskrzydło - jak pokazują w szystkie u-

beckie telewizomie na animowanych

filmikach z ostatnich sekund lotu. Ina-

czej, jeżeli stery są zablokowanwe, al-

bo ktoś z zewnątrz przejął kierowenie

samolotem. Jak już 11 kwietnia wypo-wiedział się najwybitniejszy polski

specjalista od katastrof lotniczych, u-

rządzenie, które zablokuje stery (i sa-

molot będzie cały czas opadał w dół

nie reagując na próby poderwania go

do góry) w Tu-154M można zamonto-

wa ć tylko w ten sposób, że uruchomi

się ono dokładnie w momencie otwar-

cia klap lub wysunięcia podwozia... O-

czywiście wypowiedzi pilotów, że u-

tracili sterowanie maszyną i ma miej-

sce zamach - trzeba na oryginalnej taś-

mie zamazać, by były nieczytelne!

Innych sprzeczności i niejasnościna tych taśmach co niemiara. Czemu

niby główny pilot w ogóle się nie odzy-

wa w ostatnich minutach lotu? Czemu

jeśli pada komenda dugiego pilota:

"odchodzimy" (czyli wzbijamy się wpowietrze) - samolot nie tylko, że nie

podrywa się do góry - ale też nikt w

kokpicie tego faktu nie komentuje?

I tak powstało te coś (z rosyjskim

stemplami, że autentyczne): cośdodali,

coś zamazali, trochę autentycznego

musieli zostawić... A ubeckie telewi-

zomie robią z polski pilotów, którzy

wożą prezydenta i premiera idiotów,

którzy nie latali na symulatorach... Cie-

kawe, czyktoś w takie brednie wierzy?

Bo wszak symulatory to już w szkolelotniczej niezbędny element szkolenia.

Z tym, że od momentu spreparo-

wania i dostarczenia tych taśm z czar-nej skrzynki z kabiny pilotów - pań-

stwo rosyjskie oficjalnie stało się

współuczestnikiem zamachu. Współu-

czestnikiem, współpracownikiem za-

machowców, stroną współodpowie-

dzialną. .. Ciekawe, jak spreparują taś-

my z "czarnej skrzynki" z nagraniami

z kabiny pasażerów? Bo wszak pier-

wszy wybuch (jeden z dwóch składo-

wych wybuchu bomby izowofumetry-

cznej) - ten który powoduje rozprężają-

cy się gaz uwalniający się ze zbiornika,

gdzie był w postaci cieczy pod ciśnie-

niem setek atmosfer - musi być na ta-

kiej taśmie słychać. Osoby najbliższe

lokalizacji bomby będą też ranne - po-winniśmy słyszeć wybu ch, świst, głosy

bólu i przerażenia, a potem drugi wiel-

ki wybuch - zanim zapadnie cisza...

Naprawdę ciekawe - co zajmuje Rosja-nom tyle czasu? Czyżby te skrzynki

musieli wyprodukować od nowa i na-

nosić na nie zarówno element ze skrzy-

nek prawdziwych, jak i spreparowane?

O skanadalicznej "współpracy" stro-

ny "polskiej" nie wspominając.

Wszak jedna z trzech skrzynek była

produkcji polskiej i chroniona polskim

patentem. Jej Rosjanie nie potrafili od-

czytać, więc usłużny i gorliwy pomoc-

nik w zacieraniu śladów zbrodni - Do-nald Tusk - zamiast "otworzyć" rze-

czoną skrzynkę w Polsce, natychmiast

przesłał do Moskwy niezbędne progra-

my komputerowe...

N a j w a ż n i e j s ze p y t a n iaTak dochodzimy do pytania: kto to

zrobił, dlaczego, i co z tego dla nas wy-

nika? - Odpowiedzi na te pytania pozo-stają kluczowymi sprawami dla naszej

przyszłości. Bowiem po zamordowa-

niu Prezydenta Polski sytuacja naszegokraju bardzo się zmieniła I co więcej -

jak najbardziej to nas wszystkich doty-

czy, l poniżej na te pytania odpowiemy.

Nie postaramy się odpowiedzieć, tylko

odpowiemy. Będę bowiem starał się

wypowiadać jak były wojskowy. Do-

bitnie i konkretnie, i twardo trzymającsięfaktów i pozbawionej emocji logiki.

Poszukując najlepszych dróg postępo-wania dla nas. Oceńcie to Państwo

Czytelnicy sami.

Ale jeszcze jedna mała dygresja.

Niewątpliwym dowodem na fałszer-

stwo przedstawionych zapisów z"czarnej skrzynki" z kabiny pilotów

jest i czas katastrofy. Lomikso wojsko-

we Smoleńsk-Siewiemyj (Smoleńsk-

Północ) ma bowiem postać pasa starto-

wego długości 2600 m dokładnie w li-

nii wschód-zachód. Samolot prezyden-

ta Polski podchodził do lądowania do-kładnie od wschodu, lecąc na zachód.

Na wschód od lotniska są tereny space-

rowe (bagienny lasek), do którego od

południa przylega osiedle mieszkanio-

we. Zaopatruje je w prąd linia elektry-

czna biegnąca w linii północ -południe.Nasz Tu-154M tuż przed "katastrofą"ściął linię energetyczną zaopatrującą te

osiedle. Prąd zgasł w mieszkaniach o-

siedla dokładnie o godzinie

10:39:50sek. Od miejsca "katastrofy"do uszkodzonej linii jest dystans, który

nawet lecąc z prędkością 200 km/h -

wymagał czasu lotu najwyżej 4 sekun-

dy. Stąd czas "katastrofy" toIft39:54sek. - dokładnie taki wylic zyli

niezależni eksperci. A na taśmach z

Moskwy rozmowy w kokpicie trwają

jeszcze dwie minuty dłużej! Swojądrogą - nie dziwota, jeżeli do orginal-

nych rozmów "trochę" się dodało!

(Czas został podany wg czasu lokalne-

go, wg czasu środkowo-europejskiegoobowiązującego w Polsce była odpo-wiednio 8:39:54sek - ak o czas "kata-

strofy".) Oczywiście drugim niezależ-nym dowodem prawdziwego czasu ka-

tastrofy pozostaje seria zdjęć satelity a-

merykańskiego obserwującego ten re-

gion. A na zdjęciach jest nie tylko do-kładny czas, ale i "a view to the kill"

- fotografia zabójstwa, czyli wspo-mnianego wybuchu bomby izowolu-

metrycznej rozrywającej kadłub samo-

lotu na strzępy,.. Nie należy bowiem

zapominać, że rejon od Smoleńska do

Moskwy jest regionem monitorowa-nym satelitamie na mocy podpisanych

porozumień rozbrojeniowych Wa-

szyngton-Moskwa. Zresztą - ednym zwielu takich regionów w obecnej Ro-

s j i .

D z i w n e z a m a c h yp r z y p i s y w a n e P u t i n o w i

Mó j Boże - Rosjanie to mnie za-wiedli. Muszę Państwu Czytelnikom

powiedzieć, że gdybym tzw. zamachy

przypisywane Putinowi miał oceniać

jako analityk polityczny i w ojskowy -

byłbym bardzo sceptyczny. Kto zabija,

jawnie i w biały dzień strzałami z pi-

stoletu znaną międzynarodowo dzien-

nikarkę Politkowską - i to w dniu uro-

dzin (czy imienin) Purina? Ależ trzeba

być niespełna rozumu! Albo kto trujew Londynie Litwinienkę, byłego ofice-

ra FSB (rosyjskiej Federalnej Służby

Bezpieczeństwa), znanego krytyka Pu-

tina, radioaktywnym pierwiastkiem

(dokładnie Polonem), w dodatku nie-

zwykle rzadkim i wykorzystywanym

wojskowo? Nadto łatwym do wykry-

cia nawet po setce lat? Kto tak nieudol-

nie truje kandydata na prezydenta U -

krainy - dokładnie tak. by było to łatwe

do wykrycia, i by ten nie zginał? Tylko

sprawca, który wlaśnie chce, aby pode-

jrzenia padły na prezydenta Rosji, na

rząd Rosji! Ależ zamachów tak się nie

robi! Ileż jest lepszych sposobów... Ot,

wypadek samochodowy, wy buc h gazu

w mieszkaniu - i sto innych, dyskret-

nych i trudnych do wykrycia! Raczej

broniłbym tezy, że Putin może mieć u

siebie groźną opozycję, przede wszy-stkim z kręgów dawnego G RU, która

być może nawet wykonując jego roz-

kazy, stara się przy okazji pod nim

"ryć", jak tylko może... Car Rosji

może się oczywiście nie przyznać dowłasnej "słabości", może naw et zro-

bić zamachowca z Londynu deputowa-

n y m , ale to nie zmienia faktu, że po-

czątkowo mógł nie mieć z różnymi

wydarzeniami nic wspólnego. Osobną

sprawą jest fakt, że władca Rosji może

być częściowo zakładnikiem dawnego

G R U , które często robi sobie, co chce,nikogo o zdanie nie pytając. Jako jedna

z sił, które wyniosły Piutina do wła-dzy... Każdy kraj despotyczny jest bo-

wiem zawsze zagdką odnośnie wido-cznych i ukrytych mechanizmów wła-

dzy.

Hipoteza, że Putin zwaryjował, ma

skłonności do akiegoś ekshibicjonisty-

cznego sadyzmu, oraz otoczył się mier-

notami i kompletnymi idiotami - jestmimo wszystko mocno fantazyjna i

stoi w dość mocnej sprzeczności zdziałaniami Putina jako głowy pań-

stwa. Hipoteza taka pojawiła się w in-

temecie, można ją dziś nazwać "hipo-tezą Gordionowa". Według autora in-

temetowych komentarzy używającego

takiego pseudonimu, nowa "zbrodnia

katyńska" nosi jakby "podpis Puti-

na" - niemal jawne epatowanie sięprzed całym światem w rodzaju - pa-

trzcie, ja to zrobiłem, i co mi kto zrobi?

Rzecz w tym, że jest to niestety hipote-

za możliwa, jest możliwe, że tak rze-czywiście jest. A wtedy, słowo

"brrr..." - jest dobrym komentarzem

do tego, jak mogą się rozwijać dalsze

wydarzenia w Polsce... Pewno będzie-

my mieli serię politycznych mordów?Ale zauważmy też sprzeczność takich

działań z wcześniej ujawnianymi ce-

chami osobowości władcy Kremla. W

jego działaniach było bowiem widać

wiele rozsądku i autentycznej troski o

kraj. Dużo przykładów możnaby poda-

wać: dyscyplina budżetowa Chodor-

kowski, Bieriezowski, polityka wobec

Iranu, twarde targi z USA dosłownie o

wszystko i z powodu byle pretekstu,

etc.. etc... Dlatego Putin i ego ekipa ni-gdy nie byli zbyt ciepło widziani w

Waszyngtonie. I to naprawdę nie tylko

z powodu embargo na import kurczaka

z USA. Swoją drogą, sławne zdanie

Putina: "Amerykańskie kurczaki za-

wierają takie ilości syntetycznych ste-

rydów, że z punktu widzenia rosyjskie-

Szczątki prezydenckiego same

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 2/11

2 2 KURIER KURIER C H I C A G O 2-8 lipca 2010 r.

M O IM Z D A N I E M - M O I M Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M • M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M

Miejsce katastrofy kilka dni po tragedii.

go prawa sanitarnego nie nadają się na-

wet na pokarm dla psów" - to nie tyl-ko stwierdzenie faktu (Rosja jest akuratwymagająca jeśli chodzi o importowa-ne mięso) - ale i akby żartobliwa wizy -tówka osobowości tego polityka. Amoże nie ma w tym elementu"zdro-wej troski" o własny kraj? Musimy

jednak skonstatować fakt, że od mo -

mentu przedstawienia fałszywych taśmz czarnej skrzynki rząd Rosji i Putin

biorą w nowej zbrodni katyńskiej conajmniej aktywny współudział. Cho-

ciaż obiektywnie to właśnie Putin natym zamachu po Polsce traci najwięcej.0tymbowiem, że to by ł zamach - ca-ły świat dobrze wie, i to już od dłuższe-go czasu. To Putinowi grozi międzyna-rodowy ostracyzm jako nieobliczalne-mu, bestialskiemu mordercy. A wspo-mnijmy, że wśród osób zamordowa-nych wraz z polskim prezydentem by ł

1 prawosławny arcybiskup, były osobypowszechnie znane międzynarodowo -jak Anna Walentynowicz,..

Bestialstwo tego mordu też mówisamo za siebie. I tak to oceniają nie tyl-ko kraje NATO, mam na myśli polity-ków, ale i tzw. szeroka opinia publi-czna. O czym można się przekonać nadowolnym formu intemetowym - i dy-

żurni nasłani "ściemniacze" swoimiwpisami tego powszechnego przeko-

nania wcale nie zmieniają. Tak, Putinobiektywnie bardzo stracił.I Rosja i jej

wizerunek również. Będziemy zape-wn e obserwować podobne zjawiskojak w Polsce - kolejne rodem z debil-

landu medialne szachrajstwa PO (tejżepartii polityków i propagandzistów) w

rodzaju bredni ak to 50 osób naraz wy-ciągnęło komórki i zaczęło dzwonić,albo jak to nie miał doświadczenia pilot

prezydenta kraju - c o tylko pogłębiało

powszechne w Polsce przekonanie o u-dziale PO w spisku, ak i przekonanie o

nieuczciwości komentarzy ubeckichtelewizorni - podobnie będzie teraz zRosją. Każde następne fałszerstwo i

brednia będzie tylko pogłębiało mię-dzynarodowe przekonanie o rosyjskiejodpowiedzialności i winie... A rzecz w

tym, że mogło to być nieco bardziej

skomplikowane.A swoją drogą, jak dobrze, że ży-wiołowy rozwój intemetu ciągle wy-przedza możliwości kontroli tegoż in-temetu. Tego sprawcy zamachu nieprzewidzieli - że za pośrednictwem in-

temetu wypowie się tylu ekspertów (i

to np. z Niemiec, USA. Rosji, Polski,etc.), że pojawią się tilmiki z odgłosa-mi strzałów na miejscu katastrofy, że

za pośrednictwem intemetu zajdzie gi-gantyczna niezależna od autorów za-machu wymiana informacji. Która w

dodatku dość łatwo pomoże ustalićniezbitą prawdę!

H i p o t e z y a l t e r n a t y w n eKł a to zrobił? Co wiemy na pe-

wno? A cojest hipotezą? Jedno nie u-lega wątpliwości: bombę izowolume-tryczną (najparwdopodobniej wyglą-dem zewnętrznymudającą jedną z nie-wielkich gaśnic przeciwpożarowych)umieszczono w prezydenckim Tu-154M w Warszawie. Mechanizm blo-kujący stery i uniemożliwiający wzbi-cie się w powietrze (uruchamiający sięw momencie otwarcia klap lub wysu-nięcia podwozia) - eżeli taki zamonto-wano - to też tylko bezpośrednio przedlotem, w Warszawie. Szybkie włama-nia do pomieszczeń, mieszkań, kom-puterów i sejfów kluczowych mini-strów odpowiedzialnych w KancelariiPrezydenta RP za sprawy bezpieczeń-stwa państwa (zanim jeszcze było wia-domo, że ci ostatni nie żyją), ogłosze-nie się przez Komorowskiego głową

państwa przed oficjalnym potwierdze-niem, że Lech Kaczyński nie żyje -sprawny i w oczywisty sposób uprze-dnio przygotowany charakter tej akcji -

wskazują jednoznacznie na główną si-

łę wykonawczą zamachu - jaką mogłabyć tylko "polska razwiedka", czyliosławiona Informacja Wojskowa i bę-

dąca jej emanacją partia polityczna:PO. Nadto fakty wskazują na współu-dział jakichś si! w Rosji, od momentufałszerstwa czarnych skrzynek współu-dział i współodpowiedzialność rząduRosji. Jest to tym bardziej dziwne - bozachowania strony rosyjskiej od po-czątku były jakby wzajemnie sprze-czne. Rosjanie uczestniczyli w "ob-róbce propagandowej" (zła pogoda,wina pilota, pilot nie znał rosyjskiego, i

tym podobne brednie), a zarazem jak-by

staralisię

zachować pewien dystans,czy byli nieco wstrząśnięci. Dobitniepotwierdzać na cały świat winy Stalinaza pierwszy Katyń wcale nie musieli.To nawet powoduje dla nich nieco nie-zręczną sytuację, jeśli chodzi o sprawy

odszkodowawacze. A jak dotychczasza "pierwszy Katyń" w jakikolwieksposób zadośćuczynić nigdy nie mielizamiaru... Odnotujmy też, że prezydentRosji na pogrzeb prezydenta Kaczyń-sktego przyleciał do Krakowa demo-nstracyjnie największym ze swoich od-rzutowców, jawnie robiąc sobie kpiny

z zachodnich polityków i chmury is-

landzkiego pyłu... W dodatku wspo-mniana "obróbka propagandowa" dozamachu na początku była w rosyj-

skich mediach tak idiotyczna, że to też

zastanawiało. Bo jak inaczej traktowaćtwierdzenie, że winny był polski pilot,

bo nie znał języka rosyjskiego? Prze-cież każdy wie, że językiem nawigacjilotniczej jest angielski i każdy kontro-ler lotów czy pilot musi ten językznać... A w dodatku major Protasiuk a-

kurat rosyjski świetnie znał! Ale to

wcale nie wyklucza hipotezy, że Rosjamogła od początku wiedzieć o zama-c h u , albo nawet sprawować tzw.sprawstwo kierownicze...

K o m u narazili sięb r a c i a K a c z y ń s c y ?

Tu zadajmy sobie pytanie: CzyRosja mogła sama przeprowadzić takizamach (z "polskimi" mętami z osła-

wionej IW jako głównymi wykonaw-

cami) bezjakiegoś międzynarodowegoprzyzwolenia? Teoretycznie tak. Aleznowu jest to mało prawdopodobne.Bardzo, bardzo mało prawdopodobne.Rosja jest obecnie krajem mocno za-leżnym gospodarczo i finansowo od

tzw. "Zachodu". Najmniejsze objawyniechęci do rosyjskiego gazu, opcja wEuropie zachodniej stopniowego prze-stawiania się na innych dostawców - to

byłoby dia rosyjskiej ekonomii i finan-

sów prawdziwe zabójstwo. A wszakPolska jest członkiem NATO. A co zmożliwą reakcją USA? Czy może Ro-sja wiedziała,że żadnej reakcji USA (a

co za tym idzie NATO) nie będzie?Dobre pytania.

Musimy pamiętać, że bracia Ka-czyńscy wcale takimi za bardzo pro-polskimi politykami nie byli. Ulegli

naciskom i zniszczyli własną koalicję,własny rząd i sejm. Cóż - głosowanieza poprawką Giertycha w sprawiewzmocnienia prawnej ochrony życia wKonstytucji RP (którą poparło o 10 o-sób więcej niż wynosi jedna trzecia

posłów) pokazało, że w poprzednimsejmie większości dwóch trzecich gło-

sów za traktatem lizbońskim by nie by-ło. Polonia pamięta Lecha Kaczyńskie-go torpedowanie lustracji i umizgi do

polonijnej agentury. I tego człowieka,chwiejnego i niekonsekwentnego - be-

stialsko zamordowali! Cóż, nie trzebabyło najgorszym post-stalinowskimkanaliom oddawać władzy, bo tak ka-zała europejska masoneria... Fakt, był

to też pierwszy prezydent po 1989 ro-ku, który przynajmniej próbował pode-jmować jakieś pro-polskie kroki. Jestteż faktem, żejedyna sprawa, w którejLech Kaczyński do końca był konsek-wentny (przynajmniej nic nie wiado-mo, by zmienił zdanie) - to stanowczyopór przeciwko "The Holocaust Indu-

stry". l odmowa wypłacenia pewne-mu kongresowi z USA 65 ml d USD zarzekome mienie pozostawione w Pol-sce. .. Zamienie obywateli USA przeję-te w Polsce po II wojnie światowej,nasz kraj zapłacił już zresztą giganty-

czne odszkodowanie w latach 60-tychXX wieku. I miał rację Lech Kaczyń-ski - zgodnie z prawem międzynarodo-wym sprawa ta jest załatwiona raz nazawsze. Wspomniany kongres, w USAbardzo wpływowy, co to chciał te 65miliardów, bardzo Lecha Kaczyńskie-go, zdaje się nie lubił... Ale hipoteza o"globalistycznym ukaraniu" (np. zachwiejność - w celu ewentualnego po-straszenia innych przywódców polity-cznych, bo przecież politykiem uleg-

ły m komu trzeba - np. salonowi w

Warszawce - Lech Kaczyński był nie-wątpliwie) - wydaje się mi mimo wszy-stko zbyt fantazyjna. Ni e strzela się z

bomby atomomowej do polnego koni-ka! Tak dodchodzimy do najważniej-szego pytania:

Czy zamach na polskiego prezy-

denta był elementem szerszej między-narodowej aktualnej gry politycznej?

Otóż mógł być. Wypowiedzi sena-tor Carla Levi'ego w Waszyngtonie,że trzeba znowu oddać Rosji Polskę wzamian za współpracę odnośnie Iranu i

w Afganistanie, głośne od ponad roku,mogą być oczywiście indywidualnymidiotyzmem politycznego waryjata -

ale mogą też być "balonem sondażo-wym" wypuszczanym przez ekipęObamy wobec Rosji i Putina. A wspo-mniany senator jest też w bardzo ciep-łych stosunkach z panią Clinton... I o-statnio bardzo awansował jako szefważnej senackiej komisji! Oczywiścietaką politykę: oddawać Rosji dosło-

wnie za nic najbogatszy kraj świata i

nadto decydujący o panowaniu w Eu-ropie - mogą robić tylko polityczni dur-

nie do entej potęgi. Ale taka niepraw-dopodobna głupota- w dziejach polity-ki amerykańskiej - albo to pierwszyraz? A Franklin Delano Roosvelt co

wyrabiał? l czy przypadkiem za no-

wym Katyniem nie kryje się nowa Jał-ta? A rząd USA pozwolił bestialsko za-mordować zawsze lojalnego i szczere-go sojusznika USA, prezydenta Ka-czyńskiego? Godzącego się na nawetnajbardziej niekorzystne umowy z A-

meryką?

Niestety może to być prawdą. Zt y m , że nowa Jałta - o ile została uzgo-dniona - nie jest jawna. A w polityce,tak jak w życiu, zawsze należy uwzglę-dnić najgorszą ewentualność. To trochęjak w medycynie z trudnym do rozpoz-nania, ale niesłychanie i śmiertelniegroźną chorobą o nazwie: zapalenie o-

trzewnej. Obowiązuje zasada: jeżelipodejrzewamy, że ono się rozwija, toznaczy, że ono już dawno jest faktem!Tyle, że świat w roku 2010 jest zupeł-nie inny niż świat w roku 1945. No i

my Polacy też jesteśmy, i potencjalnie

też od naszych postaw zależy niecowięcej niż w 1945 roku. I jeżeli złotemyśl i senatora Levi'ego uległy reali-zacji, to trochę mi to przypomina au-

tentyczną historię, jak pewien war-

szawski restaurator sprzedał w 1927roku mocno podpitemu turyście z U-SA... kolumnę króla Zygmunta w War-szawie! Potem rzeczony turysta cho-dził na policję z restauracyjną serwetkąze spisaną "umową" kupna-sprzeda-ży z kompletnie nieczytelnym podpi-sem, rzekomo właściciela restauracji.Ten ostami, jak się okazało, w ogólenie przebywał w Warszawie (był nawczasach w Zakopanem). Aha, kolum-na poszła za $ 1000... Ciekawe, ktowziął tego tysiaka? Student-keiner?Jeśli tak - Amerykanin musiał być nie-źlepijany,a student dobry aktor i w do-

datku dobrze znający angielski!Na marginesie, jeżeli wkrótce

przekonamy się, że Rosja wycofuje sięw radzie Bezpieczeństwa ONZ z blo-kowania nowych sankcji przeciwko I-

ranowi - cóż, lepiej przyjrzyjmy sięspokojnie faktowi, że Ameryka znowunas "sprzedała"... A teraz nie chodzi0 kolumnę Zygmunta, tylko o najbo-

gatszy kraj świata. I jeżeli ktoś zapyta,zwyczajem "polactwa" (czyli zdege-nerowanych Polaków i Polek - ak ich

nazwał Rafał Ziemkiewicz) - a co mnieto obchodzi? - Odpowiem: właśnie takjak było z polską siarką. Najbogatszezłoża na świecie. Odkrycie: rok 1958,Zakończenie eksploatacji - rok 1988.W czasie 30 lat wyeksploatowano je docna. Co z tego miał przeciętny Polak?An o dokładnie - NIC. (Sumarycznyzysk netto z tych złóż przekroczył 60mld USD, a miliard dolarów w latach60-tych i 70-tych - to pewno jak 20 czy10 obecnie. Cóż - sowieckie zbrojeniaw kosmosie - i nie tylko - kosztowa-

ły.. .) Dziś wiadomo, że fenomen geo-termalny w Polsce ma wartość, w prze-liczeniu na tony paliwa umownego -

najmniej 130 razy większą niż cały gaz1 ropa pod dnem Morza Północnego.W dodatku elektrownia geotermainajest elektrownią idealną - nie wymagadowożenia żadnych surowców energe-tycznych. A parę wodną można z po-wrotem odprowadzać do rozgrzanychskał i produkować taniutką energię e-

lektryczną w obiegu zamkniętym tejżepary praktycznie bez końca... Polskamoże produkować po prostu nieograni-czone ilości taniej energii elektryczneji praktycznie darmowej energii ciep-lnej!

Nic dziwnego, że Niemcy u siebierozpaczliwie poszukują źródeł geoter-malnych, a Polsce usiłują "wciskać"

drogą i nieefektywną energetykę wia-trową. Twór geologiczny cały jak gąb-ka nasycony gazem i ropą ciągnący się

od Zatoki Perskiej do Morza Północne-go, też osiąga kumulację właśnie wPolsce. Wiadomo już, że gazu ziemne-go mamy tyle, że zapotrzebowaniewłasnego kraju możemy pokryć na conajmniej 1000 lat, a zapotrzebowaniecałej Europy pokrywane importem na

co najmniej lat 130... A nie przebadanojeszcze nawet połowy złóż... A podtym gazem jest i ropa i jest jej moc. I co

z tego, że jest ta ropa dość głęboko, 6do 7 km? Ropa z Tatarstanu płynąca doPłocka rurociągiem "Przyjaźń" teżjest wydobywana z głębokości 7 km, ijest do tego paskudnie zasiarczona.

I oczywiście,jeżeli Polska zacznieeksploatować swoje bogactwa energe-

tyczne - rosyjski gaz nie będzie Euro-pie do niczego potrzebny. Polska toniezależność energetyczna Europy. Ajeżeli USA tego nie rozumieją? A toproszę bardzo - musimy dogadać się zRosją!

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 3/11

2-fl lipca 2010 r. KURIER C H I C A G O KURIER 23

M O IM Z D A N I E M - M O I M Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M - M O IM Z D A N I E M

P y t a n ia o p o l i t y k ę P o l s k ąp o " n o w e j J a ł c i e "

Ja k mawiał marszałek Piłsudski -polityka Polska to dwie sprawy: Nie-

mc y i Rosja, Wszystko inne nie maznaczenia,chyba, że wpływa na polity-kę Rosji lub Niemiec. Obecnie czterysprawy są kluczowe. Po pierwsze: Ro-

sja musi eksportować swój gaz. Nic in-nego porównywalnego "na eksport"nie ma. Musi zarabiać "dewizy" -

choćby dlatego, że czekają wielka mo-

dernizacja armii. Sprzęt tej ostatniej a-kurat mocno siępostarzał. Nie mówiąc0 braku innych źródeł dochodów namodernizacje kraju... Po drugie: Nie-mcy - dążą do przywrócenia granicy z1937 roku. Ale cały Dolny Śląsk, całaZiemia Lubuska, cała Puszcza Notecka1 całe Pomorze Szczecińskie - to wiel-kie zbiorniki gazu i ropy. Jeżeli Nie-mc y uzyskają te tereny, to nie tylko sta-ną się samowystarczalne energety-cznie, ale i staną się znaczącymekspor-

terem. Po trzecie: właśnie dlatego Ro-sja nie może dopuścić do podziału Pol-ski i musi ją "zachować" w całości.Po czwarte: jeśli Polska niebędzie sta-wać Rosji przysłowiowym okoniem, wzamian za "nieprzeszkadzanie w Eu-ropie" - może otrzymać kawałek tegoeuropejskiego energetycznego tortu.Ale to zależy od jednego - od tego ja-kich polityków teraz wylansujemy.Jeśli Rosja będzie miała możliwość nicPolsce nie dać - to nic nie da Nasz zło-

ża gazu i ropy będzie wydobywał Gaz-prom, a my będziemy z tego mieli tyle,co z siarki.

Bo jak pisała Agata Christie -zbrodnia jest głupia, morderca jest py-szałkowaty i głupi, bo myśli, że prze-chytrzy cały świat Nasi zbrodniarze zrazwiedki odegrali główną rolę w za-

bójstwie prezydenta, który szansę nareelekcję miał obiektywnie niewielką.Ale jednocześnie stali siękompletnymi

zakładnikami Rosji. Bo Rosjanie,choćby z sekcji zwłok czy analizyspektrofotometrycznej szczątków sa-molotu dowody na zamach i wybuchbomby izowolumetrycznej niewątpli-

wie dokładnie zebrali I udokumento-wali. I mogą ich zniszczyć w każdejchwili. Tak to jest, gdy obcemu pań-stwu zleca się śledztwo...

Tym sposobem kompletnie i bezżadnej możliwości manewru uzależnilisię, w dodatku nijako "beztermino-wo"! Zbrodniarz, jeśli ma jeszczechoć trochę rozsądku, zabija sam - a niejednocześnie kreci sam sobie sznur naszyję. I daje do trzymania ten sznur są-

siadowi, który w dodatku jak się da, to

lubiokraść

cudzy dom. Lech i Jaro-sław Kaczyńscy byli chwiejni, nierzad-ko szujowaci (jak wobec Leppera czyGiertycha) - ale targować się potrafili.Ustąpili w sprawie traktatu z Lizbony,ale wytargowali 46 mld Euro na pro-jekty finansowane przez UE - czyli wlwiej części przez Niemcy, ł Tusk z

tych projektów się wycofał, w tym ztak potrzebnych wałów przeciwpowo-dziowych, budząc zdumienie w Bruk-seli! Jeszcze nigdy żaden kraj Unii niezrezygnował z funduszy już przyzna-nych i "zaklepanych" przez KomisjęEuropejską! I w dodatku tak dużych!Ale wiadomo, Tusk "zrezygnował" ztych funduszy nie dlatego, że nienawi-dził PiS - tylko, że tak mu Angela Mer-kel kazała. I w dodatku Polskę ma wd..e! Własny honor i rozsądek zapewneteż przechowuje w tym samym miej-scu, bo od chwili rezygnacji z tych f u n -

duszy jest postrzegany w całym świe-cie jak skończony błazen i niemiecki a-gent. Tusk przypomina pod tym wzglę-dem Wałęsę, który po pierwszej wizy-

cie jako prezydent RP w USA oświad-czył, że podpisał "15 czy 16 porozu-mień, sam nie wie jakich, podpisałwszystko, co mu Amerykanie dali dopodpisania". Niestety, obaj panowie,

et consortes z PO przypominają podtym względem pewne panie, które wy-stawiają pewną cześć ciała, i nawet dogłowy im nie przyjdzie, że za to prze-

cież można brać pieniądze - ale one, ja-ko się rzekło, pewną część ciała wypi-nają i nie chcą żadnych korzyści z tegodla siebie,byleby tylko ktoś je ..,ał!

Z a d a n i e d l a n a s n a t e r a zWybory w dniu 20 czerwca i 4 lip-

ca będą w znacznej mierze referen-d u m . Wiem, że społeczeństwo polskiedzieli się na części dwie. nazwijmy jeklerykalną i antyklerykalną. Ta ostatniagrupa pod wpływem zapiekłych emo-cji niechęci do tej pierwszej grupy, go-towa głosować i na PO, byleby prze-ciw tej pierwszej. Apelowałbym o po-niechanie tym razem tych emocji i w

zamian o pomyślenie o gazie, nafcie ipieniądzach... Polityka polska nie mo-

że być prowadzona przez błaznów! I wdodatku skończonych durni! Pomijająckwestię, że od chwili zamordowaniaLecha Kaczyńskiego i 95 współpasa-żerów - są to najzwyczajniejsi bestial-scy zbrodniarze...

Polityka polska nie może być pro-wadzona przez błaznów... Wróćmymoże na nasze chicagowskie podwór-ko. Jakby się chciało, żeby KongresPolonii Amerykańskiej wystąpił: ozdjęcia satelitarne z miejsca katastrofydo rządu USA (bo przecież wiadomo,jak już wspominałem, że ta okolica estmonitorowana satelitamie), żeby zrobiłw tej sprawie szum na Kapitolu, choć-by poprzez swoich kongresmenów. Aw zamachu na prezydenta Polski zgi-

nęli też obywatele USA - i samo wystą-pienie do rządu USA o podjecie dzia-łań wyjaśniających miałoby wszelkiepodstawy prawne! Tyle. że KPA(i oso-biście Frankie Spula) na pewno nic ta-kiego nie zrobi... I też KPA nie ma ta-kich kongresmenów, bo instrukcjeuboli i razwiedki dla agentury w orga-nizacjach polonijnych (porównaj: In-

strukcja 02/90) przewidywały konsek-wentne ich osłabianie tychże polonij-nych organizacji i likwidację identyfi-kujących się z Polonią nie tylko kon-gresmenów i senatorów USA, ale na-

wet radnych miasta Chicago. Za toKPA i prezes Spula odegrali istotną ro-

lę w akcji wymierzonej w polskichemerytów, l to jest skutek "rządówdusz" wśród Polonii tej bandy krymi-nalistów (i ich agentury), której to ban-dy liderzy właśnie zamordowali Prezy-denta RP, jego żonę, Annę Walentyno-

wicz, wartościowych ministrów i gene-rałów, liczne grono duchownych i in-nych osób, w tym naszego Wojtka Se-weryna... l jak długobędziesz na to Po-

lonio pozwalała i powierzała swojesprawy takim ludziom?

Wystąpić o zdjęcia satelitarne dowładz USA, okazać pomoc prawną ro-dzinom zamordowanych w staraniacho wykrycie sprawców zbrodni - choć-by rodzinie Wojtka Seweryna... (Rzeczw tym, że tu nawet wchodzą w grę ro-

szczenia odszkodowawcze, pomijającoczywisty aspekt polskiej racji stanu i

aspekt moralny.) To jest właśnie to,czego liderzy KPA z pewnością niezrobią. I jak można przypuszczać, a-gentura polonijna dostanie "prikaz",żeby otoczyć "kokonem" krewnychzamordowanych obywateli USA, żebyim wmawiać, że "Ruscy spisali sięOK" i tylko niepotrzebnie niektóre ra-

dia i gazet w Chicago robią szum! "ltylko cicho, tylko cicho, tylko cicho!"- jak śpiewał bard stanu wojennego,Jan Krzysztof Keflus... Idę o zaktad, żew tej chwili ubecko-razwiedkowa a-

gentura dostała takie rozkazy i właśnietak robi!!! Te sługusy zbrodniarzy i

morderców, i zdrajców i durniów w ro-

dzaju Tuska!!!By zakończyć nieco bardziej opty-

mistycznym akcentem; politycy jaknajbardziej pro-rosyjscy, co do którychwiadomo, że byliby wobec Rosji lojal-ni, a zarazem potrafiliby bronić pol-skich interesów - a praca, że tacy są iRosja wcale nie musi w Polsce polegaćna kanaliach z razwiedki - a to zostałowykonane. (Odwieczny błąd Rosji po-legał zawsze na tym, że stawiała ona w

Polsce jako na swoich sojuszników -na najgorszy rodzaj kanalii.) Jak naszSylwester Chruszcz, który przy okazjiokazał się tak użytecznym dla Polonii.I nowa umowa emerytalna tak lanso-

wana przez Spulę w ogóle nieweszła wżycie - przynajmniej w tym zakresie,że Amerykanie nadal nie mają dostępudo baz danych polskiego systemu eme-rytalnego. Co by się stało, gdyby USAtaki swobodny ("na życzenie") do-stęp uzyskały? Kolejne kilkadziesiąttysięcy polskich emerytów w USA do-stałoby listy, że SSĄ nadpłaciła im e-

merytury i teraz przez iks lat nie dosta-ną ani grosza?! Teraz wystarczy tylkowyłożyć 150 tyś. USD i w SupremeCourt i obalić "potrącanie wsteczne"jako ewidentnie niezgodne z Konstytu-cją U SA (przy okazji uzyskując dla po-szkodowanych należne odszkodowa-n i a ) - ale tego organizacje polonijne, ja-kie one aktualnie są, chociaż mają pie-niądze - też nigdy nie zrobią. Za to w

ZKP (w siedzibie, nota bene, przy uli-

cy Dywersji) będą spotkania z jakimśmiśkiem z SSĄ, co to przekonuje, byPolacy, jak imktośsz.. .a prostow oczy,żeby się nauczyli mówić, że ciepłydeszcz pada.., Zaś w "drugim Katy-

niu" straciliśmy też senator PiS JaninęFetlińską, która tak poparła naszegoCyrana i zainicjowała interpelację pod-pisaną przez 11 1 posłów i J 3 senato-rów w obronie naszych emerytów.Wielka to strata - i cześć Jej pamięci!Polska polityka, nawet w Chicago, tona szczęście nie tylko Spula i Mika!I nawet w tak beznadziejnej, zdałobysię sytuacji, można było stwarzać zna-czące fakty, i wywierać choć częścio-wo skuteczny wpływ!

A wywierać skuteczny wpływ mu-simy szybko się uczyć. Bo politykaU SA od zawsze była sprzeczności za-

sadniczych pełna.Obecnie Miedwiediew je sobie

hamburgera z Obama, a w tym samymczasie FBI wsadza kolejnych rosyj-skich szpiegów!

Dziś USA "rezygnują" z Polski,za dwa lata może być coś zupełnie in-nego... Trochę to zależy i od nas. Awspólnym mianownikiem jest - jakich

ludzi sobie jako naszych polityków ireprezentantów wylansujemy!

And last but not least! Ostatnie, alenie najmniej ważne! Cześć Waszej pa-mięci, dzielni piloci polscy! Panie ma-

jorze Arkadiuszu Protasiuk! Nie wiem,czy się nie mylę, ale przez skórę czuję,jak próbowałeś ratować swojego pre-zydenta... Gdy zrozumiałeś, że danesatelitarne sterujące pilotem automaty-cznym są sfałszowane, a stery nie dzia-łają. .. Takczuję, że Ty pierwszy "ska-powałeśsię", że to zamach... Musiałeśtak właśnie krzyknąć, co starannie za-mazano na tych taśmach... I potem pró-

bowałeś wcześniej wylądować, byzwiększyć szansę ocalenia PrezydentaRP... Myślę, że zarządziłeś awaryjneładowanie, licząc na miękki bagnistygrunt.. Co za refleks i poprawność de-cyzji! Dlatego właśnie nie ma żadnychTwoich wypowiedzi z ostatnich minut

lotu na tych taśmach... Bądźcie spokoj-ni, dzielni żołnierze... Wszyscy, którzynosili mundur i nigdy nie splamili swe-

go honoru, zawsze lojalni wobec tegonieszczęśliwego kraju, któremu na i-

mięPolska, będą walczyć o Wasze do-bre imię na przekór tej całej szkalującejWas bandzie kanalii. Będziemy pisać,mówić, tarabanić, gdzie się da! Bądźcieo to spokojni, dzielni i świetnie wy -

szkoleni żołnierze! Odwaga i honor je-

szcze na szczęście nie zginęły, tak jak iRzeczypospoli a!

Rafał Kłimuszko

P.S. A ty Rodaku, nie pytaj, komubije dzwon. Złodziej, który raz bezkar-nie ukradł, przyjdzie ukraść ponownie.Jeden bezkarnie zamordowany ksiądzoznacza wkrótce następnego zamordo-wanego. Gdziekolwiek jesteś - czy w

Polsce, czy w Chicago - gdy zabijają,choćby sparawiedUwość i prawdę - niepytaj, komu bije żałobny dzwon. Jeślisię nie ockniesz i nie zorganizujesz, inie podejmiesz działań - bije on Tobie.I Twoim dzieciom. W Chicago głoso-wało około 17 tyś. osób. A powinnonajmniej 170 tyś... Cóż, widać Pola-kom bogactw ich kraju nie potrzeba?

Miejsce katastrofy prezydenckiego tupotewa.

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 4/11

14 KURIER KURIER C HI C AG O 30 lipca-5 sierpnia 2010 r.

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

FiiipIKonopiński

lUMĄMiA*— l•̂

O k o ł o d w a m i e s i ą c et e m u P o l s k o - P o l o n i j n aG a z e t a I n t e r n a t o w a" K w o r u m " z a m i e ś c i -ła a r t y ku ł R a f a ł a Kli-m u s z k i " K o m u b ijed z w o n " - z n a n y i c z y -telnikom " Kuriera C o -d z i e n n e g o " . P o n i e w a żte k st m i a ł i s w o j ą s t r o -n ę k o n t r o w e r s y j n ą , k t ó -r ą c z y t e ln ic y n a z w a l i" obr oną P u t i n a " - w y -w o ł a ł d oś ć z n a c z ą c ąd y s k u s j ę .

Przypomnijmy, że wspomnianytekst doty czył" katastrofy" na lotnis-

ku w Smoleńsku. Autor wprost wy-śmiał ataki napolskich pilotów,uzasa-dniał (prawidłowo) tezę o zamachuprzy użyciu bomby izowolumetry-cznej (zwanej też termobaryczną) iakcentował kwestię o koniecznościdogadania się z Rosją w sprawach e-nergetycznych.Jak również, że polity-ka polska nie może być prowadzonaprzez jawnych zdrajców polskich inte-

resów i tych ostatnich, czyli Partię O-

szustów (w skrócie PO) - trzeba poprostu odrzucić w wyborach... Wszy-stko bardzo słusznie.

We wspomnianej dyskusji - ko-mentarzach dopisanych przez inter-nautów do artykułu - wyróżnił się je-den głos. Zpowodu ważności sprawy,przytoczmy ten wpis w całości:

R e l a c j a z a m i e s z c z o n ap r z e z d z i e n n i k a r z a" F a k t y "

" - Cały czas jestem jeszcze wszoku i nie mogę dojść do siebie - re-lacjonuje nam osoba z załogi polskie-go Jaka-40, który lądował w Smoleń-sku tuż przed maszyną z prezydenckądelegacją. Nasz rozmówca był jużprzesłuchany przez polską prokuratu-rę. Opowiedział śledczym, co widziałi słyszał na lotnisku w Smoleńsku.Prawo zakazuje mu ujawnianiaswoich zeznań, bo śledztwo trwa, ale

zdecydował się opowiedzieć o tym"Faktowi" , bo niemoże pogodzić sięze zrzucaniem winy na załogę Tupole-wa.

- Ludzie muszą dowiedzieć się,jak to tam wyglądało. Bo teraz tylkowciąż słyszę, że winni są tylko polscypiloci. A tu, na lotnisku, z obsługą te-

go lotu, też działy się dziwne rzeczy,które trzeba wyjaśnić - tłumaczy naszrozmówca

- Po wylądowaniu cześć z nas sta-nęła przy pasie lotniska i czekała na

Tupolewa - opowiada świadek. - Pilo-ci wrócili do samolotu i przez radiorozmawiali z załogą prezydenckiejmaszyny. Oni wiedzieli od nas, że estmgła i bardzo złe warunki, ale nie by-li spanikowani - wspomina. - Po kil-

kunastu minutach usłyszeliśmydźwięk nadlatującegoTu-154. Począt-kowo był całkowicie normalny, silnikpracował spokojnie. W pewnej chwilidobiegł nas jednak huk silnika, takijak przy starcie, wiec wiedzieliśmy odrazu, że dzieje się coś złego. Po chwi-li usłyszeliśmy odgłos dwóch eks-plozji, po nich jakieś głuche trzaski. Izapadła cisza. Byliśmy przerażeni, bozdaliśmy sobie sprawę, że doszło dokatastrofy.

- Członkowie załogi Jaka ruszyli

do stojących przy płycie Rosjan z ob-sługi lotniska. Krzyczeliśmy do nich,że jest katastrofa machaliśmy rękami,pokazywaliśmy, by tam natychmiastjechali. Że samolot się rozbił! Żebynas zabrali, bo może trzeba ratowaćrannych, pomóc w ewakuacji - opo-wiada świadek.

- Rosjanie jakby niczego nie rozu-mieli. Dopiero gdy na nich nakrzycze-l iśmy, wsiedli do samochodów i ru-szyli w stronę, gdzie rozbił się samo-loL Ale po chwili zawracali, bo byłotam coś zagrodzone. Musieli jechaćinną strona. Gdy nas mijali, pytaliśmy,

czy coś wiedzą, co z Tupolewem? Je-den z nich przez otwarte drzwi auta

rzucił nam: "Odlecieli" . Nic z tegonie rozumieliśmy.

Gdy auta rosyjskiej obsługi wkońcu odjechały, z wieży wybiegłkontroler, głośno przeklinając. Krzy-czał, że będzie miał straszne kłopoty,wielkie problemy. Łapał się za głowę,zakrywał rękami twarz, biegał w kół-

ko i powtarzał, co z nim będzie, że ta-kie straszne kłopoty będzie miał - o-powiada nam członek załogi Jaka.Kontrolera dobrze zapamiętał, bo wy-glądał na bardzo starego człowieka."

t a n i ś w i a d k o w i eWiemy, że prokuratura wojskowa

w Polsce ofcjalnie prowadząca śle-dztwo w sprawie "katastrofy" wdniu 10 kwietnia 2010 roku, przesłu-chała wszystkich Polaków obecnychowego feralnego ranka na płycie lot-niska Smoleńsk-Sicwiemyj. Po czymwszyscy musieli podpisywać, że zo-stali poinformowani, iż pod groźbąodpowiedzialności karnej, nie wolnoim ujawniać - co zeznawali. I panowieprokuratorzy kładli na to wielki na-

cisk... A to ciekawa sprawa - niepraw-daż? Jednakże powolutku to i owowycieka z tych "tajemnic" . I nawetpozwala na rekonstrukcję wydarzeń,przynajmniej częściową.

Co wiemy "nateraz" ? Otóż Jak-40 przywiózł do Smoleńska grupędziennikarzy, którzy pierwotnie mielilecieć razem "z prezydentem i kilka in-

nych osób. Łącznie 36 osób (moi in-formatorzy-świadkowie zastrzegają,że mogli się w rachunku o osobę czydwie pomylić.) Czekały na nich dwabusiki. Część wsiadła do jednego znkh i odjechała - reszta czekała na

przylot prezydenckiej "tutki" .Wśród osób oczekujących prezydentabyło też dwóch agentów BOR-u. Je-denz nich byłkierowcą prezydenckiej

limuzyny, oczekującej na Lecha Ka-czyńskiego. Drugi pomocniczym me-

chanikiem i wartownikiem. Już ten

fakt wywołał pewne zdziwieniedziennikarzy zaznajomionych z pro-cedurami BOR-u. Powinno być ichbowiem trzech. Przed każdym "wsią-

ścicm" Prezydenta do Jego limo, au-to głowy państwa sprawdza bowiemtrzech agentów: kierowca, mechanik(który zagląda m.in. pod podwozie isprawdza ustalone podzespoły, czynic nie jest uszkodzone) oraz pirote-chnik. Ten pirotechnik, mający opinięznakomitego fachowca, Krzysztof P,zwany "Pikusiem" też tam był, alewsiadł do wspomninego busika i odje-chał do Katynia. Wywołało to kon-sternację dwójki pozostałych agentów,zauważoną przez dziennikarzy.

Dalszy przebieg wydarzeń jestzgodny z przedstawionym powyżej.Powyższe zeznanie jest tym cenniej-sze, że zostało oficjalnie opublikowa-ne. Wszyscy świadkowie zgodnie po-dają, że słyszeli dwa wybuchy, w bar-dzo krótkim czasie jeden po drugim -po czym jakiś potworny trzask, serięcichszych trzasków - i zapadła zaska-kująca cisza... Eksplozje były jakby"przytłumione" , druga głośniejsza -ale słyszalne wyraźnie i z całą pewno-ścią były to dwa wybuchy. To teżświadkowie podkreślają, że w poró-wnaniu z wybuchami znanymi z fil-mów, te wybuchy były jakby "cich-sze" , "niezbyt głośne dwa wybu-chy" (cytaty dosłowne z zeznańświadków). Bo dokładnie tak wybu-ch a bomba izowolumetryczna, w cha-rakterystycznym "dwutakcie" (czylidwa wybuchy) - dźwięk jest autenty-

cznie cichszy niż przy wybuchu bom-by konwencjonalnej, tyle że zniszcze-nia większe! Słyszalne trzaski to naj-pierw rozrywany w strzępy kadłub sa-

molotu, a potem (następne cichszetrzaski) - gałęzie drzew i krzaków ła-mane przez odłamki kadłuba i częścisamolotu... Wszyscy świadkowie pod-kreślają też człowieka w podeszłymwieku, który wybiegł z "wieży kon-trolnej" (typowej wieży kontroli lo-tów na tym lotnisku w ogóle nie ma) iz objawami rozpaczy zakrywał sobietwarz i uderzał się rękami po głowie.Mówił też, że na pewno zaraz zostaniearesztowany.

C z e g o ś w i a d e kz z a ł o g i J a k a - 4 Qn ie w s p o m i n a

Dwóch agentów BOR-u obec-nych na płycie lotniska szybko wy-

mieniło miedzy sobą jakieś uwagi - iobaj szybko (bardzo szybko) pobiegli

w stronę nadlatującego Tu-154M,gdzie zapadła głucha cisza... Stojącyw pobliży zdążyli tylko usłyszeć, że

mówili: "...Prezydent!... W klapiemarynarki ma identyfikator GPS...

Masz czytnik? Mam. Biegiem na-przód!" Rzeczywiście, Lech Kaczyń-ski miał zamieszczony w swojej ma-rynarce"naprowadzacz" sygnału sa-telitarnego GPS (na wypadek gdybyzostał porwany). Ci agenci, o wyglą-dzie młodych, wysportowanych męż-czyzn, byli też prawdopodobnie pier-wszymi osobami, które dotarły namiejsce katastrofy. Rosjanie rzeczy-wiście po dłuższej chwili - ładnych

kilka, jeśli nie kilkanaście minut -wsiedli do swoich samochodów. Alepo kolejnych kilku minutach wrócili,bo okazało się, że w kierunku wscho-dnim nie ma wyjazdu z lotniska. I mu-sieli jechać "na około" ! Widząc cosię dzieje, w stronę katastrofy pobiegłteż przynajmniej jeden dziennikarz z

dużym aparatem fotograficznym.

Rzeczywiście - podają wszyscyświadkowie - wszyscy obecni napły-cie lotniska, w tym piloci Jaka, prosiliRosjan, żeby ich zabrali ze sobą - bochcieli pomóc w akcji ratowniczej.Świadkowie zgodnie podkreślają też,że Rosjanie z obsługi lotniska bylikompletnie zaskoczeni powstałą sy-tuacją. "Sprawiali wrażenie, jakbykompletnie zdumieli" ...

N a m i e j s c u k a t a s t r o f ySzczątki samolotu były rozrzuco-

ne na ogromnej powierzchni. Ró-wnież szczątki kabiny i ogona samo-lotu były w nienaturalnie dużej odleg-łości od siebie. Były to dwa jedynewiększe fragmenty, jakie ocalały,prócz odepchniętych i silą wybuchu

odwróconych do góry nogami skrzy-d e ł . Kadłub dosłownie "wyparo-wał" . Koła samolotu były zabrudzo-ne błotem - ale tylko w jednym miej-

scu. Co znaczyło, że bomba eksplodo-wała w momencie uderzenia podwo-zia w ziemię (zapalnik wstrząsowy), asymetryczny charakter "ubłocenia"kół wskazywał, że pilot mjr ArkadiuszProtasiuk zdołał jednak "posadzić"maszynę... Tocharakterystyczne ubło-

cenie kół, podobnie jak i wypchnięteciśnieniem wybuchu nity skrzydeł -widać wyraźnie na zdjęciach z miej-sca katastrofy! Siła wybuchu oderwa-ła też stateczniki (małe skrzydełka) zogona samolotu. Oczywiście - jeżeliktoś lubi bajki, może sobie wierzyć w** opowieści TVN" , jak to uderzenie

w drzewko oderwało skrzydło samo-lotu i"pilot stracił sterowność" (asą-

2Vm*-• ' r b TF j i*

Specjaliści pracujący na miejscu katastrofy.

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 5/11

30 lipca - 5sierpnia 2010 r. KURIER C H I C A G O KURIER 15

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U • T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K Umolot odwrócił się na grzbiet). I to o-derwalo skrzydło samolotu o tak moc-nej konstrukcji jak Tu-154M! (Pozo-staje tu jeszcze pytanie, co z drugimskrzydłem - samo się oderwało? Bomu było smutno?) Tylko ciekawe,czemu na tych "odczytanych" taś-mach z czarnej skrzynki nie ma nic ooderwanym skrzydle, ani ze samolotodwrócił siędo góry nogami? (Nieste-ty, to odwrócenie i4 do góry nogami"szczątków samolotu nastąpiło dopierowskutek ogromnej siły wybuchu tegotypu bomby. Ale widać, Rosjanie fał-szujący czarne skrzynki, nie wiedzieli,co wcześniej "ogłosiły" ubeckie tc-lewizomie w Polsce. A fe! Taki brakkoordynacji!? A może polscy piloci,w ramach swoich błędów, nie zauwa-żyli, że lecą bez skrzydła? I że wcześ-niej ścieli drzewko? I że lecą do górynogami? I dlatego w ogóle tego nieskomentowali??? Na tych odczyta-nych z trzymiesięcznym opóźnieniem

taśmach? Ha, ha, ha... - jak pisze red.dr. R. Klimuszko.)Problem polega na tym, że o-

gromna powierzchnia rozrzuconychszczątków samolotu sama w sobie sta-nowi mocny dowód na wybuch bom-

by izowolumetrycznej (termobary-cznej - jak kto woli nazywać). Jak i

wspominany wcześniej kompletnybrak kadłuba rozerwanego na drobnestrzępy - tylko ten typ bomby jest wstanie to spowodować...

Ale w dniu 10 kwietnia roku pa-miętnego, wracając do naszychdwóch agentów BOR-u. Nadbiegając

od strony lotniska minęli szczątki sa-molotu "od dzioba" . Salonik Prezy-denta RP znajdował się w tylnej, "o-gonowej" części samolotu. Dobiega-jąc przez cały obszar porozrzucanych

szczątków, ciało Preydenta RP, powspomnianym identyfikatorze emitu-jącym sygnał GPS znaleźli bez trudu.W tle mignął jakiś zbliżający się Rosja-nin kręcący filmik swoim telefonemkomórkowym - nadciągał od strony"ogona" samolotu, czyli od wschodu(BOR-owcy nadbiegli od zachodu), i

jakiś starszy pan spacerowicz. AgenciBÓR, odnalazłszy prezydenta, zakrylijego doczesne szczątki swoimi mary-narkami, l stanęli po obu stronach wpozycji warty honorowej. Rosjanie,którzy wkrótce nadciągnęli, zaczęliszydzić z głowy państwa polskiego, ichcieli koniecznie obejrzeć zwłoki Le-cha Kaczyńskiego, Wówczas agenciBOR~u zaczęli do nich krzyczeć, abysię nie zbliżali (" Paszli won!" ) i wkońcu b y l i zmuszeni oddać strzały o-

strzegawcze w powietrze. Na filmienakręconym przez Rosjanina widaćwyraźnie m.in. spoza szczątek ogonasamolotu rękę w białej koszuli oddają-cą strzały z pistoletu.

Ekipa Rosjan z lotniska zostaławkrótce odwołana (" mamy nowerozkazy" ) z bezpośredniego miejscakatastrofy. Te nowe rozkazy obejmo-wały prawdopodobnie zabezpieczenie"wejść na teren" i również konfiska-tę wszystkich aparatów fotografi-cznych i kamer dziennikarzy, którzyzdążyli na miejsce dotrzeć. Dwaj a-genci BOR-u opuścili swoje posterun-ki warty honorowej przy zwłokachPrezydenta RP dopiero na rozkaz dro-gą radiową, i to chyba samego dowód-cy BÓR, gen. bryg. Mariana Janickie-go. (Wcześniej innych rozkazów nie

chcieli prawdpodobnie słuchać. Wkażdym razie tkwili tam, przy zwło-kach Lecha Kaczynskiego bardzo dłu-go - co znowu zgodnie potwierdzająświadkowie.)

C o w y d a r z y ł o s ię p o t e mWieść gminna niesie, że wspo-

mniani dwaj agenci BÓR zaraz po po-wrocie do Warszawy zostali zawiesze-

ni w obowiązkach za "nieautoryzo-wane użycie broni służbowej" !!!Ty-le wiadomo. Dodziś już są pewno o-baj" przeniesieni gdzieś daleko" albowyrzuceni ze służby... O ile przypad-kiem nie zeszli z tego świata, w spo-sób nieco przyśpieszony.

A obu tych żołnierzy należałoby zmiejsca awansować i odznaczyć!!!Czy kiedykolwiek poznamy ich imio-na i nazwiska?

Natomiast w pierwszych dniachmaja 2010 roku wspomniany czołowypirotechnik BOR-u Krzysztof P.(zwany "Pikuś" ), został obsypanynagrodami. Przyznano mu tytuł "Pi-rotechnika roku" , awansowano nawyższy stopień wojskowy i przyzna-no bardzo wysoką nagrodę pieniężną!Jedno było tylko niejasne - za co nagle

te wszystkie nagrody?Jedno jednakże nie wymaga ko-

mentarza. Tylko pirotechnik, którywiedział, co wybuchnie w kadłubieprezydenckiego samolotu (bo sam tębombę skonstruował i tam umieścił),mógł się bać oczekiwać na płycie lot-niska Smoleńsk-Siewiemyj. Bo gdy-by jednak piloci Tu-154M jakimścu-dem"dociągnęli" do pasa startowe-go i ta bomba wybuchłaby w momen-cie uderzenia kół o beton tegoż pasa -z oczekujących osób, podobnie ak i zJaka, też nic by nie zostało... czy to wkońcu nie było bezpieczniej i pewniejodjechać do Katynia?

P a r a d a O s z u s t ó w"Polska" prokuratura prowadzą-

ca śledztwo nie ustaje w wysiłkach.Odnotujmy fakty. Prokuraci jak dotądnie zainteresowali się faktami w ro-dzaju:

1. Dlaczego portal internetowyWyb-gazety podai informację o kata-strofie i o tym, że wszyscy zginęli nadwie minuty przed katastrofą, kiedyprezydencki Tupolew jeszcze leciał?

2. Dlaczego wszelkie działaniawWarszawie - np. natychmiastowe wła-

mania do biur. sejfów, prywatnychmieszkań, poległych ministrów zKancelarii Prezydenta RP,miały w o-czywisty sposób charakter wcześniejprzygotowany i zaplanowany?

3. Dlaczego Rosjanie badaliszczątki samolotu na obecność trady-cy jnych materiałów wybuchowych, anie bomby, jak ją nazywają Rosjanie,

termobarycznej? A analiza spektrofo-tometryczna (metoda z wyboru do a-nalizy śladowych szczątków substan-cji, które taką bombę tworzą, i którezawsze pozostają na szczątkach roze-rwanej powierzchni - w tym wypadkuwewnętrznej powierzchni kadłuba sa-molotu) - z pewnością przyniosłabytutaj rozstrzygający dowód. A prze-cież tradycyjna bomba nigdy nie roze-rwie kadłuba w taki sposób, to mógłzrobić tylko tenjeden typ bomby!

4. Dlaczego wszyscy świadkowiesłyszeli wyraźne dwa wybuchy, któ-rych rzekomo wg Rosjan nie było?

5. No i najważniejsze - dlaczego"polska" prokuratura niewystąpi dowładz USA o zdjęcia satelitarne z mo-mentu "katastrofy" ?

Ale gdyby kto myślał, że " pol-

ska" prokuratura sabotuje śledztwo -jest w "błędzie" ! Bo wniosek o po-moc do władz USA będzie! A miano-wicie, żeby Amerykanie pomogli u-stalić, czy mgła pod Smoleńskiem by-

Z wraku samolotu Tu-154 wydobyto trzy czarne skrzynki.

ła naturalna, czy sztuczna! (Ha, ha,ha...) Swoją drogą, wystarczy spojrzeć

na radar satelitarny z dnia 10 kwietnia- by było oczywiste, że to było zjawis-ko naturalne! Pokazuje to dobitnie na-wet Weather Channel - w dniu 10kwietnia nad wschodnią i centralną

Białorusią tworzył się rozległy, mgli-sty niż!

Można też zapytać, dlaczego pro-

kuratura w Polsce nie przesłuchachoćby szefa BOR-u, wspomnianegogenerała brygady Mariana Janickie-go? Bo przecież na "wieży kontrol-nej" lotniska Smoleńsk-Siewiemyjpowinien być jako asysta dla Rosjanrównież polski kontroler lotów! Takstanowi prawo międzynarodowe, akonkretnie konwencja lotów samolo-tów o satucic HEAD (od"głowa pań-stwa" ). I zawsze uprzednio, takżedwa dni wcześniej, gdy lądował pre-mier Tusk - taki polski asystent wewspomnianej "wieży" był! l jeżelikogoś, to właśnie gen. Janickiegotrzeba by z miejsca zawiesić w obo-wiązkach za niezgodne z prawem za-

bezpieczenie lotu Prezydenta RP, a nieagentów BOR-u obecnych wówczasna lotnisku!

Jeszcze dzwiniejszy jest lot samo-lotu Ił-76, który podchodził do lądo-

wania o godzinie 8.35 czasu polskiegoi zawrócił. Ten Ił-76 - podstawowytyp rosyjskiego wojskowego transpor-towca, wiózł z Moskwy agentów ro-

syjskiej Federalnej Służby Bezpie-czeństwa do zabezpieczenia wizytyLecha Kaczynskiego. Tyle, że polski

Tu-154M miał planowo lądować ogodzinie 8.15! (Samolot Prezydenta

RP wystartował w Warszawie z pół-godzinnym opóźnieniem.) Czyżby

Rosjanie, w ramach okazywania lek-ceważenia, zaplanowali spóźnienieswoich "ochroniarzy" ? A może wca-le się nie spieszyli, bo i tak wiedzieli,że polski samolot wcale do celu niedoleci?

Jest jeszcze ciekawsza, niestetydość fragmentaryczna, informacja odświadków obecnych wówczas na pły-

cie lotniska, którzy próbowali rozma-wiać z owym kontrolerem lotów, któ-

ry z objawami rozpaczy biegał tam i z

powrotem. Otóż ten starszy człowiekbył przekonany, że rozbił się rosyjski

samolot, a polski prezydent kilka mi-

nut wcześniej odleciał! Zupełnie tak,jakby to załoga lł-76 symulowała, żejest prezydenckim samolotem! A tojuż naprawdę bardzo dziwne! Nie-

prawdaż?!

J6 O H O JOs P6WT16

Jeżeli ktoś przyczyni się do wyjaś-nienia tej" katastrofy" to chyba tylkozespół parlamentarny powołany przezPiS. My, Polonia, powinniśmy okazaćtemu zespołowi wszelkie wsparcie.

Świadomie mówię "My, Polo-

nia" - bo na organizacje Polonii typuZNP, czy KPA, dawno doszczętnie o-panowane przez uboli i razwiedkę- niema co Uczyć. Ale to nie zmienia faktu,że bestialstwo (równe tylko bezsenso-wi) tego nowego katyńskiego mordu -stanowi wyzwanie dla każdego z nas.

I też proszę Państwa Czytelników

o jedno: Gdy ktoś wam wmawia, że pi-lot wojskowy, major, żali się: "Jak niewyląduję, to mnie zabije" - w takiebzdury to nie wierzcie! Bo oficer to o-ficer, a nie histeryzująca panienka. Ry-

zyko wczesnej śmierci, tak jak i pode-jmowanie decyzji i odpowiedzialnośćza nie - stanowią wyznaczniki psycho-logiczne tego zawodu. Kiedy w końcute obłąkane kanalie przestaną zniewa-żać poległych polskich oficerów? A i

Lech Kaczyfiski był sympatycznym,ciepłym emocjonalnie człowiekiem - i

postępowanie po świńsku wobec kogo-kolwiek, a tym bardziej wobec własne-

go pilota - to na pewno nie On!

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 6/11

14 KURIER KURIER C H I C A G O 11-17 czerwca 2010 r.

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

R a l a ł K l i m u s z k o

Z B R O D N I A l P O W O D Y- C Z n i O Z A I Ó J S T W I E P f t E Z W E N T A K A C Z Y Ń S K l i S O

Na zajęciu szczątki samolotu TU-1S4M na miejscu w y p a d k u w Smoleńsku.

S t y l w i ę k s z o ś c i w y p o -w i e d z i p u b l ic z n y c hw C hic a g o n a te m a tz a m a c h u n a p r e z y d e n t aP o l s k i w d n i u 1 0 k w i e -t n i a 2 0 1 0 r o k u w S m o -l e ń s k u - n i e s t e t y c h l u b yP o l o n i i w C h i c a g on ie p r zy n o s i . N a w e t r e -n o m o w a n e i o p i n i o t w ó r -

c z e r a d ia i i c h w ł a ś c i -c ie le w y p o w i a d a l i s ięw s p o s ó b , n a z w i jm y t o :n i e c o ż e n u j ą c y , l co

z t e g o , ż e w i ę k s z o ś ć r o -d a k ó w o d p o c z ą t k u c a ł -k i e m s ł u s z n i e p o d e j r z e -w a ł a , ż e b y ł t o z a m a c h .F o rm a w y p o w ie d z i c z a -s a m i z u p e ł n i e " k ł a -

d z i e " t re ś ć . A n i e d o r z e -c z n y c h w y p o w i e d z i , h i-p o t e z - t w o r ó w w y o b -

r a ź n i p o d a w a n y c h ja k op r a w d y o b j a w i o n e , j a -k ie g o ś n ie p o ję t e g o r o z -e m o c jo w a n i a ... - B y ł o

t e g o c o n i e m i a r a .R z e c z w t y m , ż e p o ż a re m o c ji m o ż e p r z y s ło n i ćz d o l n o ś ć s p o s t r z e g a n i ap r a w d y , a z a c i e t r z e w i e -n ie e m o c j o n a l n e m o ż e

s p r a w i ć , ż e c o k o l w i e kp r z e s t a n i e d o n a s d o -c ie r a ć . K t o ju ż w s z y s t k on a j l e p i e j w i e - p r z e s t a j es z u k a ć . . . A ż y c i e w n i e -r e a ln y m ś w i e c i e - a t ob ł ą d . N o i z a w s z e w a r too d r ó żn i a ć t rz y s p r a w y :r ze c z y u d o w o d n io n ei p e w n e , rz e c zy p r a w -

d o p o d o b n e m n i e jlu b b a r d z i e j - n o i t z w .c z y s t e h i p o t e z y . . .

A gdybyśmy przy okazji niecowyrośli z rozemocjonowanego myś-lenia Polaków i nabyli co nieco po-stawy poszukiwaczy prawdy - jakżebyłoby dobrze. Każdy wie, że propa-ganda komunizmu dęła ile sił w trą-by rozemocjowania (i zarazem "od-zwyczajania" od myślenia) - i to comówię, mówię niedlatego, żeby kry-tykować Polaków, tylko, żeby co

nieco na lepsze zmienić.Tu nie mogę odmówić sobie kil-

ku ilustracji historycznych dla ilu-

stracji problemu.

D y g r e s j a h i s t o r y c z n aJeden z najwybitniejszych pol-

skich dziennikarzy i pisarzy XX wie-

ku, Stanisław Cat Mackiewicz (o-statni premier Rządu RPw Londyniew latach 1954-56), opisując swojewspomnienia z ostatnich dni sierpnia1939 roku, przytacza dwie sprawy.W dniu 25 września słyszał on roz-mowę dwóch pan, z których jedna idruga w optymistycznym nastrojuwymieniały uwagi o nadchodzącejwojnie. Obie panie były zgodne, że

Hitler wygląda jak rozhisteryzowanyfryzjer, a nasze wojsko, które wczo-raj wymaszerowało z koszar, to ho,

ho... To dopiero jest wojsko! W trzydni później uczona pani profesor nie

ukrywała radości z podpisania ukła-du Ribbentrop-Mołotow, o którymwłaśnie doniosły media. Na cierpkiepytanie Cat'a Mackiewicza, z czego

właściwie tak się cieszy, odpowie-działa: "Jak to z czego? Hitler się wkońcu skompromitował!"

Oba powyższe przykłady to do-bra ilustracja czegoś, co nazwałbym

emocjonalnym podejściem do poli-tyki. Pół biedy, gdy dotyczy to roze-mocjowanych pan, gorzej gdy doty-ka to sterników polityki czy całychspołeczeństw. W Warszawie jeszcze

w dniu 3 września 1939 roku odby-wała się wielka demonstracja (ponad300 tyś. ludzi) i tłum Polaków wiwa-

tował na cześć Francji i Anglii...Nierozumieli oczywiście, że brytyjskie ifrancuskie gwarancje dla Polski towyłącznie dyplomatyczny blef bezpokrycia i celowe działanie, by Hit-lera skierować na Polskę. Co miało

Anglii i Francji dać czas na dozbro-jenie. Pierwotny plan wojenny Ul

Rzeszy zakładał bowiem nagły atakna Francję w sierpniu 1939 roku.Niemieckie kolumny zmotoryzowa-ne miały po prostu bez wypowiedze-nia wojny wjechać poprzez BelgiędoFrancji i jechać do Paryża. A we

wrześniu Luftwaffe miała się przeba-zować nad kanał La Manche. Pier-

wszą porcję 40 nowoczesnych samo-lotów myśliwskich (40 sztuk Haw-

ker Hurricane) RAF otrzymał dopie-ro w styczniu 1940 roku... Gdyby dopowietrznej bitwy o Anglię doszłorok wcześniej niż doszło... Oczywi-ście, ten najbardziej korzystny wa-riant rozegrania II wojny światowejginące Wojsko Polskie uniemożliwi-ło Hitlerowi definitywnie, co akuratkrwawy wariat z Berlina rozumiał iw miarę upływu czasy narastał jegonienawiść do Polaków. Fakt, żeKampania wrześniowa zmieniła za-sadniczo losy tej wojny, do tej poryw żaden sposób nie jest w dysku-sjach na temat przebiegu n wojnynależycie podejmowany, a Polakom

nie jest oddana należna im zasługa ichwała. Niestety jest to prawda.Gdyby nie polski wrzesień 1939 ro-ku, nie było by D-Day w Normandii,nie byłoby kontroli szlaków wo-dnych świata przez aliantów, Anglia

byłaby zwasalizowanym sojuszni-kiem Hitlera, dostaw z USA do So-wietów też by nie było, itp. itd. Aleczy rząd RP w roku 1939 działał pra-widłowo, czy dał się oszukiwać, wy-korzystywać i nabierać? Słowem,czy działał z właściwą troską o kraj,czy też z emocjonalną głupotą? Od-powiedź zawiera się w słowach wi-cepremiera Eugeniusza Kwiatkow-skiego wypowiedzianych na wiecuw Budgoszczy w dniu 25 sierpnia1939 roku: "Wojny żadnej nie bę-

dzie. Bo przecież gdyby Hitler roz-pętał teraz wojnę, to znowu byłaby to

wojna światowa, a tę Niemcy znowumusiałyby przegrać!" O żałosny ra-cjonalizmie (w wersji, którą nazwał-

bym "naiwną") - a gdzie rola sza-leństwa w historii? I tyle byłoby wtemacie Polaków "uprawiania" po-lityki...

Z a m a c hC o j e s t d z i s i a j p e w n e ?

Wydaje się, że dwie sprawy.Popierwsze: samolot prezydenta

Polski leciał prawidłowym torem ko-rytarza powietrznego prowadzącegodo pasa startowego, tylko że w sto-sunku do tegoż korytarza tor lotu był

"przesunięty" o 25 metrów do tyłu

i o 5 metrów w dół. To zaś wskazuje

na jedyną możliwą przyczynę: sfał-

szowanie danych satelity nawigacyj-nego, na podstawie sygnałów które-

go pilot automatyczny prowadzi sa-molot do lądowania. Bowiem przed

podejściem do lądowania kapitan sa-molotu włącza "pilota automaty-cznego" i te urządzenie już bezbłę-

dnie prowadzi maszynę na lotnisko.Chyba, że sygnały satelity nawiga-cyjnego, którymi "pilot automaty-czny" się kieruje - zostają sfałszo-wane...

Tu muszą państwo wiedzieć, że

urządzenie do fałszowania danychsatelitów nawigacyjnych jest od po-nad 10 lat znane w technice wojsko-wej. To ważne urządzenie, ono spra-

wia, że np. naprowadzana rakieta nietrafi w cel, samolot wroga rozwali sięprzy ładowaniu, itp. Urządzenie ta-kie popularnie nazywa się "ME-CON". Ma ono postać przedmioturozmiarami podobnego do paczkipapierosów. Wychwy tuje ono sygnałsatelity i przetwarza na sygnał o sil-

niejszej mocy, jednocześnie przesu-

wając parametry celu do 30 metrów.Takiej różnicy urządzenia kierujące(w tym pilot automatyczny) nie są w

stanie zidentyfikować. Efektem bę-dzie jednak, że obiekt "naprowadza-ny" danymi satelitarnymi - polecijednak w inne miejsce! I np. nie tra-fi: czołgu, okrętu, budynku... Albosamolot "nie trafi" w lotnisko."MECON" ma zasięg działania do100 km, wystarczy np. powiesić ta-kie urządzenie na gałęzi drzewa wpobliżu lotniska. Technologię budo-wy takich urządzeń posiadają wszyt-skie ważniejsze armie świata. Polskateż, W USA i w UE powołano też

specjalne zespoły badawcze, by o-pracować sposób przeciwdziałaniaMECON'owi. Bowiem w dniu, wktórym taka zabawka trafi do rąk ter-rorystów - samoloty pasażerskieprzestaną latać.

To co powiedziano powyżej jestpewne. Podpułkownik ArkadiuszProtasiuk podchodząc do lądowania

w warunkach pogorszonej wido-czności (mgła dopiero się tworzyła),po prostu włączył pilota automaty-

cznego - jak zresztą było do przewi-dzenia, że tak zrobi. Nadto w sprawie

wypowiedziało się z własnej wolitrzech ekspertów lotnictwa: rosyjski,amerykański i niemiecki. Ci dwaj o-statni to prawdzie międzynarodowesławy tej branży. Wszyscy jednozna-cznie wypowiedzieli się, że samolotleciał w oparciu o sfałszowane dane

satelitarnego systemu naprowadza-nia. Przesunięcie toru lotu i tor ideal-nie pasujący do prawidłowego kory-tarza, tyle że "przesunięty" - nie po-zostawiają innej możliwości.

Tu możemy dodać w formie dy-

gresji, że jeżeli samolot zdecydowa-nie przechylił się na lewe skrzydło,jest możliwą hipoteza, że w samolo-cie "uruchomiło się" dodatkowe u-rządzenie blokujące sterowanie ma-szyną. W Tu-154M można takie za-instalować, istnieje taka technicznamożliwość. O tej sprawie wypowie-dział się najlepszy polski ekspert odkatastrof lotniczych. Ale to hipoteza.

Po drugie: Kadłub samolotu zo-stał rozerwany poprzez eksplozjębomby izowolumetrycznej. To zara-

zem pierwszy przypadek w historii,gdy użyto takiej broni w zamachu.Dotychczas nie zdarzyło się to nigdywcześniej.

Dodajmy, że podpułkownik

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 7/11

11-17 czeiwca 2010 r. KURIER C H I C A G O KURIER 15

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

A. Protasiuk potrafił skutecznie wy-lądować. Zabłocone koła Tu-154Mwidoczne na zdjęciach dowodzą tegojednoznacznie. Prawdopodobniedzielny oficer, gdy zrozumiał, że sa-

molot jest w trakcie dokonywaniazamachu na życie prezydenta - po-stanowił "posadzić" maszynę naziemi jak najszybciej. Teoretyczniemógł nacisnąć przycisk "GO OFF'błyskawicznie zwiększający moc sil-ników (każdy pasażerski odrzuto-wiec ma taki przycisk umożliwiającywzbicie się do góry w razie proble-mów z lądowaniem). Ale wyraźniebał się już cokolwiek dotykać, amiękkie bagniste podłoże i prędkość

lotu równa prędkości lądowania da-wały realną szansę osłabienia siły u-derzenia i uratowania pasażerów. Tu

muszą Państwo Czytelnicy wiedzieć,że Tu-154M ma wyjątkowo mocnykadłub. Składa się on z bardzo sil-nych podłużnie, gęstych poprzecznie

(wszystkie te elementy są wykonaneze stopów wzmocnionego alumi-nium) oraz z blachy zewnętrznej i

wewnętrznej. Sama aluminiowa bla-cha zewnętrzna (dokładniej takżestop wzmocnionego aluminium) magrubość... 5 cm.! Poza tym brak de-cyzji o wzbiciu się w powietrze prze-mawia za jednym - piloci już niemogli sterować samolotem (zabloko-wane lub częściowo zablokowanestery albo sterowanie przejęte z ze-

wnątrz). Nadto, kapitan samolotumając świadomość, że jest dokony-

wany zamach, z prawdopodobień-stwem graniczącym z pewnościąwolał "ładować" nieco przed lot-niskiem - w pierwszym odruchu na

pewno przypuszczając, że zamachudokonują Rosjanie! I takie ładowaniedaję większą szansę uratowania Pre-zydenta! Oddajmy cześć pamięcidzielnego oficera, bryskawicznie ipoprawnie myślącego. Z Prezyden-tem RP rzeczywiście latali najlepsi!

A poza tym, jeżeli samolot"przekręcił się na plecy" i tak ude-

rzył w ziemię - ak wmawia kaskadakłamstw Partii Oszustów i ubeckietelewizomie - to dlaczego koła są za-błocone?

Nie mógł wiedzieć kapitan pre-zydenckiego samolotu, że w mo-mencie wylądowania odpali się zgo-ła nietypowy ładunek wybuchowy,który rozniesie cały kadłub w drobnestrzępy, niewiększe niż20-30 centy-

metrów. Najprawdopodobniej zre-sztą zapalnik był "wstrząsowy",czyli reagujący na silny wstrząs. Awszyscy pasażerowie zginą strasznąśmiercią.

Tu muszą Państwo Czytelnicywiedzieć, co to są bomby izowolu-metryczne. Najogólniej biorąc jest toodpowiednia ciecz podbardzo wyso-kim ciśnieniem. W momencie uru-chomienia bomby (przeważnie jestto oddzielny wybuch) ta ciecz pod

wpływem różnicy ciśnień natych-miast "paruje" - czyli zamienia sięw aerozol szczelnie wypełniający ja-kieś pomieszczenie, a następnie, naj-częściej zasysając i zużywając obec-ny w powietrzu tlen - z potworną si-łą wybucha.

Wybuchowi towarzyszy ogrom-ne ciśnienie i temperatura do 3000

stopni Celsjusza. Rosjanie nazywająte bomby "termobarycznymi" -właśnie od ciśnienia i temperatury.

Bomby izowolumetryczne są znaneod czasów wojny wietnamskiej, z

tym że początkowo miały postać du-żych bomb lotniczych opuszczanychna spadochronach. Przy zetknięciu z

ziemią bomba uwalniała śmiercio-nośny aerozol, który następnie eks-Ipodował nad powierzchnią dosło-wnie kilku kilometrów kwadrato-wych. US Army bardzo lubiła uży-wać tych bomb np. dla "oczyszcze-nia" terenu, na którym miały lądo-wać np. śmigłowce. Boom - i potęż-ny teren oczyszczony z wszelkichmin i innych pułapek.

Bomby izowolumetryczne tonajsilniejsze bomby konwencjonalnei w ogóle najsilniejsze bomby pobombach atomowych. Do lat 80-tychubiegłego wieku były to jednakbomby fizycznie dużych rozmiarów.Ich siła wybuchu zależała bowiemod ilości cieczy, która zamieni się waerozol. Amerykańska najsilniejsza

bomba izowolumetryczna nosiła na-zwę MOAB. Jankesi nazywali ją po-tocznie "Mother of Ali Bombs".Jakby przez przekorę Rosjanie skon-struowali w latach 90-tych bombę je-szcze 4 razy silniejszą - i nazwali jąOWB ("Otiec Wsiech Bomb").Jednak Rosjanie na potrzeby wojny zCzeczenami skonstruowali także po-ciski termobaryczne małych rozmia-rów i mniejszej mocy.

Taki pocisk może być odpalonyze zwykłej ręcznej rakietnicy np. so-wieckiego typu Trzmiel. Ma postaćgranatu, który zawiera w środku oko-ło l litra odpowiedniego płynu. Gdytaki pocisk rozerwie się np w środkujakiegoś pomieszczenia w budynku -

płyn zamieniony w gaz natychmiastprzeniknie wszędzie gdzie da radę(tak duża jest różnica ciśnień).Szczeliny pod drzwiami - tonapraw-dę droga aż nadto szeroka. A po cza-sie dosłownie "sekundowym" wbudynku eksploduje całe piętro. Al-bo i w mniejszym trzy pietra... Taksowieccy żołnierze (o przepraszam -teraz rosyjscy) "oczyszczali" wCzeczenii podejrzane budynki z ter-rorystów.

W Polsce bomby termobarycznesą produkowane od 1988 roku, gdyżPolska jest jednym z nielicznych kra-jów, który również posiada technolo-gię ich budowy. Znana jest polskabomba o kryptoninie 'Tejsy" - ofi-cialnie zademonstrowana po raz

pierwszy publicznienaTargach prze-mysłu obronnego w Polsce w roku1988.

Bomba izowolumetryczna (ter-mobaryczna - jak kto woli) umie-szczona w samolocie może mieć ksz-tałt małej gaśnicy, umieszczonej np.

w pobliżu kabiny pilotów. Technikanie zna innego wytłumaczenia przy-czyny, dla której z potężnego kadłu-ba samolotu dosłownie nic nie zosta-ło. Tu muszą Państwo wiedzieć, że"izowolumetryczna" oznacza, żewybucha cała powierzchnia (dokła-dniej całą objętość). Wybuch pun-ktowy konwencjonalnego ładunkuzostawia zawsze duże zniszczeniablisko ładunku, a im dalej - tymmniejsze. I zachowane tym większe

fragmenty kadłuba, im dalej było odmiejsca wybuchu.

Tylko bomba izowolumetrycznarozniesie dosłownie cały kadłub wdrobny mak!

D o w o d yTo o czym mówimy powyżej - to

nie są żadne hipotezy. To są rzeczypewne. Istnieje aż kilka niepodwa-żalnych dowodów, że tak było.

Tu musimy stwierdzić, że wy-buch bomby izowolumetrycznej po-zostawi charakterystyczne śladytworzących ją substancji na szcząt-kach wewnętrznej blachy tworzącejkadłub samolotu. Są one do wykry-cia poprzez najdokładniejszą metodęrozpoznawania śladowych ilościsubstancji - analizę spektrofotome-

tryczną. Składnikiem wielu takichbomb jest np. sproszkowane alumi-nium. Nadto z niczym nieporówny-walne są ślady pozostawione nazwłokach ofiar. Z powodu bardzowysokiej temperatury ubrania i od-słonięta skóra będą po prostu zwęg-lone. W dodatku w płucach powsta-nie charakterystyczny obraz. Mó-

wiąc najkrócej -płuca zamienią się wdwie powietrzne jamy. Taki obraz,zwany przez radiologów wojsko-wych "powietrznym motylem"(płuca posiada człowiek dwa) po-wstaje tylko i wyłącznie wskutekwybuchu bomby izowolumetry-cznej. Wystarczy zrobić zdjęcie ren-tgenowskie choć jednych zwłok z ja-ko tako zachowaną klatką piersiową.Stąd tak ważna dla materiału dowo-dowego jest sekcja zwłok. Tu mówi-my o dowodach eksperckich.

A le t o n i e w s z y s t k oWybuch takiej bomby i tylko ta-

kiej, doszczętnie rozkawałkuje kad-łub - i to na bardzo drobne kawałki.Siła wybuchu odrzuci też skrzydła i

ogon samolotu - i te fragmenty"przekoziołkują" do góry nogami.Zostaną też odrzucone na odległośćkilkudziesięciu metrów od kadłuba.To samo stanie się z kabiną pilotów,chyba że bomba była umieszczonablisko kabiny - wtedy z kabiny nicnie zostanie. W dodatku siła wybu-chu rozniesie szczątki na powie-rzchni o niespotykanej w katastro-fach lotniczych szerokości i na ob-szarze o powierzchni zbliżonej dokwadrata. l dokładnie tak jest. No ioczywiście - w samolocie prakty-cznie nikt nie ma szansy przeżyć.Obiektywnie nikłą szansę mają jedy-nie osoby w części kadłuba najbliżejogona, i to tylko w takim samolociejak prezydencki Tu-154M. Salon

prezydenta znajdował się bowiemtuż przy ogonie i wchodziło się doniego przez odrębny salon mini-strów. To są jakieś przeszkody dlarozprzestrzeniania się gazu, ale jestto obiektywnie szansa bardzo nikła.

Nie ma też dużej szansy na pożarbenzyny w zbiornikach w skrzydłachsamolotu, bo ciśnienie wybuchu"wypchnie" benzynę na zewnątrz,a samą główną kulę ognia ciśnienie

wybuchu zaraz zgniecie. Ot, gdzieśtam w trawie jakieś małe poletkaskropione rozbryzganą benzyną mo-gą się tlić...

Wybuch będzie też doskonałewidoczny na zdjęciach wykonanychprzez satelitę amerykańskiego moni-

torującego ten region zgodniez poro-zumieniami podpisanymi przez USAz Sowietami, a potem Rosją, o sateli-tarnej kontroli porozumień o ograni-czeniu zbrojeń... Nie obserwowałem

tej wizyty, afe miałem sygnały, żeRadkowi Sikorskiemu Amerykaniezaproponowali te zdjęcia, pytając

czemu Polska nie poprosiła o pomocNATO w sprawie śledztwa odnośnie

przyczyn "katastrofy". Ten ostatnizaperzył się, że Polska żadnych zdjęćnie chce (tak mi powiadano) - bo byłto błąd pilota. (Oczywiście wszelkiemedia, w tym polonijne, gdzie ubolei razwiedka mają wpływy, teraz pub-likują artykuły, jak to zmęczeni pilo-ci się mylą, i to na całym świecie.I jacy są przepracowani... Sam wi-

działem taki tekst w chicagowskim"Monitorze").

And last but not least. Tylkobomba izowolumetryczna wybuchaw takim specyficznym "dwutak-cie". Są to akustycznie dwa oddziel-ne wybuchy - bo gwałtownie rozprę-

żający się gaz powoduje pierwsze"boom", po którym zaraz następujewłaściwy, następny wybuch. I to do-kładnie słyszał świadek SławomirWiśniewski, montażysta TYP, któryakurat jechał samochodem na lotnis-

ko nagrywać ładowanie Prezydenta itowarzyszącej mu "ekipy". Dwawybuchy, niezbyt głośne, po czymniewielką, zaraz stłumioną kulę og-nia... I dokładnie to do kamery "na

gorąco" powiedział...

W n i o s k iOni zginęli straszną śmiercią.

I tylko ten kto wiedział, że na pokła-dzie jest bomba i jaka mógł zamie-ścić wpis na stronach internetowych

Gazety Wyborczej o godzinie8:38:00, że prezydencki samolotmiał "wypadek" i że nikt nie prze-żył. Przypomnijmy, że dokładna go-dzina "katastrofy" to 8:39:54 sęk.(Wszystko w przeliczeniu na czaspolski, czyli środkowoeuropejski.)A taką bombę można było zamonto-wać w tym samolocie tylko w War-szawie... I ktoś, kto wiedział, co wy-buchnie i z jakim skutkiem, mógł ro-bić taki wpis, gdy ten samolot je-szcze prawie 2 minuty leciał... A do-wód, na godzinę "katastrofy" jestrównież niezbity, nasz Tu-154Mściął skrzydłem linię energetyczną idokładnie o godz. 8:39:50 sęk. naosiedlu mieszkaniowym przyległymdo lotniska zgasło światło...

Cóż, Michnika zgubiła tu pycha -chciał być koniecznie pierwszy, któ-ry "puści newsa" w świat!

Bombę musiano umieścić wWarszawie... Ale co z tego wynika -z tym że chłodno i bez emocji, ale zpoprawną logiką - w następnym od-cinku p.t. "Komu bije dzwon?" Awynika wiele i ważnego...

Jarosław K ac z y ń s ki przed trumną brata.

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 8/11

24 KURIER KURIER C H I C A G O 6-12 sierpnia 2010 r.

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U • T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

FilinlKonopiński

G e n e P o t e a tCzy wiedzą Państwo Czytelni-

cy, kto to jest Gene Poteat? Gene,

zwany Dżinem lub Ziemniakiem -to był i jest nie byle kto. I nadal peł-

ni nie byle jaką funkcję - est preze-

sem Zrzeszenia Byłych Oficerów

Wywiadu. Oczywiście, amerykań-

skiego wywiadu - wywiadu USA.

Nadto jest Dyrektorem Grupy Ba-dań Strategicznych Zrzeszenia Woj-

ny Elektronicznej. A to ważna orga-

nizacja... A kim był? Naprawdę nie

byle kim. By ł wieloletnim wysokim

oficerem CIA. Doszedł do funkcji

zastępcy dyrektora CIA do spraw

nowych technologii. By ł Dyrekto-

rem wykonawczym Rady ds. Bada-

nia i Rozwoju Wywiadu, zarządzał

globalną siecią tzw. czytników roz-

poznawczych CIA. Z jego nazwis-

kiem wiąże się też prace konstruk-

cyjne i wprowadzenie do służby ul-

tranowowczesnych bezzalogowychsamolotów szpiegowskich typu U -2

i SR- 7 1 . I takd ate j . . .

Jednym słowem - Gene Poteat

to prawdziwa "szycha" wywiaduU SA - i w dodatku top-klasy ekspert

techniczny. I ak to bywa w tym za-

wodzie, oficjalnie na emeryturze. A

faktycznie nadal należy do osóbzdolnych wywierać znaczący

wpływ na wiele spraw.

G ene Poteat należy też do naj-

wyższej klasy ekspertów świato-

wych, którzy oficjalnie wypowie-dzieli się na temat" katastrofy" Tu-

154M Prezydenta Polski Lecha Ka-

czyńskiego.To zacne i wybitne gro-no. Z tegoż grona ekspertów wspo-mnijmy choćby profesora Marka

Strasenburg-Kleciaka, profesora U-niwersytetu Bundeswehry w Mona-

chium, czy doktora Hansa Kogel' a.

Ci ostatni, obaj niemieccy superek-sperci od nawigacji saltelitamej -je-dnoznacznie stwierdzili, że samolot

Lecha Kaczyńskiego podchodził dolądowania sterowany przez pilota

automatycznego, który jednakże

działał w oparciu o sfałszowane da -

ne z satelity nawigacyjnego, sfał-

szowane przy pomocy urządzenia

zwanego MEACON (Mekon - wpolskim skrócie). Jak stwierdzili ci

eksperci -nauka nie zna innego wy-

tłumaczenia, dlaczego samolot lecitorem prawidłowego tunelu powie-

trznego dochodzenia do pasa strato-wego - tylko 30 metrów niżej niż

powinien...Oczywiście - każdy człowiek

zapoznany z faktami i poprawnie

myślący, może zadawać zadziwiają-

co w i e le jak najbardziej popra-

wnych pytań związanych z "kata-

strofą" w dniu 10 kwietnia 2010 ro-

ku. Na przykład - co to za dwa wy-

buchy słyszeli świadkowie na płycie

lotniska? Czy przejeżdżający wpobliżu montażysta TYP? A może

to silniki wybuchły? Ale w takim

wypadku - dlaczego obudowa je-dnego z silników widocznych na

zdjęciach z miejsca katastrofy jestcała? Akurat tajedna jest doskonale

widoczna, a i druga niewiele uszko-dzona? To co w takim razie wybu-

chło - bo po eksplozji silnika odrzu-

towego pozostają po nim strzępy?

Albo -dlaczego wszystko leży "dogóry nogami" ? Czy - dlaczego niema an i jednego, choćby średnich

rozmiarów, szczątka kadłuba samo-

lotu - cały kadłub jest " rozwalo-

ny" w przysłowiowy drobny mak?

Albo - dlaczego wypowiedzi top-klasy światowych ekspertów igno-

ruje i udaje, że ich nie ma - tzw.

"polska" prokuratura? Która na-wet nie chce rozpatrywać hipotezy,

że miał miejsce zamach z użyciem

urządzenia typu Mekon? Itp, itd... I

wcale nie są to wymądrzałki dyle-

tantów, tylko jak najbardziej popra-

wne i zasadne pytania... Nawet uda-

ny zamach na głowę państwa w po-staci wypadku lotniczego przy po-

mocy Mekonu już miał miejsce. O-

ficjalnie przyznalito byli oficerowie

spec-służb RPA, że właśnie w taki

sposób "załatwili" w 1983 roku

komunistycznego prezydenta Mo-

zambiku, gdy jego samolot podcho-

dził do lądowania w Pretorii. A po-tem, oficjalnie, rząd RPA"zwalał

winę" na błąd pilota... I tylko wła-

dze ZSRR wówczas dosłownie

"szalały" , że miał miejsce zamach,sprowokowanie katastrofy przy po-

mocy sfałszowanych danych z sate-

lity nawigacyjnego przy pomocy u-

rządzenia zwanego Mekonem... Jużsama ta analogia z historii wskazu-

je, że taką ewentualność "polska"prokuratura powinna rozpatrywać -

ale właśnie odnośnie takiej hipotezy

jest ona jak małpka, która zakrywa

sobie oczka i zatyka uszy - i woła:

nie widzę, nie słyszę, nie ma mnie!

W y p o w i e d ź d la" C h a r le s t on M e r c u r y "

Ale Gene Poteat zrobił coś wy-

jątkowego. Na temat "katastrofy"

w dniu 10 kwietnia napisał oficjalny

artykuł, opublikowany przez

"Charleston Mercury" w dniu 16czerwca br. Ni e tylko wyraził w nim

Gene Patent

swoją opinie, ale także poddał miaż-

dżącej krytyce obecną politykę

U SA wobec Polski. Tentekst ma takduże znaczenie, że warto po prostu

przytoczyć go w obszernych frag-mentach. A oto one:

"C- )"O tym, co się stało, wie każdy

zdrowo myślący człowiek."Mając w pamięci masakrę w

Lesie Katyńskim, zachowanie in-nych państw odpowiedzialnych zapodobne ludobójstwa, historię KG B

pełną zabójstw, eksterminacji, mor-

derstw i zamachów na jej przeciw-

ników, krytyków i ludzi niewygo-dnych Kremlowi, nie możemy się

dziwić, że Polacy - i nie tylko oni -

dostrzegają w katastrofie robotę Ro-

sjan. Pamiętamy ludobójstwo w la-

tach 30., gdy Sowieci zagłodziliprawie 20 min Ukraińców, oraz wy-mordowanie milionów obywateli

ZSRR przez sowiecka władzę. Coznaczy kolejna setka w katastrofie,

która umożliwiła pozbycie się tych

nieznośnych Polaków, mających

czelność domagać się w Smoleńsku

prawdy o masakrze z czasów IIwoj-

ny światowej? To była także zapłata

za wstąpienie Polski do NATO.

Wielu z nas, ludzi wywiadu, dobrze

pamięta sowiecką praktykę manipu-

lowania sygnałami nawigacyjnymi,

aby zwabić na terytorium ZSRR i

zestrzelić tam - za "pogwałcenieświętej sowieckiej przestrzeni po-wietrznej" - amerykańskie samolo-

ty wojskowe. Sowietom nie zadrża-

ła ręka, gdy zniszczyli w ten sposóbkoreańskiego Boeinga 747, mimo iż

wiedzieli, że na pokładzie znajduje

się kilkuset pasażerów. (...)

"W"katastrofie" polskiegosamolotu zginęła elita polityków i

urzędników, którzy dążyli do uja-

wnienia ak t dawnej służby bezpie-

czeństwa oraz dokumentów doty-

czących byłych i obecnych współ-

pracowników polskich i sowiec-kich/rosyj skich specsłużb. Teraz,

gd y elity tej zabrakło, w najwyż-

szych władzach RP nie ma nikogo,

kto mógłby kontynuować ten wysi-

łek. Tego właśnie chciał Putin. Pre-

mier Tusk jest słabym, łatwym domanipulacji człowiekiem, który nie-

nawidził zabitego prezydenta. Ro -

sjanie mają teraz na miejscu swoją

marionetkę, której nie będzie już

11.04.2010 Bronisław Komorowski,Bogda wfcz i DonaW Tusk s k ł a d a j ą pod Sejmem.

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 9/11

6-12 sierpnia 2010 r.KURIER C H I C A G O KURIER 25

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

przeszkadzał silny antykomunisty-czny prezydent. Doskonałe zorien-to w a n y politycznie Kreml do-

strzegł, że USA postanowiły się

przed ni m płaszczyć (tzw. reset, wy -

cofanie się z obiecanej Czechom i

Polakom budowy tarczy antyrakie-towej, nasze przyzwolenie na dzia-łania Rosji w Gruzji i na Ukrainie,nasze błagania, by nie pomagali Ira-nowi, itd.) - i odebrał to jako zgodę

na to, co zrobili Rosjanie przy "ka-

tastrofie" polskiego samolotu. Do-szli do wniosku, że nie powiemy an isłowa - i faktycznie ni e powiedzie-liśmy. (...)

"Toznaczy, że nasze oburzeniei zaniepokojenie w związku z pol-

skim "wypadkiem" będzie musia-ło by ć równie puste i bezzębne jakrosyjskie "śledztwo" mające wy-

jaśnić przyczyny katastrofy. Polacypostrzegają to jako drugą Jałtę, jako

kolejny przypadek sprzedaży PolskiRosjanom; obamiści mogą myśleć,

że to wszystko ucichnie - ale Polskai inne kraje Europy Środkowej wie-dzą lepiej. Dla nich to niewyobra-żalna zdrada."

Z powyższego tekstu pominą-łem pewne fragmenty - jak np. cyto-

wane przez Gene' go Poteat' a wy-

pwiedzi eksperta mającego dostępdo rosyjskiego "śledztwa" . Nato-miast jest faktem, że Gene zawszepisze słowa"wypadek" i rosyjskie" śledztwo" - właśnie tak - w cu-

dzysłowie!

Tyle wypowiedzi top-klasy fa-chowca wywiadu USA. Dobitna -

nieprawdaż?

K t o w i e d z i a ł• i w c o k to g r a ?

Oczywiście - i persona klasyGene Poteat' a wie, że nie może po-

wiedzieć wszystkiego. Na przykład- o znacznie bardziej "globalisty-

cznym" zakresie odpowiedzialno-

ści. We wspomnianym zestrzeleniukoreańskiego Boeinga zginał ame-rykański kongresmen, akurat nieu-stępliwy szef komisji śledczej bada-jącej nadmierne wydatki konsor-cjum banków FED na tzw. kosztywłasne. A kto mógł bardzo ni e lubićLecha Kaczyńskiego, i w jakiej

sprawienigdy

n ie zmienił O nswoich poglądów, o tym "KurierCodzienny" pisał uprzednio... Ró-wnież Rosjanie mogli być nie tyległównymi "zleceniodawcami" za-

machu, lecz jedynie "wspólnika-mi" w zbrodni - to też możliwa hi-poteza...

Co się tyczy Rosji i Putina - to

przebieg "śledztwa" (piszmy to

słowo w nawiasach - tak jak imćpan Poteat) jest niesłychanie dzi-w n y . Poprawna analiza nie zna tuinnego określenia, jak "gra na

czas" . Jest zupełnie tak, jakby Pu-tin nie był do końca pewien, cz yrozwój wypadków przyniesie prze-wagę "Tuskowi i Komorowskie-

mu" (chociaż ci ostatni to też tylkochłopcy na posyłki byłej "pol-skiej" komunistycznej razwiedki,

czyl i osławionej Informacji Woj-skowej PRL-u) - czy też może jed-

11.04.2010.go*.15-35 Jarosław Kaczyński żegna swojego brata.

na k Jarosławowi Kaczyńskiemu?

Nawet w tej chwiłi Rosjanie mogąpo prostu ogłosić, że znaleźli dowo-

dy na fakt, że "wypadek" (znowuwłaściwym jest pisać w cudzysło-wie, jak elementamie słusznie robito cytowany amerykański ekspert) -

by ł w rzeczywistości zamachem... I

pogrążając "liderów PO" (czytaj:mety z IW), zrobić "buzi-buzi" z

PiS-em... Twarze Tuska i Komo-rowskiego jakby w ostatnich dniachbardzo poszarzały...

Zdaje się, że wiedza o prawdzi-wy m filmie z amerykańskiego sate-

lity szpiegowskiego, n a którymwprost widać, jak potężny w y b u c hwprost rozrywa kadłub polskiegoTu-!54M na strzępy (jest to seria

zdjęć, a nie pojedyncza klatka), jak i0 tym, że film ten jest już w Warsza-wie - zatacza coraz szersze kręgi.

Być może dlatego Tusk, jakby czu-jąc niebezpieczeństwo, zaczynatwardszy kurs wobec Rosjan...Takczęsto bywa wśród wspólnikówzbrodni - gdy już wiadomo, że do-

konano zbrodni, jeden szykuje się

do zwalenia winy na drugiego. I vi-ce-versa.

Al e jedno ni e ulega wątpl iwo-ści. Bombę izowolumetryczną jak i

urządzenie blokujące stery samolotu1 po otwarciu klap podwozia unie-możliwiające mu wzbicie się do gó-

ry - można było zainstalować tylkow Warszawie!

W tym aspekcie wydaje się, żenasz (tfu!) prezydent-elekt jest zna-cznie ważniejszą postacią ni ż myśli-my. W każdym razie, musi się oncieszyć bardzo dużym zaufaniem e-

lit dawnej Informacji Wojskowej, lbyć dopuszczonym do bardzo "eli-tarnych" tajemnic. Ponieważ inter-net odegrał ogromną rolę w zdemas-k o w a n iu tego zamachu, przypo-mnijmy znamienny fakt. W roku2009 wiosną Bronisław Komorow-ski udzielał wywiadu dziennikarzo-

wi RFM. Nagranego i sfilmowane-go w studio tej rozgłośni. Wywiadimć pana Marszałka Sejmu doty-czył, najogólniej, jego komentarzyna temat współpracy rządu Tuska zprezydentem Lechem Kaczyńskim.Konkretnie rozmawiano o zabloko-

wanej przez Tuska nominacji A n n yFotygi na ambasadora przy ONZ o-raz o odmowie powołania przez Le-

cha Kaczyńskiego szeregu ambasa-

dorów nominowanych przez Radu-sia Sikorskiego (nie mylić z genera-łem Sikorskim - myląca zbieżnośćnazwisk!). Na koniec, gdy dzienni-karz pytał o dalsze perspektywy ta-

kiej "współpracy" z prezydentem,marszałka Kornorowskiego zebrałona szczerość, bo rzekł dosłownietak:

"No nie, nie pretenduję do roliwieszcza, czy roli proroka, ale wie

pan... Przyjdą wybory prezyden-ckie, albo prezydent będzie gdzieś

leciał - i to się wszystko zmieni..."

I wyraźnie nie mówił o miano-

waniu jakiegoś pojedynczego amba-sadora, tylko o tym, że "wszystkosię zmieni" . Albo po wyborach ju ż

nie będzie Lecha Kaczyńskiego ja-ko prezydenta, albo i ta "całościo-

wa zmiana" nastąpi po jakimś locieprezydenckim samolotem! Aby od-słuchać czy obejrzeć ten wywiad,

wystarczy wprowadzić na przeglą-darce internetowej hasło: "CzyżbyKomorowski coświedział" .

P i e r w s z e k u s z e n ie w ę ż aW rajskim ogrodzie, w pier-

w s zym kuszeniu w dziejach świata,wą ż starodawny namawiał prarodzi-có w rodzaju ludzkiego, by sięgnęliręką po owoce z drzewa samostano-

wienia o dobru i złu." Będziecie ja-

ko bogowie" - obiecywał szatan.Wkolejności wyliczając: Ewa, potemAdam, dali się nabrać. I poznali, żesą "nadzy" , czyli nędzni i nic nie

warci. Dzisiaj zbrodniarze często u-ważają, że są wszechmocni.Że po-

siedli władzę nad mediami i umys-

łami. I że mogą sobie robić, co chcą.A to bardzo duży błąd - bo Wszech-mogący jest tylko Pa n Bóg. A jakbywa z obiecankami złotych gór wwykonaniu nijakiego Lucyfera, A-dam i Ewa dobitnie się przekonali.

Dzisiaj hańbą nieporównywalnąz niczym okrywają się organizacjePolonii opanowane przez mętów zkomunistycznej razwiedki i ubecji.Petycję o powołanie komisji Kon-gresu USA ds "wypadku" w dniu10 kwietnia 2010 roku składa kon-gresman King z Nowego Yorku, pe-tycję wspiera 50 tysięcy podpisów -

też z Nowego Yorku. W Chicagoan i śladu akcji w tym temacie - za tomamy wystawę starych samocho-

dów. Czyli to, czym się obecnieprzywódca Polonii zajmuje... Do-kładnie ta sama osoba, która wystą-piła do władz USA z oficjalną ini-cjatywą zawarcia "nowej umowy

REUTERS/KACPER PEMPEL

emerytalnej" ... Cóż, zdaje się KPAi PN Ą , wobec zbrodni zabójstwa

Prezydenta Polski i ultralojalnegosojusznika USA, dokładnie tak jak"polska" prokuratura, udaje mał-pkę, która zakrywa sobie oczy i za-tyka uszy - krzycząc "Nie widzę,nie słyszę, nie ma mnie" .

W tej sytuacji pozwolę sobie natrzy cytaty biblijne:

Pierwszy z Księgi Mądrości:"Wszystko, co szeptane w ukryciu,będzie ogłaszane z murów miasta."

Drugi - z księgi proroka Daniela:"Mene, tekel, fares - pisała niewi-dzialna ręka na ścianie sali balowejpałacu babilońskiego króla." (Do-

jdźcie sami, płatni zdrajcy i zbrodni-czo obojętni, co słowa te znaczą.) I

trzeci, z wypowiedzi Pana Jezusa natemat Sądu Ostatecznego:" Idźcie

precz w ogień wieczny, zgotowanydiabłu i jego aniołom. Zaprawdę po-

wiadam wa m - nie znam was, któ-rzy dopuszczaliście się nieprawości.Bo nie każdy, kto mi mówi "Panie,Panie" - wejdzie do Królestwa Nie-bieskiego. Lecz tylko ten, kto czyniwolę Ojca mego, Który Jest w Nie-bie."

I ostatni cytat, z katechizmu.Grzechy wołające o pomstę do Nie-ba: 1. Umyślne zabójstwo... 2. O-

kradanie ubogich, wdów i sierot... 3.

Zatrzymywanie zapłaty pracowni-kom... 4. Grzechy nieczyste prze-ciwko naturze... 5. Używanie lub

rozpowszechnianie narkotyków. (T aostatnia pozycja dodana do listyprzez Benedykta XVI.) Na miejscupierwszym jest jednak: UMYŚLNEZABÓJSTWO.

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 10/11

14 KURIER KURIER C H I C A G O 20-26sierpnia 2010r.

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

F i l i p Ł K o n o u i ń s k i

nZ D J Ę C I A M I

A b y ł o to tak:

W d n iu 5 m a j a 2 0 1 0 r a k u n i e b y l e k t o , b o m i n is t e r J a c e k C i c h o c k i , o g ł o s i ł i ż s t r o n a p o ls k a o t r z y -

m a ł a o d a m e r y k a ń s kie j A g e n c j i B e z p i e c z e ń s t w a N a r o d o w e g o ( N a t i o n a l S e c u r i t y A g e n c y ) l i c z n e

z d j ę c i a s a t e l i t a r n e i d n i a 1 0 k w i e t n i a o b r a z u j ą c e o s t a t n ie m in u t y l o t u T U - 1 5 4 M P r e z y d e n t a P o l s k i

L e c h a K a c z y ń s k i e g o . M i n i s t e r C i c h o c k i p r z y o k a z j i w y r a z i ł p o d z i ę k o w a n i e r z ą d o w i S t a n ó w Z j e-

d n o c z o n y c h z a u d o s t ę p n ie n ie t y c h m a t e r i a ł ó w .

Również we środę 5 maja 2010roku reporter RMF FM Krzysztof Za-sada "dorwał" rzecznika prasowegoNaczelnego Prokuratora WojskowegoZbigniewa Rzepę - i ten potwierdził.

że (dosłowny cytat): "ProkuraturaWojskowa ma Już satelitarne zdję-

cia z dnia katastr oły prezydenckie-go tupolewa pod Smoleńskiem (wy-

tłuszczenie moje - F .Z.K.)."Idalej:"Śledczy otrzymali zdjęcia kilkana -ście dni temu od Narodowej Agencji

Bezpieczeństwa,która zawiadujem.in. systemem satelitów obserwacyj-nych Stanów Zjednoczonych, Wnio-sek o ich udostępnienie złożył resortobrony." (Tu uwaga moja: ZbigniewRzepa wypowiedział się w taki spo-sób, że należy przypuszczać,że to a-merykański resort obrony nakazałprzekazanie tych zdjęć Polakom.Wkażdym razie o tym, że to polski resortobrony wystąpił o zdjęcia - tego Z.Rzepa jednoznacznie nie powiedział.)

A swoją rozmowę z rzecznikiem pra-sowym Naczelnej Prokuratury W oj-skowej w Warszawie Krzysztof Zasa-da podsumował następująco: "Nasiśledczy nie udzielają żadnych, nawetogólnych odpowiedzi na pytania, cozarejestrowały kamery amerykań-

skich satelitów. Wojskowi prokurato-rzy, którzy prowadzą śledztwo, ogra-niczają się do stwierdzenia, że to"bard/o ważne materiałydowodo -we"." Słowa "bardzo ważne matę -

riały dowodowe" redaktor Zasadapodał w cudzysłowie, jako cytat za-słyszanej wypowiedzi. Swojej kore-

spondencji reporter RMF FM dał ry-

tuł: Zdjęcia satelitarne znad Smo-leńska trafiły już do polskich śled-czych.

Jeszcze ciekawsza była wiado-mość podana przez "Fakt" w dniu 13kwietnia 2010 roku! Można ją do dziśdnia odczytać na portalu intemeto-wym Fakt.pl. A oto ona (najciekaw-

sze wytłuściłem - F .Z.K.): "Przeby -wający na Międzynarodowej StacjiKosmicznej 1SS astronauci jako jedniz pierwszych zobaczyli dokładne

zdjęcia z miejsca katastrofy polskiegosamolotu. To właśnie oni oglądali

zdjęcia zrobione przez kosmicznegosatelitę. Po zrobieniu zdjęć i po tymjak poinformowano kto zginął, a-

stronauci przesłali nam (czyli doPolski - uwaga moja F .Z.K.) kondo-lencje z kosmosu."Nomen omen - tainformacja 7 rozbrajającą szczerością

przyznaje, że zdjęcia były już wyko-

nane -zanim jeszcze astronauci do-

wiedzieli się kto zginął!!! A przecież

tę ostatnią informację światowe agen-cje informacyjne podały niemal na-tychmiast po zamach u (pardon: "ka -tastrofie")!!! T ytuł jaki reporterzy"Faktu" nadali swojej publikacji jestrównież znamienny - i rozbrajająco

szczery: "Satelita zarejestrował kata -strofę"...

K i l k a s ł ó w k o m e n t a r z aDlaczego podane powyżej infor-

macje są wiarygodne? Decyduje otym kilka spraw. Od strony psycholo-gicznej - wspomniana "rozbrajająca

szczerość". Dziennikarze podają fak-ty i wysnuwają elementarnie zasadnewnioski. Od strony formalnej - zaska-kująca poprawność. Minister JacekCichocki j est podsekretarzem stanu

(ministrem) w Kancelarii PremieraRP odpowiedzialnym za służby spe-cjalne. Amerykanie przekazując mate-riały (konkretnie zdjęcia satelitarne)polskiemu rządowi - mieliby kontaktw pierwszej l inii właśnie z ministrem

Cichockim. Ten ostatni - cecha cha-

rakterystyczna: używa czarny szmponkoloryzujący do włosów - sprawia

wrażenie człowieka,który nie za bar-

dzo wie, na akim świecie żyje. Z racjitakże na młody wiek - est raczej typo-

wym figurantem na ważnym stołku.Zagadnięty przez sprytnego dzienni-karza mógł najzwyczajniej ujawnićważną informację, może nie do końcarozumiejąc, że T uskowi wcale nie wsmak taka akcja.

Nadto zwraca uwagę, że dzienni-

ka r/e - ak to dziennikarze - odrazu"polecieli" potwierdzać informacjęw Naczelnej Prokuraturze Wojskowej.

A "wojskowi prokuraci" najzwy -czajniej w ś wiecie ją potwierdzili!!!Natomiast na próby "ciągnięcia za ję-zyk" na temat: co te zdjęcia zawiera -ją - wyraźnie zareagowali strachem i

ograniczyli się do ednego zdaniem

komentarza, że: "T o bardzo ważne

materiały dowodowe"! T a reakcjawojskowych śledczych też bardzomocno pr/emawia /a prawd/iwościąinformacji, że zdjęcia satelitarne z o-statnich chwil lotu prezydenckiegoTu-154M nie tylko istnieją - ale za-wierają naprawdę nie byle co...

Wreszcie, do strony czysto pra-

wnej - oficjalne wypowiedzi dwóchniezależnych świadków mają w pra-wie karnym wartość dowodu w spra-wie. A cóż dopiero oficjalne wypo-wiedzi przedstawicieli dwóch różnychrodzajów władz, zawodowo zobowią-zanych do przekazywania społeczeń-stwu prawdziwych informacji. Zau-

ważmy też, że wypowiedzi z dnia 5maja 2010 roku - owej pamiętnej śro-dy - nigdy nie zostały w jakikolwiek

sposób zdementowane. Minister Ci-chocki nigdy nie zaprzeczył, że mó-wił, co mówiłi nigdy nie stwierdził,że dziennikarz napisał akieś swojefantazje - a nie to, co usłys/ał. Podob-nie i wspomniany rzecznik prasowyNaczelnej Prokuratury W ojskowejWP,w stopniu bodajże pułkownika,Zbigniew Rzepa.

S i e r p n i o w a

s e n s a c j a - r e w e l a c j aW y n - g a z e t y

I oto 12sierpnia 2010 roku na-

czelny or gan michnikowszczyznyprzynosi nie lada sensacje! PoJskaprokuratura wojskowa nie ma zdjęć

miejsca "katastrofy" z dnia 10 kwie-tnia, a jedynie / 5 i z 12 kwietnia. Bonad lotniskiem w dniu l O kwietnia nie

było satelity wojskowego. A właści-

wie by ł - ale jak tłumaczy "profesorStanisław Białous z W ydziału Geo-dezji i Kartografii Politechniki W ar-

s/awskiej" - satelity tego typu są takzaprogramowane, że jak "zobaczą"mgłę lub gęste chmury - to nie robiązdjęć! "Boi tak nic nie widać!" -jakwyjaśnia jaśnie pan profesor .Potem

dość pokrętnie ten sam pułkownikZbigniew Rzepa informuje, że - o-wszem - zdjęcia z dnia 10 kwietnia zostatnich chwil lotu tunolewa są - ale

są one z satelity meteorologicznego i

są "znacznie mniej dokładne", zewzględu na mgłę.

Zaś pytany wprost o informację zdnia 5 m a ja 2010 roku - imćpan R?e-pa stwierdza, że: "Naczelna Prokura-tura W ojskowa ma bardzo wielezdjęć, wiec /apewne i te, o którychm ó w i ł minster Cichocki."

W kategoriach logiki mamy tutaj

tzw. podwójne zaprzeczenia. Nie ma,no ale są,nie wiem,ale zapewne teżsą...Nieźle,nawet jak na tzw .mRP(czyli Ubekistan - a właściwie Raz-wiedkis tan ) .

A już zupełne wzruszenie ogarnę-ło mnie, gdy profesor od geodezji wy-powiada się na temat wojskowych sy-stemów satelitarnych. Głęboka eks-percka wiedza pana profesora, równa

w swojej klasie tylko moralnym nou-

Mfejsce katastrof*FotiMikhailMet/clAP

8/7/2019 Kurier Chicago Smolensk 2010

http://slidepdf.com/reader/full/kurier-chicago-smolensk-2010 11/11

20-26 sierpnia2010 r. KURIER C H I C A G O KURIER 15

T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U - T R A G E D I A W S M O L E Ń S K U

Wr a k samolotu Tu-154, który rozbił się na wojskowym lotnsku w Smoleńsku

czeniom Episko-kapusiów w rodzaju

Życinskiego czy Skworca, czy kultu-

rze osobistej Palikota lub Niesioła -

zasadza się zapewne na przekonaniu,

że satelity wojskowe zawierają obiek-

tywy fotograficzne z aparatów Smie-na-8 - no i oczywista oczywistość: wmgle i poprzez chmury zdjęcia prze-cież nie zrobią!!!

Co zastronautami / międzynaro-

dowej stacji satelitarnejISS - tego Mi-chnik nie wyjaśnił. Ale przecież to o-

czywiste! NachJeli się samogony imieli zwidy. I nawei te zwidy sfoto-grafowali - patrz pan jaka delirka!!!No i wiadomo, że jak mieli delirę,toim żadna mgła nie przeszkadzała ro-bić zdjęć satelitarnych - bo ich kame-ry też miały delirium i zapewne nie

wiedziały,że jest mgła i powinny sięautomatycznie wyłączyć. Bo te kame-ry też się na tej stacji kosmicznej ISSnachlały - razem z tymi astronautami -przecież to takie oczywiste!!!

W a ż n e n a t e r a zJest to, że Michnik ogłosił, że

zdjęć z 10 kwietnia nie ma - i już! Mi-chnik jest oczywiście, chorym na py-

chę i kłamstwo na granicy obłędu,

propagandzistą. Nienawiść do Polski iPolaków wessał /apewne /.mlekiemmatki. Słownictwo jakiego używa,świadczy o nie lada problemach oso-bowości. Na przykład osławiona

"zoologiczna nienawiść" - ten neo -logiz.m M ichnika jest szczególnie ab-surdalny. Słusznie zauważył dr Rafał

Klimuszko, że zwierzęta nie odczu-wają nienawiści. Drapieżnik poluje,kiedy jest głodny . Syty nie atakuje.

Zapewne Michnik w dzieciństwieprzestraszył się psa (może kota?) i te-ra? własną nienawiść przypisuje zwie-rzętom (mechanizm projekcji). Ale ten

bufon w tzw. Ul RP to oficjalny organ

propagandy - tak jak gazeta "Praw -da" w komunistycznym ZSRR. Jegopublikacja znaczy tyle, że władze tzw.

Ul RP postanowiły "przemilczeć"dowód ze zdjęć satelitarnych. A to o-znacza, że "śledztwo" (jak słuszniepisze to słowo w cudzysłowie GenePoteat) zmierza do z góry założonych

tendencyjnych i fałszywych ustaleń.Zmierza do zbrodni przeciwko praw-dzie i strasznej krzywdy moralnej wo-bec ofiar zbrodni oraz do zapewnieniabezkarności jej sprawcom.

W tym ostamimaspekcie działa-ność kreatur w rodzaju szefa BÓR, ge-

nerała Janickiego, est szczególnie że-nująca. Człowiek, który choćby zadrastycznie niezgodne z przepisamizorganizowanie wizyty prezydenta RP(wykonanie tych ostatnich było na po-ziomie umyślnej farsy - m.in. brak pol-skiego asystenta w '"wieży" kontrol -nej i szereg innych skandalicznych za-niedbań) - powinien być z miejsca are-

sztowany - czci pamięć ofiar . Motor-kami borowcy do Smoleńska jadą...

Ciekawe, czy "Fikus" też pojechał?

T r z e c i ś w i a d e kPamiętajmy, że oprócz dwóch

funkcjonariuszy BÓR, którzy oczeki-wali na płycie lotniska i z miejsca po-biegli na miejsce katastrofy tworzącstraż honorową przy /włokach Pre/y-denta RP, jest i trzeci ś wiadek - któryniewątpliwie widział zwłoki ofiary

katastrofy. Jest nim sam Jarosław Ka-czyński.

Z jego wypowiedzi na temat iden-tyfikacji zwłok brata wynika, że Ro-sjanie mieli wątpliwości, co doidentyfikacji. Natomiast prezes PiS

rozpoznał ciało Prezydenta RP m.in.

po charakterystycznym znamieniu naklatce piersiowej. Oznaczałoby to, żeidentyfikacja na podstawie twarzy by-ła niemożl iwa. To bardzo mocno po-twierdza wybuch bomby izowolume-trycznej. Taka bomba działa poprzezkombinacjęwysokiego ciśnienia i bar-dzo wysokiej temperatury -około

trzech tysięcy stopni Celsjusza. T rwato wprawdzie moment, ale wystarczy

by odsłonięte części ciała były zwęg-lone, a ciało rozkawałkowane (np. po-zbawione części kończyn). T ak - ze-

znanie naocznego ś wiadka, który wi-dział zwłoki ofiary katastrofy ma zna-czenie niemal rozstrzygające dla fak-tu,czy wspomniany typ bomby eks-Ipodował w tym samolocie, czynie.

Może dlatego Jarosław Kaczyński jestteraz obiektem takiej nienawiści wRa/wiedki stanie (kiedyś Polska). Bo

po obu wspomnianych BOR-owcachwszelki słuch zaginaj.

Pragnę poinformować Państwa

Czytelników, że oficjalnie zwróciłemsię / prośbą o wywiad do pana Jaro-sława Kaczyńskiegona temat m.in.:jak wyglądały zwłoki Prezydenta RP?Jeżeli będziemy mieli ten opis - wy-starczy aż nadto materiałów, by rodzi-

ny ofiar tragedii, które to ofiary byłyobywatelami USA - wystąpiły z ofi-

cjalnym wnioskiem o śledztwo z po-dejrzenia o umyślne morderstwo pier-

wszego stopnia. A wtedy można wy-stąpić na podstawie "court-order" owszelką dokumentację posiadaną

przez władze USA, min. o wspo-mniane zdjęcia satelitarne.

Bowiem to co 12 sierpnia ogłosi-ła Wyb-gazeta i zaraz skwapliwie po-twierdziły wojskowe prokuraiy wijąc

się jak te piskorze na wędkarskim ha-

czyku wobec własnych wcześniej-szych wypowiedzi - to tylko dowódna fakt, że nie ma co czekać na wyni-ki "śledztwa" - jak to w cudzysłowiepisze wspomniany prezes Amerykań-

skiego Stowarzyszenia Byłych Praco-wników Wywiadu. Trzeba koniecznierobić własne, w kraju, gdzie jeszczeprawo coś znaczy.

A swoją drogą - ak szkoda poten-cjału organizacji polonijnych w rodza-ju ZNP c/y KPA opanowanych przez

uboli i razwiedkę. Jak bardzo by siete-

raz ten potencjał przydał...

O s t a t n i e ,

a le n ie n a j m n i e j w a ż n eAnd last but no t leasL Ostatnie,

ale nie najmniej ważne. Człowiek

przy zdrowych zmysłach nie możeskładać gratulacji Komorowskiemu zokazji objęcia urzędu prezydenta RP .Nikt tego tematu nie porusza - ale na-leży naprawdę poważnie myśleć osfałszowanych wyborach. Możliwo-ści takiego fałszerstwa są w praktyce

"polskiej" ordynacji wyborczej nie -ograniczon e. Przerobienie głosówważnych n a nieważne, "dorobienie"głosów - co skutkuje podejrzanie wy-soką frekwencją po bezbarwnej i nie-ciekawej kampanii... Nieprawdopo-dobne psychologicznie wyniki, np.znająca Niemców i ich politykę Wiel-

kopolska głosuje na T uska, alboGdańsk - pewno pod w pływem popar-cia Lecha W aiesy - zakochał się wPO??? Wystarczy obsadzić "swoimi"ludźmi obwodowe komisje albo cho-ciaż ichcześć w okręgu wyborczym.

A w Polsce w łaśnie rozpoczęły sięrządy dawnych komunistycznych

spec-służb. Już bezczelne i jawne, inie muszące liczyć się z niczym. Po-

wie ktoś, że to tylko domniemania.Brat mojej babci i sąsiad naszej rodzi-ny w Poznaniu, wyjechał do USA o-statnim rejsem MS "Batory1' w dniu28 sierpnia 1939 roku, gdyż domnie-m a ł , że Hitler to wariat, który rozpętanową wojnę światową. Cóż, w sier-pniu 1939 roku wszyscy uważali, żeprzesadza...

No i w wypadku Komorowskiego

- sprawa matakże wymiar moralny .Współpracownikowi morderców na

miejscu zbrodni gratulacji sienie skła-

da. Kwestia zasad - kiedyś zwanych

sumieniem. I trochę także kwestia tzw.

zdrowegorozsądku. Oficjalni lider/y

Polonii nie powinni się prz.ymilać do

bandytów. Bandyci i tak mają ich

gdzieś...

S a m o l o t r o z b i ł s ię p o u d e r z e n iu p io r u n a .P r z e ł a m a ł s ię n a c z ę ś c i

Samolot pasażerski r ozbił się w czasie burzy na lotnisku na wyspie

San Andres w Kolumbii.Jedna osoba zginęła, l 14jest rannych - infor-

muje Reuters.

Na pokładzie znajdowało się 121 i sześciu członków załogi osób. Samo-lot kolumbijskich l inii Aires leciał /e stolicy Kolum bi i , Bogoty do turysty-cznej wyspy San Andres na Karaibach. Rozbił się po uderzeniu pioruna wczasie podchodzenia do lądowania. Boeing 737 zbliżał się już do pasa starto-wego, gdy doszło do wypadku.

Samolot z Bogoty lądował w samym środku intensywnej burzy -powiedział pułkownik Gustavo Barrero z kolumbijskich sił powietrznych.

Rannych przewieziono do miejscowych szpitali. Jak informuje Reuters,do katastrofy doszło w czasie burzy, której towarzyszył silny wiatr i wyłado-waniaelektryc/ne. Uszkodzenia samolotu są znaczne, maszyna przełamała

się na trzy części.- Pierwszy pilot powiedział, że w samolot uderzył piorun. Badamy szcząt-

ki maszyny, by ustalić, jakich doznała uszkodzeń i co spowodowało wypadek

- oświadczył zastępca dyrektora kolumbijskiego państwowego zarządu lotni-ctwa Donald Tascon.

Boeing 737 kolumbijskich lini Air es rozbił się po uder zeniu pio-runa.

AJYRichard Garcia